Rzadko domagam się kary śmierci. Domagałem się jej dla katów młodego Olewnika – nawet trochę żałuję, że ktoś wyręczył wymiar sprawiedliwości, bo przetrzymywać człowieka przez dwa lata, żeby go potem zamordować; to się nazywa studium zwyrodnienia. Breivik jest nieco inną kategorią, również zasługującą na śmierć – masowy morderca, który uwielbia zabijać i chciałby się tym zajmować zawodowo. Taka robota. Masowy eksterminator od 9.00 do 17.00.
Właśnie rusza proces tego bydlaka. Będziemy świadomi festiwalu arogancji oraz wyznań, jak to fajnie jest mordować ludzi.
Pamiętam, jak Korwin-Mikke zapytał niejakiego Andrzeja Celińskiego, czy Norymberga była okej czy nie okej. I się wtedy Celiński zająknął, że właściwie dobrze się stało. Zbrodniarze poszli na szafot. Racja, w nazistowskich więzieniach na pierwszych miejscach w hierarchii katów uplasowali się tacy, którzy mieli nawet po kilka ofiar śmiertelnych dziennie. Na przykład w obozach pracy na Śląsku, gdzie nie było komór gazowych, ale mimo to ludzi mordowano w sposób masowy.
I rację ma Wojciech Cejrowski – miejsce morderców, którzy osiągnęli szczyt wyrachowania, w pełni świadomych tego, co zrobili jest w piachu; a nie w empikach przy podpisywaniu biografii.
Pora któregoś dnia zmienić ten świat, żeby tacy ludzie, bezwzględni mordercy, których wina jest bezdyskusyjna, którzy nie czują skruchy i nie mają zahamowań właściwych gatunkowi ludzkiemu otrzymali karę, na jaką zasługują.
Oni wybrali drogę śmierci, więc powinni kroczyć nią konsekwentnie.