Kolejne kilka słów o polskiej piłce. Gros tego, co miałem do powiedzenia w przedmiocie, publikowałem już w Salonie24 (polecam tag: piłka nożna) więc tym razem tylko malutkie uzupełnienie. Posłużę się przykładem "Kolejorza", który jako jedyna, od ładnych paru już lat, polska drużyna klubowa "coś tam" gra na arenie europejskiej piłki nożnej. Tym bardziej, że obecny kazus poznańskiego Lecha znakomicie potwierdza tezy postawione przez mnie w publikacjach w S24.
Jak to się dzieje, że drużyna, która w miniony piątek jest na pełnych glorii ustach całej piłkarskiej Polski - po wspaniałej wiktorii w czwartkowy wieczór 3:1 z "drużyną milionerów" - Manchesterem City - już po 3. dniach - w minioną niedzielę - doznaje kolejnej w tym sezonie upokarzającej klęski 0:1 z Ruchem Chorzów (piłkarskim średniakiem) w polskiej lidze - tzw. Ekstraklasie (phi!) - w wyniku czego ląduje w strefie spadkowej...?
Otóż, choć bardzo daleko mi do malkontenctwa - narodowej cechy Polaków - to w przypadku polskiego futbolu trudno mi uciec od następującego stwierdzenia: polska piłka nożna to dno i wodorosty. Czwartkowy, niewątpliwy sukces Lecha "wiosny nie czyni", a jest jedynie potwierdzeniem, że sercem i walecznością, przy odrobinie szczęścia, udaje się czasem wygrać czy zremisować jedno, czy nawet drugie spotkanie z piłkarskim potentatem. Tyle że dzisiejszy światowy futbol to dużo, dużo więcej niż serce i waleczność z odrobiną fartu. Światowa piłka nożna to technika, jeszce raz - technika, wytrzymałość i profesjonalizm. A tych 3 przymiotów akurat brakuje wszyskim polskim piłkarzom, zarówno pojedyńczo, jak i razem wziętym. Stąd takie dziwaczne sytuacje, gdy w europejskich pucharach wygrywa się z silniejszymi drużynami, a w polskiej lidze okupuje pozycje spadkowe.
I jeszcze te "rewelacje" prasowe wybitnego reprezentanta kraju - Jacka Bąka - jakoby zwycięstwo Białoczerwonych w najlepszym meczu ostatnich kilku lat - 2:1 z Portugalią jesienią A.D. 2008 - było konsekwencją zasponsorowania Portugalczykom przez nn. osoby panienek na przedmeczową noc...
Dno i wodorosty, nic dodać, nic ująć...