Walpurg Walpurg
76
BLOG

Dziewczyny! Nie dajcie się!

Walpurg Walpurg Polityka Obserwuj notkę 5
Poniższy tekst napisałem nie dlatego, że nie wierzę w miłość. Wierzę. Wiem też, że są tysiące udanych związków trwających po grobową deskę. Nie wszyscy mężczyźni to dranie, którzy zostawiają swoje żony. Ale tacy też się zdarzają i ofiarą jest wtedy kobieta. I to wystarczający powód dla kobiet, by zapewniły sobie jakąś dozę niezależności, a więc i bezpieczeństwa.  Wiem, że narażę się wielu facetom. Trudno. Bardziej przejmuje mnie los porzuconych i zostawionych na łaskę losu kobiet niż obrażona męska duma.

=====================================

Jak pisał śp. Murray Rothbard: „Gdy w Rzymie Pan siedział w domu, a niewolnik nań harował - to jasne było, kto jest Panem, a kto niewolnikiem; gdy kobieta była Panią domu, a mężczyzna na nią harował - też było jasne". Dziś facet jest SZEFEM - a harują na niego, jak na prezydenta pewnego miasta, pracownice w haremie; odkąd wprowadzono „równouprawnienie" kobieta przestała być Panią! Tylko te idiotki-feministki tego nie rozumieją.

http://korwin-mikke.blog.onet.pl/

==============================================

Zacząłem od tego cytatu, bo jest przykładem częstego wśród konserwatywnej części społeczeństwa przekonania, że tradycyjny podział ról (mężczyzna-wojownik w pracy, kobieta-kura domowa) jest dla kobiet korzystny. 

Rozwiązania takie proponują zazwyczaj mężczyźni inteligentni ale nieuczciwi. Ich nieuczciwość polega na tym, że doskonale wiedzą, iż zyskają poklask wśród półgłówków (niestety obu płci), do których się zwracają. Otóż, drogie dziewczyny i panie, nie ufajcie takim facetom! To egoiści, którzy myślą wyłącznie o własnym tyłku!

Gdyby mężczyzna poza utrzymywaniem kobiety, zdołał zapłacić za obsługującą dom gosposię, może propozycja konserwatystów warta by była rozważenia. Niestety, w praktyce „bycie Panią", jak pisze Korwin-Mikke, polega na tym, że to ona staje się sprzątaczką, kucharką i praczką. A Pan i Władca łaskawie daje zarobione przez siebie pieniądze na dom i dzieci. Dla wielu kobiet jest to rozwiązanie - zdawałoby się - idealne. Same dysponują swoim czasem, nie mają szefa a jedyne zmartwienie to zdążyć na czas z obiadem dla męża i dzieci. Dopóki kobieta robi to faktycznie z wolnej woli a prowadzenie domu i opieka nad dziećmi jest spełnieniem jej pragnień, wszystko jest w porządku.

Życie nie jest jednak bajką. Pan i Władca, po 15-25 latach małżeństwa, gdzieś w okolicy 40-50 roku  życia, zaczyna przeżywać drugą młodość. Żona, ta sama od kilkudziesięciu lat, nie jest tak atrakcyjna jak kiedyś, nie musi się o nią starać, bo już ją ma. Zaczyna więc szukać nowej partnerki, dużo młodszej, by znowu poczuć krew krążącą w żyłach i móc jeszcze raz, niczym dwudziestolatek, poczuć się jak mężczyzna. I kiedy znajduje jakąś młodszą kobietę (a przecież młode dziewczyny bardzo chętnie wiążą się z dojrzalszymi od swoich rówieśników partnerami), decyduje się na nowy związek. I można by na niego machnąć ręką, gdyby nie dramat jego żony.

Kobieta zostaje bowiem z dnia na dzień bez środków do życia! Może iść do pracy? A kto da jej pracę, jeśli jej jedynym doświadczeniem życiowym jest gotowanie obiadów? Kobieta taka, nawet mając wyższe wykształcenie - kończy na szukaniu pracy za grosze np. w charakterze sprzątaczki. Na żadne inne stanowisko nie może liczyć. A jeśli ma już zbyt wiele lat na pracę lub zbyt słabe zdrowie, to co wtedy? Emerytury i renty też nie dostanie, bo nie pracowała i nie płaciła składek. Że mąż mógł jej opłacać dodatkowe ubezpieczenie czy gromadzić środki na jakimś funduszu? A ile rodzin stać na tego typu oszczędności?

