Czytam ze zdziwieniem gazety, gdzie nadspodziwanie dobrze prosperujacy w III RP przesiebiorca niejaki pan W. Frasyniuk poucza innych na temat stanu wojennego, patriotyzmu i przyzwoitosci...
Niech wiec panowie, Frasyniuk, Pinior, Labuda i jeszcze paru tzw. "wybitnych dzialaczy", wytlumacza sie najpierw z bardzo podejrzanych kontaktow w czasie stanu wojennego podziemenej Solidarnosci we Wroclawiu - wtedy zarzadzanej wlasnie przez nich z samym szefostwem SB!
Ze przypomne tylko dziwny faakt, do dzisiaj nie wytlumaczony, jak w tajemniczym wypadku samochodowym, do jakiego doszło 22 wrzesnia 1986 r. we Wrocławiu obaj pasażerowie samochodu zginęli na miejscu.
Obaj byli pijani, a byli nimi płk Anatol Pierścionek - wiceszef wrocławskiej bezpieki i Edward Majko - istotny działacz wrocławskiej Solidarności (przyboczny Frasyniuka).
Dzis Frasyniuk nadal swietnie dogaduje sie z byla SB i byla komuna... Czyz nie nalezy mam sie jakies jasne wytlumaczenie od tego (jak dla mnie samozwanczego) "autorytetu morlanego"?