"Wszystkie 22 filmy w oficjalnej selekcji zostały wyreżyserowane, szczęśliwym zbiegiem okoliczności, przez 22 mężczyzn. To znak dla kobiet, że nie ma sensu robić filmów, bo po czerwonym dywanie w Cannes i tak mogą chodzić jedynie jako hostessy" - To nie fragment satyrycznego tekstu, lecz fragment listu protestacyjnego francuskich przedstawicielek płci pięknej związanych z kinematografią.
Zastanawiam się, czy paniom nie przyszło do głowy, że do finałowego konkursu przechodzą tylko NAJLEPSZE filmy. Jak można bowiem uznać zasadę pół na pół tj. połowa filmów reżyserów i połowa reżyserek? Co decyduje o tym, że film jest świetny lub denny? Płeć reżysera czy może walory artystyczne, muzyka, zdjęcia i pomysł?
Czekam ze zniecierpliwieniem na list protestacyjny matek moich kumpli do Boga, u których matka jest jedyną kobietą w domu. Bóg musi być seksistą, że dał tym matkom samych synów.