Voit Voit
1035
BLOG

Antologia poezji współczesnej

Voit Voit Rozmaitości Obserwuj notkę 27

 

 

I znowu polski rycerz dumnie
podejmie złotą rękawicę.
Widziałem ją w blaszanej trumnie,
gdzie wróg rozbitą miał przyłbicę.

I wy wrócicie tu łabędziem
w łopocie żagli białych skrzydeł,
mój grób z brzozowym krzyżem będzie
jak z Grottgerowych malowideł.

Zarzućcie w tonie nocne sieci
po pieśni sen ukryty w fali.
A jeśli grobu nie znajdziecie,
zechciejcie chociaż wiersz ocalić.

...brzmi fragment wiersza Gustawa Kodrąba „Złota rękawica”. Wiersz niestety nie ocalał, bowiem padł ofiarą pewnego unowocześnienia i tak:

I znowu Polski rycerz bez trwogi dumnie
podejmie mu rzucona złota rękawice

Gorzkie myśli w moim umyśle walczą
czy rozum stuli serce
czy wrócę z tarczą
tak jak przodkowie moi niegdyś wracali
chociaż nie wszyscy lecz czymże jest śmierć

I znowu polski rycerz bez trwogi dumnie
podejmie mu rzucona złota rękawice
(pisownia oryginału)

...pisze do głębi wstrząśnięta blogerka MMariola pod hasłem „Jaroslaw Polska czeka na Twoj rozkaz” (pisownia oryginału). Jak widać, unowocześnienie wierszowi na dobre nie wyszło, a apel Kodrąba o ocalenie jego wiersza przeszedł bez echa. Rytm szlag trafił, rytm też, ale za to podłożono biednemu Kodrąbowi przesłanie o jakim mu się nie śniło. O błędach gramatycznych lepiej nie mówić. Co ciekawe - oryginalny wiersz traktuje o pewnym rycerzu Zakonu Szpitalików Najświętszej Maryi Panny Domu Niemieckiego, którego wyróżniała właśnie owa złota rękawica. Jak to się ma do przesłania wiersza blogerki MMarioli - trudno wyczuć. Zapewne jednak Autorka czytała Nienackiego - mam nadzieję, że Skiroławki pominęła - bo w jednym z Samochodzików właśnie ten wiersz jest cytowany, o ile zresztą pamiętam z błędem, jako wiersz Kajki.     

No, ale nie tylko blogerka Mariola błysnęła konceptem. Oto utwór autorstwa Niegdysiejszego Blondyna. Mam nadzieję, że po napisaniu tego wiersza nie osiwiał:

W dziesiątym miesiącu,

roku dziesiątego,

i w dniu też dziesiątym,

w pół-rocznicę złego,

pod Pałac pójdziemy,

drzewka położymy,krzyż uformujemy,

znicze zapalimy, będziem mieć balony,

helem napełnione, wszystkie będą piękne,

białe i czerwone, do balonu liścik

będzie przyczepiony, z notką, kto jest zdrajcą,

a kto jest zdradzony, balony puścimy,

niechaj patrzą z góry, kto pamięć oddaje,

a przeszkadza który,

pod Pałacem chwilkę,

tylko krzyż zostanie,

ledwie położony,

już zabiorą dranie,

lecz przyjdziemy znowu,

znowu położymy,

boją się pamięci,

my się nie boimy.

Poezja bardzo zacna. Dnia pierwszego września, roku pamiętnego...- chciałoby się zaspiewać. Wiersz jak widać, ma jasne przesłanie - baloniki, hel i drzewka, które „zabiorą dranie”. Baloniki pofruną ku niebu, gdzie będą patrzeć na Krakowskie Przedmieście, a do baloników przymocowane będą karteczki „z notką, kto jest zdrajcą, a kto jest zdradzony”. Mam nadzieję, że karteczki w niebiesiech się nie pomylą, bo byłoby głupio. Poza tym o ile mnie pamięć nie myli, na karteczkach miały być nazwiska ofiar katastrofy. Nie wiem, co to znaczy w takim przypadku „kto jest zdrajcą”. No, ale może do wypuszczenia patrzących baloników i niebiańskiej poruty jednak nie dojdzie, bo dranie czuwają.

Dalej jest równie ciekawie. Oto kolejny przykład salonowej poezji, tym razem w wykonaniu Czarnej Limuzyny:

Sami zbudujemy pomnik!

Mamy ten pomnik w sercach,
tych ofiar w pełni niewinnych.
Ale nie mówcie oszczercy,
że to nam starczyć powinno.

Mamy też w sercach żołnierzy,
uczonych o wielkiej sławie...
I co? Czy ktoś zamierza
burzyć pomniki w Warszawie?

Chcieliście czcić napastnika,
paląc mu ognie na szlaku –
a żałujecie pomnika
pamięci własnych rodaków?!

Na miejsce kręcicie nosem,
bo niby że w środku miasta...
Tu śmierć, co się zrosła z losem,
nad wasze protesty wyrasta.

Tu paliliśmy znicze
dla każdej z ofiar wspólne,
tutaj z żałobnym obliczem
razem żegnaliśmy – trumnę.

My nie dzielimy nieżywych,
każdego Polska wydała;
to wy, wasz protest wrzaskliwy
dzieli, co śmierć już zrównała.

Na nic wasz opór i wrzaski,
lamenty i narzekanie.
Nie trzeba nam waszej łaski,
a pomnik i tak powstanie!

Wiersz ten - z racji bardzo finezyjnej budowy - skojarzył mi się z arcydziełem pewnego Skamandryty, Lucjana Szenwalda:

Na wzgórzu są Niemcy,

A może w tej chwili

Przez szkła wymacują noc mgławą?

A może chorągwie zwinąwszy stchórzyli

Przed tą co poprzedza nas - sławą? 

Do tej analogii natchnął mnie pewien ciekawy zabieg poetycki:

Tu paliliśmy znicze
dla każdej z ofiar wspólne,
tutaj z żałobnym obliczem
razem żegnaliśmy – trumnę.

Chociaż, jak przypuszczam, Czarna Limuzyna raczej wcześniej wsłuchała się w strofy „My Pierwsza Brygada”. Przynajmniej tak wynika z ostatniej zwrotki. Jak rozumiem, czas kołatania już się skończył i teraz przyszedł czas na doniczki na Krakowskim. Mój niepokój wzbudzają „ognie na szlaku”. Mam nadzieję, że nie o pochodnie na Trakcie Autorowi chodziło, bo przesłanie wiersza z lekka by się zbublowało.

Nie mniej ciekawe od twórczości poetyckiej ostatnich dni są komentarze pod nią. Zazwyczaj są to podziękowania z serca płynące, skropione łzami.  „Piękne, dziękuję!” to najczęstsze opinie. Chciałam się do nich przyłączyć - piękne, dziękuję! Spłakałam się do łez. Tylko tego nieszczęsnego Kodrąba zostawcie w spokoju. Co on Wam zawinił?  

 

 

 

Voit
O mnie Voit

Kogo banuję - przede wszystkim chamów, nudziarzy, domorosłych psychologów i detektywów-amatorów. To mój blog i to ja decyduję, kto tu będzie komentował. Powinnam to zrobić dawno, teraz zabieram się za porządki. Dyskusja - proszę bardzo, może być na wysokich tonach, ale chamstwo i nudziarstwo zdecydowanie nie. Anka Grzybowska Utwórz swoją wizytówkę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości