Czytam sobie na Onecie właśnie notkę o niezależności dziennikarskiej "Młodzi politycy bronią zwolnionego dziennikarza". Czytam i tak jeszcze nie wiem czy dobrze oczu nie przetarłem z rana, bo mowa jest o niezależności dziennikarskiej, o tym, że dziennikarz "Radia dla Ciebie" nie wykonał polecenia szefa, ktory chciał, aby do programu do którego zapraszani są przedstawiciele mlodzieżówek różnych partii, został zaproszony przedstawiciel jednej z młodzieżówek, która nie ma swojej dorosłej reprezentacji w parlamencie.Dziennikarz wyjaśnia to dokładnie i mówi jak zareagował na polecenie swojego szefa: – Odpowiedziałem, że formuła przewiduje udział w audycji młodzieżówek partii zasiadających w parlamencie i że studio pomieści tylko czworo gości.
I dziennikarz do polecenia ostatecznie się nie zastosował. Odwołał co prawda przedstawiciela młodzieżówki jednego z ugrumpowań mających reprezentację w parlamencie, aby zaprosić w to miejsce "pozaparlematarnego" młodzieńca ze wskazanej przez szefa partii, ale potem zmienił zdanie i z powrotem do studia trafili goście wcześniej zaproszeni.
Cała sytuacja jest groteskowa o tyle, że zwolniony dziennikarz bredzi coś o niezależności dziennikarskiej. Jaka to niezależność, jeżeli ustala się sztywną formułę programową, że wchodzi się w towarzyskie układy tylko z młodzieżą reprezentującą partie, które są w parlamencie? I sztywno się tych reguł trzyma. Toż to nie jest niezależność tylko zwykły układ. I mówienie, że oto dziennikarz został zwolniony za swoją niezależność jest po prostu niepoważne. Dziennikarz nie wykonał polecenia służbowego, miał do tego prawo, ale pracodawca ma prawo zwolnić pracownika, który nie wykonuje jego poleceń. I nie ma to nic wspólnego z niezaleźnością dziennikarską.