Sam znam kilka takich przypadków:

  • Pani A siedziała w domu i wychowywała trójkę dzieci. Mąż odszedł do innej i postarał się o nowe dziecko. Ona zaś została bez środków do życia i w wynajmowanym mieszkaniu, z którego musiała się wyprowadzić.
  • Pani B. Też trójka dzieci. Mąż znalazł sobie młodszą i ma nowe dziecko. Ich wspólne mieszkanie postanowił sprzedać. Jego zachowanie „fair" polegało na tym, że dał jej połowę tego, co uzyskał ze sprzedaży. Ale pani B nie kupi za to nawet kawalerki.
  • Pani C wychowała dwójkę dzieci - mąż w USA. Przez długi czas, dopóki dzieci nie były pełnoletnie przysyłał pieniądze. Dzieci wydoroślały, więc i dolary przestały napływać. „Pani domu" nie ma za co żyć, o pracę ciężko bo nie ma doświadczenia.

Każdy mógłby pewnie takie historie opowiadać bez końca.

Taka zostawiona sama sobie kobieta ma iść do sądu po alimenty? Ile sąd ich zasądzi, jeśli facetowi urodziło się małe dziecko i je też musi utrzymać? 200, 500 czy 700 zł? I co z tym zrobić?

Nie ma nic dziwnego w tym, że ludzie się rozstają. Sam uważam, że lepiej się rozstać niż żyć w toksycznym i wyniszczającym związku. Tyle tylko, że w przypadku rozstania ofiarą, o ile nie pracowała, jest niemal zawsze kobieta - to ona zostaje bez doświadczenia, bez zawodu, bez perspektyw awansu i bez środków do życia, za to z dziećmi na utrzymaniu.

To prawda, że nie wszyscy mężczyźni to dranie! Niestety, nigdy nie ma pewności, że ten spotkany, tym draniem nie będzie. Rozsądna kobieta będzie wiedziała, że miłość miłością, ale ubezpieczyć się warto, a czym innym jak nie ubezpieczeniem się na przyszłość jest praca? 

Zamknięcie kobiety w domu jest tylko pozornie jej uszczęśliwieniem. Nie kwestionuję tego, że wiele - może nawet większość - kobiet uważa za swoją misję np. wychowanie dzieci. Ale przecież to nie jedyny cel w życiu. Wątpię, by którakolwiek kobieta chciała na tym jednym poprzestać i nie miała innych ambicji życiowych.

Praca to przecież nie tylko udręka, ale i przyjemność - praca to niezależność, to spełnienie ambicji, to zadowolenie płynące z awansu czy podwyżki, ale to także ochrzan od szefostwa - człowiek potrzebuje do normalnego funkcjonowania nie tylko pochwał ale i krytyki! Praca to kontakty z ludźmi - skomplikowana sieć sympatii i antypatii wobec współpracowników i klientów/interesantów. Czyż takie kontakty można zastąpić rozmową w spożywczym?

Drogie dziewczyny! Jeśli spotkacie kiedyś faceta proponującego wam przyjęcie roli kury domowej i wmawiającego wam, że to będzie dla was raj na ziemi, zapytajcie go, czy nie zechciałby się zamienić. Bo prawo umożliwia, by np. urlop macierzyński wziął mężczyzna. Skoro to takie dobre rozwiązanie, niech porzuci pracę i niech siedzi w domu opiekując się dzieckiem. Dwulatka czy siedmiolatek nie są już karmieni mlekiem matki, więc to nie ona musi być w domu, by karmić piersią. Facet może ugotować obiad - w końcu podobno to mężczyźni są lepszymi kucharzami. Nawet skakanie po oknach w celu ich umycia jest jakby bardziej męskim zajęciem, jeśli już chcemy pozostać przy stereotypowym myśleniu.

A wy nie bójcie się myśleć o sobie! Czasy, gdy kobieta stawała się służącą mężczyzny (nawet jeśli zwana jest przy tym „Panią domu"), mamy szczęśliwie za sobą. Pamiętajcie o swojej przyszłości i nie bójcie się własnych marzeń i ambicji, bo macie do nich prawo! I nie bójcie się awansować, bo i szefami potraficie być równie dobrymi, a często i lepszymi, od facetów.

A związek z facetem ma być partnerstwem a nie niewolnictwem i przyjemnością a nie udręką! 

Patriarchat - prędzej czy później - skona!

 

Walpurg
O mnie Walpurg

www.walpurg.pl Jestem patriotą i nie pozwolę, by słowo to zawłaszczyli konserwatyści. Polak to nie tylko "biały, katolik, hetero"... Polska należy do nas wszystkich! Na Salonie piszę sporadycznie. Mój blog jest pod adresem: www.walpurg.pl. Mam też bloga poświęconego transportowi i szkoleniu kierowców: www.walpdrive.pl I prowadzę specjalistyczne serwisy dla kierowców pracujacych w transporcie drogowym: www.kwalifikacja-wstepna.pl www.szkolenia-okresowe.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka