Ślub w Chinach to zupełnie inna bajka niż ta która ma miejsce w Polsce. Zresztą w Chinach... Można by rzec, że mówienie o ślubie w Chinach to tak jak by powiedzieć "chińska kuchnia" Przcież takiej nie ma! Nie istnieje coś takiego. To samo odnosi sie do chińśkiego ślubu. Nie istnieje "przeciętny" chiński ślub. Polski tak- na pewno. I łatwo go zdefiniować. Ale chiński. Za Chiny Ludowe!
No bo tak. Na wybrzeżu czyli we wschodnich Chinach w dużych miastach- to podstawowe założenia- mamy do czynienia z mixem amerykańsko- europejsko- chińskim. I w zależności od RODZIN które wchodzą w Układ zwany śłubem młodych, rzecz cała ma się tak, jak te Rodziny postanowią. Ile w tym śłubie ma być rytu amerykańskiego a ile chińskiego. Chińskiego czyli zwyczajów ślubnych z którymi te Rodziny są związane. czy to zwyczje kantońskie, czy szanghajskie czy północne. Na wsi wschodnio- chińskiej też bedzie inaczej. Bliżej "świata", ale jednak dalej. Tutaj interey Rodzin będą bardziej swojskie.
Powiecie państwo- Co ten Pilch plecie?Jakie interesy? Toż to ślub Młodych!
Święta prawda czyli gówno prawda!
Kto by tam w poważnym kraju, poważne sprawy oddawał w ręce smarkaczy. Żenią sie bo taka kolej rzeczy, ale WSZYSTKO co jest z tym faktem związane zarówno przed jak i po fakcie należy do Rodzin. To Rodziny się umawiają. To Rodziny decydują. Nawet o szczegółach nie mówiąc o sprawach ważnych i poważnych tzn. o pieniądzach. Dzieci sie żenią/wychodzą za mąż? Pięknie, w tym wieku to normalne. Ale żeby od razu decydować o WAŻNYCH SPRAWACH? NiEEEE! Od tego są Rodzice, a właściwie Rodziny.
Począwszy od wyszukania partnera/partnerki do pierwszej randki, Poprzez wywiad co to takiego za egzemplarz ta/ten? No a po wstępnej akceptacji zaczynają sie schody. I nie dla młodych! Oni się maja TYLKO zaakceptować,bo Rodziny tak zdecydowały. Schody zaczynają sie dla Rodzin. To są NEGOCJACJE na szczblu tak wysokim że ho, ho! Matka i Ojciec to wiadomo. Ale jeszcze Babcie, Dziadkowie, Stryjowie, Wujowie, Stryjenki, Wujenki... Jak głeboko sięgają konsultacje i narady to zależy od Rodziny.
No bo przecież On- czyli Jego Rodzina- nie moze wziąść za żone byle dziewczynę. Musi być co najmniej z tego poziomu co My albo wyżej. Ona- czyli Rodzina za nią stojąca- ma też swoja pozycję przetargową. Słabszą finansowo, ale w takim wypadku sam fakt ze nosi sukienkę jest coś wart. Bo w Chinach brakuje ok 40 mln. kobiet! Faceci, wyobrażącie to sobie? Bo ja nie! Wiecie, że na prowincji bywa tak, że kobieta ma kilku mężów? Bo Ich nie stać na żonę! Tak, żony się kupuje! I nie jest to jakaś "dziwota". To raczej norma. Rodzina żony musi dostać stosowną kwotę pieniędzy lub równowartość w "czym tam" aby negocjacje małżeńskie mogły isć normalnym torem. Turtaj wszystko ma swoją cenę. Po prostu: INNA KULTURA.
Dlatego nie porównujcie Państwo naszych zwyczajów z ich zwyczajami. Bo nie ma co porównywać. Inne kategorie myślenia, inne wartości. Jeśli myślicie, że nasze wartości są lepsze- TO SIĘ MYLICIE. Nasze są INNE.
