Stał się cud - szefostwo Salooonu wzięło sobie do serca nasze uwagi. Ja wprawdzie podejrzewam, że chodziło raczej o to, że Szefostwo też się pogubiło w tym bałaganie, poza tym klikalność spadła dramatycznie, ale to inna inszość. W każdym bądź razie powoli wracamy do punktu wyjścia, czyli do poprzedniego układu.
Jeśli chodzi o SG mam dwa „ale” - ślepa jestem i nicków nie widzę. To raz. Dwa - nie ma tytułów blogów, a po tytułach było wiadomo, z kim tym razem kruszy się kopie. Jeżeli człowiek nazywa się powiedzmy Pankracy, to mi to nic nie mówi. Ale jeśli jego blog nazywał się POmaniak, to już mi coś mówiło. Teraz ani znajomych blogów znaleźć nie mogę, ani nie mam pojęcia, z kim rozmawiam.
Ze względów humanitarnych zrobiłabym coś z wystawką nekrologów naszych „zawodowców”. Rodziny mogą się wystraszyć.
Jeśli chodzi o same blogi, to ja i tak pojęcia nie mam, do czego służą te przyciski. Wkurza mnie, ze mój znak rozpoznawczy, czyli Polska Czarka Krysztopy, zjechał gdzieś w dół, ale przynajmniej poznikały te przedziwne slupy ogłoszeniowe, a to się liczy. Większość była żenująca - przeważnie w Kaczki i Donaldy w różnych odmianach, przeplatane flagami i symbolami religijnymi.
Czyli - jest lepiej. Mam nadzieję, że w nocy niczego nie będą reformować i rano nie zakrztuszę się kawą. Czego i Państwu życzę.