Mogę się mylić, ale coś mi mówi, że wystąpienie Sikorskiego w Berlinie wzmocniło pozycję Polski w Europie.
Dlaczego tak uważam? Ano choćby dlatego, że takie powierzchowne wrażenie wyniosłem z konferencji prasowej Angeli Merkel w Brukseli. Dziękowała szefowi polskiej dyplomacji za wsparcie, jakiego jej udzielił niedawno dopingując ją do zdecydowanej walki z kryzysem euro.
Niemieccy komentatorzy odkrywają Polskę. Przypominają, że wyrosła na naturalnego lidera grupy nowych państw członkowskich lepiej od innych radząc sobie z zadłużeniem budżetowym, przez co może być wzorem także dla państw z dłuższym stażem w Unii...
Podkreślają, że poparcie udzielone pani kanclerz akurat przez ministra spraw zagranicznych kraju z takimi zaszłościami historycznymi jak Polska zasługuje na szczególne uznanie.
Merkel dopięła swego i teraz wręcz obnosi się ze swoją wdzięcznością dla Sikorskiego. I chyba coś w tym jest. Jego demonstracyjne poparcie wpłynęło niewątpliwie na decyzje państw, które początkowo odnosiły się do reform finansów UE z dystansem.
Tak to komentują media niemieckie. Wieczorem zajrzałem do BBC. Chciałem posłuchać angielskich ocen tego, co miało dzisiaj miejsce w Brukseli. Relacja zaczęła się od dynamicznych szwenków na Tuska, którego kamera szukała. Powiedział nawet parę słów w przelocie biegnąc na jakieś głosowanie. W Offie nieustannie słychać było POLAND, były także szwenki na Buzka i na plakat z polskimi flagami z racji polskiej prezydencji. Jeżeli padaly nazwy państw, to mowa była jeszcze tylko o Francji, Wielkiej Brytanii, Niemczech, no i o Polsce.
O takich krajach jak Włodchy, Hiszpania albo Grecja korespondent BBC w Brukseli nawet nie wspomniał.