Marcin Nawrot Marcin Nawrot
225
BLOG

UCIECZKA DO NIKĄD..?

Marcin Nawrot Marcin Nawrot Rozmaitości Obserwuj notkę 1

Od pewnego czasu w gronie sympatyków polityki PO, oraz sposobu sprawowania przez tę partię rządów, daje się zauważyć coś w rodzaju „przebudzenia”, skłaniającego niektórych do zdjęcia noszonych od lat medialnych, różowych okularów i przyjrzenia się otaczającej ich rzeczywistości własnymi, zdumionymi, oczami. Zapewne jest to zabieg przeznaczony dla bardziej odważnych i samodzielnie myślących, ale można zakładać, że ich liczba będzie wzrastać w miarę, jak wspomniana rzeczywistość zacznie jeszcze ostrzej i dosadniej skrzeczeć im nad uchem, a ten i ów uzna, iż zerwanie się z medialnej smyczy będzie dowodem rozsądku, przezorności, uczciwości, a nawet dalekowzroczności i prawdziwej inteligencji.

Na razie na tego rodzaju dystansowanie się od niedawnego jeszcze i bezwarunkowego popierania wszelkich poczynań PO – zaczynają się decydować pojedynczy tzw. celebryci. Przyznam, że nie lubię tego, na siłę wklejonego do polszczyzny, słowa (podobnie jak drażnią mnie stosowane przy każdej okazji „scenariusze”, „ikony”, „biblie”, czy ostatnio arcymodne „eventy”). Wracając do „celebrytów” to użyłem jednak tego zwrotu, ponieważ naprawdę trudno byłoby mi go zastąpić rodzimym określeniem: „znakomitości”, jako że w przypadku większości osób (jakie wyniosły na piedestał sławy głównie tabloidy) byłby to awans raczej niezasłużony.

Tym nie mniej faktem jest, że część osób znanych, przez jednych cenionych, przez innych tylko lubianych, poszedłszy po rozum do głowy ujawniła publicznie, że PO przestaje już być ich ulubioną partią i wzorem wszelkich cnót. Bywalcom tego portalu nazwiska owych „przebudzonych” są znane toteż nie będę ich wymieniał. Ale to nie ich liczbie (niewykluczone, że wkrótce zwyżkującej) zamierzam poświęcić kilka dalszych akapitów.

Dużo ciekawsze są bowiem wyjaśnienia, jakie owi – z nagła dojrzali a obecnie już byli – zwolennicy PO składają publicznie na temat powodów swojego rozstania i zniesmaczenia partią, którą do tej pory traktowali, jako największe szczęście mogące spotkać naszą ojczyznę. W swoich wyznaniach nie karzą jednak swojej niedawnej ulubienicy zbyt srogo za odstępstwo od licznych obietnic i narzuconych wyborcom złudzeń. Wyrażają raczej ubolewanie, że nie spełniono ich marzeń tak dalece jakby chcieli, a przy okazji (tj. wywiadu prasowego, radiowego, czy telewizyjnego) najcięższe zarzuty dotyczące przeszłości i przyszłości kierują w stronę… już Państwo wiecie? – tak jest – W STRONĘ PiS.

Świetnym przykładem takiej właśnie metamorfozy, nieoznaczającej jednak zejścia z dawnego kierunku poszukiwania wroga odpowiedzialnego za wszystko, może być opublikowany niedawno na łamach „Rzeczypospolitej” wywiad Roberta Mazurka z muzykiem rockowym Tomkiem Lipińskim (wiem, że to dorosły facet, ale to nie ja go zinfantylniam zdrobnieniem imienia – ale tak „stoi” w gazecie i taka też moda).  

Otóż już po pierwszym pytaniu, wspominając swój śpiewający udział w kampanii wyborczej PO, p. Lipiński nie uzasadnia tej decyzji, Boże broń, jakimiś szczególnymi walorami swej wybranki, ale wali krótko i dosadnie: „Zrobiłbym to samo, bo rządy PiS były czymś, czego nie chciałbym jeszcze raz przeżywać.” W tym momencie lektury wzrok mi się wyostrzył, abym mógł dokładnie przeczytać, o jakie to zbrodnie panu Tomkowi chodzi, jakie afery, naciski, przekręty i sądowo udowodnione złodziejstwa ma na myśli, i co go tak strasznie przez kilkanaście miesięcy rządów PiS przeraziło. Niestety, zamiast wdawania się w wyliczanie przestępstw i niegodziwości PiS-u muzyk oświadczył krótko i dosadnie: „Platforma Obywatelska była jedyną siłą, która mogła zatrzymać Kaczyńskiego”.

W naiwności swej sądziłem, że po tej stanowczej definicji red. Mazurek poprosi natychmiast swego gościa o w miarę pełny wykaz grzechów PiS będący uzasadnieniem dla wieloletniego wdeptywania w błoto tej groźnej i arcyszkodliwej partii i jej prezesa. Niestety, mimo że p. Lipiński parokrotnie dawał upust swojej na stałe widać ukierunkowanej niechęci (”Nawet dziś uważam PO za partię lepszą i bliższą mi niż PiS.”) –zwykle bardzo dociekliwy red. Mazurek odpuścił temat, jakby bał się, że zamiast argumentów w rodzaju wyroków, lub nieznanych czytelnikom „Rzepy” odkryć słynnej „komisji naciskowej”, usłyszy jakieś kolejne i niewiele warte „złote myśli”.

Ale mniejsza o rezygnacje, czy obawy, red. Mazurka. Ważniejsze były i są przemyślenia p. Lipińskiego. To odwoływanie się do strachu przed strasznym PiS-em i Kaczyńskim wraca bowiem jeszcze w tej rozmowie jak echo dawnych obaw, ale jej pointą niech będzie odważne, a jednocześnie bezradne i pełne boleści stwierdzenie Tomka-Apostaty. Cytując ostrzeżenie znajomego: „Ty tak na Platformę nie naskakuj, bo wróci PiS.” –zwierzył się bowiem szczerze red. Mazurkowi: „I to jest mój problem: co robić, skoro na PO głosować nie powinienem, a na PiS nie chcę?”

No i jak tu nie współczuć człowiekowi, który nie znajdując wprawdzie żadnych słów łaski czy usprawiedliwienia dla skandalicznych, choć krótkich rządów PiS – doskonale jednak potrafi wytłumaczyć niedołęstwo Platformy: „Warto pamiętać, że pewnych rzeczy nie da się zrobić przez jedną kadencję.(…) Cztery lata to za mało by cokolwiek zrobić.”

Nie wiem ile lat gotów byłby dać Platformie bohater tego wywiadu, aby mogła COKOLWIEK zrobić. Nie wiem też, dokąd go doprowadzi jego obecne polityczne rozchwianie, Domyślam się za to, że to co obecnie czuje (i nad czym ubolewa) nie jest z pewnością wyłącznie problemem tak wybitnych jak on i zawiedzionych w swoich uczuciach jednostek. Sądzę, że rozterkę Tomasza P. rozumie i podziela dużo więcejosób mocnozawiedzionych odkryciem, iż „król (czytaj PO) jest nagi”.

Jakie wnioski wyciągną one z tego odkrycia – Bóg raczy wiedzieć, a i wywiad z p. Lipińskim także im w tym nie pomoże. Jeśli o mnie chodzi to pesymistycznie przypuszczam, że większość sympatyków PO zaufa (być może z pewną ostrożnością) wytycznym dotychczasowych politycznych autorytetów i zachowa się jak dawniej. Udadzą, że nie dostrzegają obnażonego „króla”, aby nie przyznać się publicznie (albo chociażby przed sobą), że było się frajerem, którym manipulowano przez lata, i któremu co najwyżej pozostała „UCIECZKA DONIKĄD”…

 

Optymista z okresowymi skłonnosciami do gniewu lub naiwności

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości