Jest tu na salonie użytkownik/bloger który ma duży wpływ administracyjny na to co się dzieje w kwestii umieszczania notek przez innych (nazwijmy to prywatnych) blogerów? Czy może @GPS.65 nie należy do tego rodzaju osób?
Teraz/dzisiaj przypomniało mi się że kiedyś mnie ostrzegał abym nie witał na jego blogu... (?)
Cytat z pamięci:"Niech pan stąd idzie i nigdy tu nie wraca".
Zapomniałem o tym... niedawno "odważyłem się" skrytykować jego pogląd że Polacy są mistrzami świata w popełnianiu samobójstw... (taaa...:)... na jego własnym blogu ...
od tamtej pory nie widać "w spisie treści" (w kolumnie: moje komentarze) , moich własnych komentarzy...
Wszelkie komentarze "zatrzymały się" siedemnastego czerwca tego roku...
Dziwne... i nie wierzę w przypadek pod tym względem. Taka jakaś dziwaczna cenzura nastąpiła(?).
Dodałem swoją własną notkę wczoraj o mistrzach światach i Europy...
Dziwne jest to że widać ją jedynie tylko w czasopismach, a nie widać jej (tej notki) kiedy się bezpośrednio klika na mojego bloga ... (?... Dlaczego?).
Widać z tego wszystkiego że prócz niektórych osób, które podpisane są "bordowo-brązowo-brunatnym kolorem trzeba uważać też na niektórych "niebieskich" ?
Czy można odnieść nieodparte wrażenie ze dla @szczurabiurowgo, @Jana Korabity Kowalskiego i paru jeszcze osób salon24.pl jest "prywatnym folwarkiem"?
...@Martinez0... masz coś do dodania w tej sprawie? Do skomentowania?
Tak tylko pytam
JAn Korabita Kowalski i GPS.65 podpisują się jako "Sarmaci" - co wywołuje u mnie pobłażliwy uśmiech, cenię sobię mężczyzn z duchem chłopca w środku, ale bez przesady... ile można żyć w płaszczyźnie mitomańskiej... kto zna dobrze historię pierwotnych sarmatów, ten wie że z prawdziwymi Słowianami nie mieli raczej nic wspólnego... Za "Sarmatę" pewnie też uważa się @szczurbiurowy... (?)
Tak tylko pytam...
:))
Nawet nie za bardzo chce mi się dodawać że poszczególne komentarze "mi znikają".... a także "wyłowiłem" komentarze, któraych sam nie napisałem... Bardzo ciekawe, bo na moją pocztę włamanao mi się tylko raz w życiu, a było to z sześć lat temu... a tu co jakiś czas zdarzają się pewnego rodzaju niespodzianki...