Mam niby maturę z religii, Biblię czytałem parę razy, a odpowiedzi na to pytanie nie znam. Ale co się dziwić, z polskiego też mam maturę, a co było w poemacie dygresyjnym Słowackiego, pod tytułem bodaj Beniowski, też nie mam pojęcia. Więc liczę, że ktoś wybaczy mi moją ignorancję i wyjaśni, jak to było z Jezusem.
Na oko możliwości są dwie. Albo Bóg wprowadził jakimś sposobem do ciała młodej Miriam, czyli po naszemu Marii, swoje boskie plemniki i doszło do normalnego zapłodnienia, wtedy mamy do czynienia z Synem Bożym i Matką Boską. Albo cudowną metodą zamieścił cały gotowy zarodek, ale wtedy należałoby mówić o Surogatce Boskiej, a nie Matce.
Skoro zawsze jest mowa o Matce, nie zaś o Surogatce, intuicja językowa nakazuje skłaniać się ku pierwszemu wariantowi. Ale w takim razie czy faktycznie istnieje coś takiego, jak boskie plemniki?
A może jest jeszcze jakaś inna możliwość, o której nie pomyślałem?
Pomocy!!!