Nie żyje technik rządowego Jaka-40, który 10 kwietnia 2010 wylądował na Siewiernym godzinę przed zamachem na Polską delegację. Jego ciało znaleziono w piwnicy budynku, w którym mieszkał. Wstępne oględziny nie wykazały obecności osób trzecich w momencie śmierci. Sprawa jest o tyle istotna, że śp. chorąży Remigiusz Muś razem z resztą załogi Jaka mówił o dwóch wybuchach poprzedzających rozbicie się Tu-154M.
Po raz kolejny w ciągu ponad dwóch lat ginie osoba związana ze śledztwem Smoleńskim, kolejny raz mamy do czynienia z samobójstwem. Pozostaje pytanie, kto popełnia samobójstwo w piwnicy własnego domu w środku nocy?
Śp. chorąży Muś od początku śledztwa nie dawał wiary oficjalnej wersji wydarzeń podawanej przez media i rządy: FR i RP. Coraz więcej osób związanych z tym śledztwem dochodzi do wniosku, że swoimi zeznaniami niesprawiedliwie obciążają rząd RP i FR i że jest to zdrada. Dlatego też pozostaje im tylko jedno rozwiązanie - samobójstwo. Bo co innego może czekać człowieka, obciążającego premiera Tuska i jego serdecznego przyjaciela Putina?
