Sarmacjusz Gromicep Sarmacjusz Gromicep
217
BLOG

Nie odmawiaj szabli, księgi, dzbana, a poznają w tobie Pana.* Czyli B, jak…

Sarmacjusz Gromicep Sarmacjusz Gromicep Społeczeństwo Obserwuj notkę 0

Poczynając sobie dalej swawolnie z alfabetem V-tej RP przechodzimy od sarmackiej ambicji do B, jak…

[Disclajmer : gdybym zaliczył w swej edukacji gimnazjalną reformę - upadłą nieustająco - , zostałbym zapewne dumnym przedstawicielem grona o przypadłości dysgramatycznej ( dys-stajlia? ;-)). Niestety nie objęła mnie ona. Stąd jedynie doprowadziłem mego polonistę (Nota bene pisarza, nominowanego do nagrody Nike i takie tam „szacuny” doceniane po dekadach) do uroczego „fejspalma” na maturze ustnej, gdy wiedzą o literaturze entuzjastycznie fechtowałem na poziomie 6-tki, lecz fundamentalną nieumiejętnością rozbioru gramatycznego zdania… glebowałem do poziomu pały, o zgrozo "optymistycznej interpretacji" sztandarowego wiersza Norwida (depresji narodowej wieszcza) na maturze pisemnej nie wspominając.

Wybaczcie przeto wszelkie braki techniczne, z czasem postaram się styl mój wygładzić.

 Za wszelkie błędy i korekty zauważone i na priva w celu poprawy podesłane, sarmackie i szczere Karmodpłać. ]

Ad meritum.

No właśnie B, jak sarmacka... buta? Być to i może, jako rozwinięcie naszej tożsamości; która może i bosa, ale zawżdy z szabelką u boku, ot ambicjonalnie i z fantazją do orki naszej codziennej stająca. Barokowość? W stylu moim i interpunkcji zapewne godna nawet tytułu literackiej manifestacji spoko loko rokoko. :-)

 Ale bliższa czy bardziej esencjonalna wydaje się tu mi nasza swojsko sarmacka, przysłowiowa bitność. Chyba jedyna cecha tożsamościowa, która jest tak u nas powszechna, że aż zauważamy ją dopiero odbitą w kulturowym zwierciadle innych tożsamości , obiektach własnych wyparć i sublimacji (np. w K, jak Kłótliwość i H, jak polski Hejt organiczny), kontakcie z innymi kulturo-nacjami lub analizując specjalnie pod tym kątem otaczające nas przejawy tożsamościowo swojskiej wypowiedzi i zachowań ludzi mniej czy bardziej znanych i (nie)lubianych.

Jak to z iście sarmacką fantazją hetman Cthulhuczyński*** o swawolach imć towarzysza Hoffmana w jakimś wywiadzie zripostował (zanim wyszło, że swawolił sobie za publiczne, a nie prywatne grosze; za co trafił pod pręgierz)

Że woli by jego wojsko było „Wypite ale bitne, niż karne ale marne”, czy jakoś tak… kto pamięta dokładnie ten cytat, niech się podzieli. Pamiętam ducha tej wypowiedzi, a nie literę ;-)

Bitność jako nasza sarmacka cnota tożsamościowa? Wkład w europejską konfederację narodów?

Zastanawialiście się kiedyś nad naszymi relacjami z państwami  i narodami ościennymi w kontekście mordowania się wzajemnego naszych przodków? I jak wpływa to na naszą tożsamość historyczną i przewrotne poczucie wspólnoty historii z nacjami, z którymi  zawżdy się bijaliśmy i wzajemnie mordowaliśmy? O Polakach jako uniwersalnym, najemnym mięsie armatnim wojen (wyzwoleńczych i słusznych of course) na wszelkich frontach i najczęściej po obu stronach konfliktu… kilku ostatnich stuleci nie wspominając.

Sarmacja jako przedmurze Europy/Azji (zależnie z której strony konfliktu akurat patrzymy) et cetera.

Dlaczego Sarmacja jest „zagłębiem” sztuk walk wszelakich? I mają one u nas o niebo, wprost orientalnie wyższy status kulturowy, niż na zachodzie? A nasi adepci danej sztuki, mimo lokalnych przeciwności, czy braku wsparcia systemowego, tyle osiągają? A nie ma chyba sztuki walki, gdzie Nasi nie graliby w czołówce i prali swych nauczycieli w ich własnych sztukach narodowych lub bodaj próbowali i propagowali?

Judo? Kendo? Karate? Aikido?

Kung-fu/wu shu?

Taekwondo?

 Viet vo dao?

Capoeira?

Boks we wszystkich odmianach?

 MMA i Mamed Khalidov, jako „nasz” narodowy skarb sarmacki, „mimo że” muzułmanin czeczeńskiego pochodzenia? Temat chyba sam w sobie fascynujący z punktu widzenia tematu asymilacji kulturowej.

Zwyczajowe chyba niestety wiejskie sztachety weselne i solówki podklubowe ?

O każdym z powyższych można pisać elaboraty i lokalnie bez problemu w praktyce popróbować.

O rycerstwie i klasycznym robieniu mieczem czy szablą w bractwie „rekonstrukcyjnym” nie wspominając.

No właśnie.

A może i na tym ostatnim warto się pochylić i promować, jako dobre i polskie.

Kto z was za młodu bijał się z kolegami i dziewuchami po lasach kijami, robiąc z wrodzonym  zapałem drewnianą „szabelką” czy „mieczem” niczym Kmicic vel Dydyński… ręka w górę. :-)

Ja tak się bawiłem (serio, serio, w „realu”, w starożytnych czasach przed komórkami i tabletami, czy komputerami w ogólności) i chyba nigdy z  tej fascynacji nie wyrosłem.

Może dlatego uważam Sieniawskich za nasz Sarmacki Skarb Narodowy, eksportowy i bezapelacyjny.

Na bratnich nacjach w promocji i chwaleniu się narodową sztuką walki wypróbowany i szacuna w "bitnych" kręgach gwarantujący.

Nie znasz?

 A „wiedźmin stajla” walki kojarzysz?

 ( Chodzi mi oczywiście o Grę, a nie popisy Aikido imć. Żebrowskiego w pewnym filmie /serialu)

To poznaj sztukę krzyżową.

 

W internetach:

 na fejsie, czy tubie:

 

a jak jesteś z okolic stolicy, to i na żywo.

Udostepniaj i promuj szeroko. Na wschód i na zachód.

 Godne to i zacne, podnoszące z kolan i dla dumy i poczucia tożsamości naszej zbawienne.

A jeśli przy okazji wkręci ci się pewna melodyjka, Tańcem Eleny zwana, to i zapoznaj się z twórczością jej autora, imć Michała Lorenca duchem twórczym pełnego:

"Pisanie muzyki to rodzaj schizofrenii - wchodzenie w rzeczywistość, której nie ma, kreowanie jej. (...) Ja nigdy żadnej muzyki nie wymyśliłem, tylko ona przyszła do mnie." Michał Lorenc

Sarmacjusz Gromicep

 

*Tak wiem, zamiast księgi powinna być nasza sarmacka lanca ( drzewkiem zwana); ale jest to zmiana świadoma, za którą kryje się oczywiście głęboka wizja V-tej RP, o której może w jakiejś kolejnej notce rozwinę.**

** Tak wiem też, że tradycja nasza radzi wizjonerów w chlewiku (vel backoffisie) na łańcuchu trzymać, co by na kawałku deski cudności dla turystów węglem malowali i inne cepelie… ale co mi tam :P

*** Wywołującym w obozie po drugiej stronie płota lęki skuteczniej niż Wielcy Przedwieczni rodem z R’lech – rozwijając pogląd imć. R. Ziemkiewicza o wprost H.P Lovecraftowej grozie i wizji PiSowskich kultystów, czających się pod łożkami i tropionych w mokrych koszmarach ośmiorniczkożernych Platformerskich Racjonalistów i inszych Palikocistów.  I ja tam byłem, małego przedwiecznego kultysty i grozy IV RP się lękałem; a dlaczego mi przeszło, to może też ciekawy temat na kolejna notkę, jeśli kogoś interesuje, czemu "przejżałem" i lękać się PiS przestałem ;-)

 

Obywatelski piewca V-tej Rzeczpospolitej Sarmackiej. Ojciec, ale nie dyrektor, ot liniowy zasób korporacyjny. Golec i nieposesjonat, ale pełen fantazji :-). Z wykształcenia prawniczego kryminolog, z doczesnej orki obecnej diler eksportowy. Nałogowy librofil, upośledzony wtórnie internetem... uparty jednakoż w próbie nauki ponownej posługiwania się poprawnego językiem polskim. Republikanin niekonserwatywny, humanista jaśnie i nader raźnie jaźnią oświecany. Pląsający poloneza z synchronicznościami. Dumnie i szumnie odnajdujący w sobie wszelkie wady archetypowego Sarmaty, mimo zdrowych, robotniczo-chłopskich korzeni. Cnót sarmackich nie chwaląc się usilnie poszukuję, a jak jakową "carpe jugulum" dopadnę, to chybcikiem zamanifestuję ]:-)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo