To już koniec, Prezesie.
Po akcji przychodzi reakcja. Zapomniałeś z lekcji fizyki? Zbigniew Brzeziński nazwał cię wrogiem Polski. Nie tylko wrogiem, ale i inspiratorem wrednej roboty, która zagraża polskim interesom na świecie. Chciałeś dobrać się do władzy pomówieniami i oszczerstwami, w które sam nie wierzysz.
Nikt zdrowy na umyśle w nie nie wierzy. Mówi to nawet twój były doradca Kamiński. Wie, że są wyssane z palca. Mało tego, Michał Kamiński jest przekonany, że ty sam wiesz o tym najlepiej, a zna cię chyba nienajgorzej.
W domniemania o spisku smoleńskim wierzą tylko rozhisteryzowani głupcy i dworacy z twojego otoczenia, żmije, które wyhodowałeś na własnej piersi i które boją się o swoje przywileje. Przede wszystkim o pozycje faworytów na układanych przez ciebie listach do unijnego parlamentu. Z czego wynika, że cię okłamują. Sami siebie okłamują, że wierzą we wszystko, co spłynie z twoich ust i dlatego są twoimi największymi wrogami.
Miarka się przebrała, prezesie. Historia stara jak świat. Kłamstwa się mszczą. Pośliznąłeś się na fałszywce Gmyza. Gmyz nie kłamie, kiedy mówi, że nie brał udziału w spisku przeciwko tobie. Przecież sam nakręcałeś ten spisek.
Myślałeś, że wystrychniesz wszystkich na dudka i wywołałeś lawinę. Jej pierwszymi ofiarami stali się Gmyz i Wróblewski, którzy działali w dobrej wierze. Uwierzyli w to, co im sugerowałeś. Byli naiwni.
Nie mieściło im się w głowach, że sam w to nie wierzysz i teraz poniosą karę.
Ty jesteś następny w kolejce.