Tych dwóch poznałem rok temu w tym samym miejscu na moście. Manfred gra na hangu, a Ulrich na saksofonie, względnie na klarnecie. Tworzą dwuosobową grupę o nazwie Hang&Sax.
Hang jest mimo egzotycznego wyglądu i brzmienia instrumentem jak najbardziej europejskim. Skonstruował go stosunkowo niedawno jakiś Szwajcar.
W Schwyzerdütsch (w alemańskim dialekcie pogranicza szwajcarsko-badeńskiego) hang oznacza rękę.
Po ostatnim koncercie Manfred z Ulrichem zaprosili mnie na piwo do pobliskiego steakhausu „Cascada”, gdzie opowiadali o swoich niedawnych sukcesach w Saint-Tropez.
Wygląda na to, że Hang zrobi karierę w świecie jazzu. Na moście wszyscy, wraz z psem, byli pod wrażeniem.