wilfrid wilfrid
82
BLOG

Kaczyński 6, Jaruzelski 2! Na ten moment (sondaż)

wilfrid wilfrid Polityka Obserwuj notkę 54

 

Od wczoraj z zainteresowaniem śledzę zmieniające się jak w kalejdoskopie wyniki zamieszczonego w Salonie24 sondażu na temat: „Którego prezydenta, sprawującego swój urząd w czasach III RP, oceniasz najwyżej?”. Oczywiście żaden byłby ze mnie patriota, gdybym nie poparł obecnie urzędującego Lecha Kaczyńskiego. Poparłem go, mówię bez jak najpoważniej, z całym przekonaniem. No może trochę (albo więcej niż trochę…) też na złość tym, którzy go nie popierają nadzwyczaj głośno i ostentacyjnie.
Poparłem go na tyle skutecznie, że, póki co, jest o osiem długości przed innymi (64%). Na drugim miejscu jest pan o nieznanym dla mnie nazwisku „żaden” a reszta daleko…
Żeby taki stan osiągnąć poparłem obecnego prezydenta już… sześć razy. Co za problem. Od wczoraj, za każdym razem, gdy odwiedzam salon, owa sonda salonowa zaprasza i aż się do mnie mizdrzy z tą swoją propozycją. „Wejdź, wskaż, wybierz…”
Tylko, że po sześciu razach znudziło mnie. A że kusi nadal postanowiłem urozmaicić tę widoczną jednostajność wyborów większości zaglądających tutaj. Postanowiłem na jakiś czas zmienić preferencje i aktualnie popieram Jaruzelskiego. Później znajdę nieco czasu by poświęcić trochę uwago pozostałym kandydatom…
A na koniec zobaczymy jak owo obiektywne badanie wypadnie.
Jeśli wszyscy są równie twórczy jak ja i mają też w sobie nieco urwisa (ja mam go pewnie odrobinę zbyt dużo) to można nawet zaryzykować twierdzenie, że jeszcze nic nie jest przesądzone. Że jeszcze wynik może się zmienić jak w kalejdoskopie.
Ja rozumiem, że to taka zabawa. Wszak chyba nikogo nie interesuje, że popieram Kaczyńskiego 18 razy, Kwaśniewskiego 4, Jaruzelskiego 2 a Wałęsę ( nie żeby był gorszy od jaruzela ale tak będzie zabawniej) tylko raz. Serce przy owych 64% rośnie. Pewnie bardziej by rosło gdyby nie świadomości ile tych procentów to moje, osobiste dzieło. Wszak jak przyjdzie co do czego to nikt mi nie udzieli prawa 25 głosów bym je dowolnie rozdysponował między ewentualnych kandydatów.
A może to taka metoda terapeutyczna by nas, Polaków uleczyć z bałwochwalczej wiary w sondaże, z nerwów, jakich nam przysparzają przez to, że są zazwyczaj nie takie, jakich byśmy sobie życzyli.  Dzięki temu sam akt wyborczy nabierze nowego smaku a intryganckie nawoływania by „nie zmarnować głosu” będziemy spokojnie ignorować. I kierować będziemy się wyłącznie własnymi przekonaniami. Co tam, że nasz kandydat będzie miał w badaniach 0,12%. Wiadomo, że wszystkie badania to puc. Wiadomo, że robią je tylko w warszawce, wiadomo, że dzwonią do znajomych, wiadomo… No jeszcze tysiąc innych rzeczy wiadomo.
A skoro wiadomo i skoro to w tym celu to rozumiem i cofam uwagi. I dalej się pobawię. Jeszcze parę razy.
wilfrid
O mnie wilfrid

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka