Nasz mentalny sarmatyzm… jaki jest, każdy obecnie chyba widzi. Każdy po swojemu. Jaki był w przeszłości po części wiemy. Jaki będzie w przyszłości zobaczymy. Nie trzeba z lubością słuchać sarmackich gawęd profesora Bralczyka lub Miodka (moi idole, nieśmiało przyznam), by wiedzieć, że każdy żywy język podlega ewolucji – zgodnie z duchem, a czasem nawet kaprysem dziejów . Czy to zmieniając treść i znaczenie, czy dostosowując oprawę do współczesnych mu większości odbiorców. Mając też na uwadze, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, a interpretacji od inscenizacji.
Takoż mamy więc pojęcia różne, które znaczą właściwie to samo; jak i pojęcia te same, mogące mieć zupełnie inne konotacje, w zależności od swego umiejscowienia w kontekście i czasie. O posługujących się nią osobach nie wspominając.
Nazywanie obecnie czegoś „Neo-” czy „coś tam-” sarmatyzmem, w opozycji do starego / staropolskiego / staroświeckiego sarmatyzmu, wydaje się troszkę nadęte. Przynajmniej w jedynej interesującej mnie perspektywie – pokoleniowej.
Nie mam pojęcia czy nasz mentalny sarmatyzm będzie się dalej rozwijał i jak. Czas i pokręcone ścieżki losu pokażą. Trzymajmy się więc jednolitego pojęcia „sarmatyzmu”. Przynajmniej na obecnym etapie rozwoju tego pojęcia w infosferze. Interpretując go według swej woli, czy bodaj swawoli.
Mam świadomość, że jeden z nas pod pojęciem tym będzie widział ino kiszone (euro-normatywnie zepsute) ogórki, a drugi hoże ogrodnika córki (Patrz: popularne teledyski Cleo i Donatana: „My Słowianie” i „Brać”).
( W tym miejscu, w poprzedniej wersji tego wpisu w salonowy diariusz, okrasiłem mój wywód dwoma egzemplami zmiany znaczeń pojęć staropolskich wraz z bezpośrednim umieszczeniem ich w notce.
Pierwszy dotyczył ewolucji – zyskiwania nowych znaczeń, na przykładzie mistycznego przysłowia staropolskiego, które obecnie może być odbierane w kategoriach erotycznych, a przez to podlegać w pewnych kręgach cenzurze. Lub wykorzystane przez osoby pewne w specyficznym kontekście zyskiwać znaczenie… tak odbiegające od pierwotnego, że wymagające wykładni językowej naszych sarmackich profesorów od języka polskiego. A mimo tego i tak zapewne odbierane będzie wprost odwrotnie. Odmiennie od głębokiej mistyki pierwotnego znaczenia staropolskiego.
Drugi przykład obrazował współczesne prezentacje treści klasycznych w nowych, bardziej frywolnych – dla przykucia uwagi aranżacjach, czyli ewolucję oprawy.
Notka ta została szybko zablokowana/ukryta przez obsługę salonu24.
Co poniekąd potwierdziło słuszność mego rozumowania . :-)
Choć przez brak uzasadnienia, czy uprzedniego ostrzeżenia i prośby o autocenzurę, nie wiem dokładnie w którym momencie przekroczyłem dopuszczalną tu normę.
Zakładam więc, że wszelkie konotacje erotyczno – religijne będą banowane. Lub szerzej, nie powinienem nawiązywać w konserwatywnym salonie do treści, mogących uchodzić za frywolne. W dowolnym kontekście :-) )
Nie będę też raczej używał innych dookreśleń znaczeniowych przedrostkami w stylu:
para- ,
pseudo- ,
alter- ,
psycho-,
czy innych.
Mądrej głowie dość po pierwotnym słowie. Bez potrzeby modyfikowania rdzenia każdorazowego własnych tekstów neologizmami . Które i tak gęsto okraszają moje wywody o sarmackich manifestacjach doczesności .
Nie czuję na razie potrzeby doprecyzowywania tego pojęcia, a to ze względu na akademicką definicyjność, czy kulturową poprawność tej czy innej opcji, frakcji i perspektywy ideowej, a to z dowolnie innego powodu.
Starożytnym zwyczajem Sarmatów, smarkam na to.
I wyrąbię sobie i rozpropaguję własne ujęcie w perspektywie pokoleniowej .
Lub w ramach sarmackiej - zapalczywej, choć krótkotrwałej akcyjności mentalnej, dam sobie szybko spokój z gardłowaniem po dzikich polach internetów oraz platformach publicznego sejmikowania i ograniczę me sarmackie swawole do własnej zagrody :-)
Sarmacjusz Gromicep
Obywatelski piewca V-tej Rzeczpospolitej Sarmackiej. Ojciec, ale nie dyrektor, ot liniowy zasób korporacyjny. Golec i nieposesjonat, ale pełen fantazji :-). Z wykształcenia prawniczego kryminolog, z doczesnej orki obecnej diler eksportowy. Nałogowy librofil, upośledzony wtórnie internetem... uparty jednakoż w próbie nauki ponownej posługiwania się poprawnego językiem polskim. Republikanin niekonserwatywny, humanista jaśnie i nader raźnie jaźnią oświecany. Pląsający poloneza z synchronicznościami. Dumnie i szumnie odnajdujący w sobie wszelkie wady archetypowego Sarmaty, mimo zdrowych, robotniczo-chłopskich korzeni. Cnót sarmackich nie chwaląc się usilnie poszukuję, a jak jakową "carpe jugulum" dopadnę, to chybcikiem zamanifestuję ]:-)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura