Haft wykonany końskim włośiem jest charakterystyczną formą rękodzieła hafciarskiego. Koński włos jako ważny materiał hafciarski i sama technika tkania była przekazywana przez pokolenia kobiet mniejszości Shui . Chociaż nie można znaleźć zapisów o historii tej formy hafciarstwa, to rękodzieło to ma tysiącletnią tradycję i jest kwintesencją mądrości przodków narodu Shui.
Metoda haftu z udziałem jedwabiu łącząca kawałki włosa końskiego do tworzenia przeróżnych wzorów jest oczywiście korzystna w dwóch punktach: po pierwsze, stosunkowo silne końskie włosy mogą uchronić wzory od deformacji, a po drugie: końskie włosy nie niszczą się tak szybko. Są raczej trwałe. Co więcej, może nawilżyć włosy olejem, który pozwala na utrzymanie blasku tematom wyhaftownmym w jedwabiu.
Inną szczególną cechą haftu końskim włosem jest możliwość wprowadzenia do haftu cienkich ozdób miedzianych, które mają kształt antycznych monet i mają średnicę wielkości ziarna soi.
Oprócz funkcji ozdobnych, miedź ma tę zaletę, że przy jej udziale następuje egzorcyzmowania złych duchów i odwrócenia pecha. To element wiary jak ludu Shui. W społeczeństwie feudalnym, miedź była składnikiem monet. W wielu dynastiach, odlewania miedzi poza odlewniami cesarskimi było surowo zabronione, ale ozdoby miedziane nadal istniały w hafcie ludu Shui.
Haftownie przy użyciu włosa końskiego jest bardzo skomplikowane. Zaprojektowny przez hafciarkę element jest najczęściej abstrakcyjny. Używany jest np. do ozdabiania workowych nosideł mających kształt litery T do noszenia malutkich dzieci na plecach ("Dai Jie" w języku Shui), haftowania butów ("Zhe Jie" w języku Shui) , gorsetów i staników dla kobiet, czepek, torebek, ochronnych pochew do noży i tak dalej.
Pomimo ogromnych zmian które zaszły w otoczeniu ludu Shui, koncepcja modelowania i stylizowane symbole haftu końskim włosiem pozostały praktycznie niezmienione.
I jeszcze jeden drobiazg.
Tym razem ulubione przeze mnie porównywanie Naszych narodów. Otóz żyję wystarczająco długo aby móc porównać epoki. A właściwie stosunek do pewnych spraw w różnych epokach w których przyszło mi żyć.
Otóz z młodości pamiętam, że wielką estymą cieszyły się wyroby tzw. cepeliowskie (od CEPELIA) które były ni mniej ni więcej tylko wyrobami sztuki ludowej lub ludowo- podobnej. Jak by na to nie patrzeć, była podaż i był popyt. Były wyroby polskiego folkloru i byli ludzie którym te wyroby odpowiadały. Bo to była jakby kwintesencja polskości. Minęło wiele lat, staliśmy się (a ja głupi myślałem, że zawsze byliśmy) Europejczykami i teraz wstyd jest być Polakiem. Teraz trzeba być Europejczykiem. Tyle że efektem tego "bycia Europejczykiem" jest zanik polskości. Nie wypada być Polakiem. Bo to zaścianek, głupota i zabobon. No i prawdziwy Polak to przecież "nastajaszczij" faszysta. Pijak, złodziej i ciemnogród. Czyli cały Ja.
Więc i sztuka ludowa- owa kwinrtesencja polskości- marnieje w oczach, bo jest "niewyględna", bo jest nie modna, bo jest narodowa, jeśli w ogóle gdzieś po zaułkach się plącze, daleko od centrów, daleko od wielkich miast- ot tak na dalekim uboczu, żeby nie kłóć w oczy tych "europejczyków" którym słoma wystaje z uszu. Bo buty mają "ze świata".
Dlatego tak chętnie podejmuję tematy folkloru w Chinach, ponieważ nasz własny folklor jest zakazany na wymarcie , zagoniony do obory. Co innego folklor tyrolski, bawarski znad Sekwany. Noooo, to je rozumiem, to jest EUROPEJSKI folklor. To jest szyk i finezja.
A w Chianch? Nawet jeśli jest ten folklor jest na poziomie naszej byłej Cepelii, ale on JEST. Te różnorodne kultury różnych narodów żyjacych w granicach Chin są wyciągane czasami za uszy na powieszchnię. Są pokazywane nawet nachalnie. Czasami żałośnie i prostacko.
ALE DO CHOLARY SĄ !!! ŻYJĄ!!!
A nasza umiera na naszych oczach.