Magda Figurska Magda Figurska
553
BLOG

Kolonia karna na oceanie szamba

Magda Figurska Magda Figurska Polityka Obserwuj notkę 4

 

QCHNIA POLITYCZNA
 
 
Kolonia karna na oceanie szamba
 
Gdy język zbyt giętki wyprzedza to, co pomyśli głowa, milknie nie tylko publiczność, ale i zawstydzeni copywriterzy, którzy pocą się dzień i noc, a i tak ponad hasło: NIE DLA IDIOTÓW, więcej nie wymyślą. Nie milkną tylko media, którym obce jest słowo: żenada. Bo oto proszę, mamy temat na najbliższe tygodnie, efekt murowany! Wykończyć Kaczora – bezcenne! Bo to tyran nad tyrany, faszyzm, zamordyzm i prywata. Trzeba więc zdelegalizować lub postawić przed jakąś Trybuną, Gazetą  czy trybunałem. A najlepiej to przed plutonem z ocalałych przed lustracją agentów trzyliterowych służb, którzy wprawdzie czasu nie mają, bo niezmiennie od dwudziestu lat kręcą lody, ale jak się dobrze zapłaci, to nie odmówią, w imię solidarności nie z demokracją, ale bankowością szwajcarską chociażby.
 
Bo temat leży na ulicy, a nawet sam się prosi. Zapomniany nieco, bo na wygnaniu, reprezentant Narodu i Europy, znudzony eurodeputowaniem, bo nic się nie dzieje, z pensją 140 tys. zł miesięcznie, przyjeżdżając do Polski zapomina włączyć myślenie i strzelając bon moty, które nie tylko kupi „głupi lud”, ale i wykorzystają media, inicjuje europucz w imię demokracji. Poszło! Reflektory po oczach, bo zabiegają o niego wszystkie stacje, każdy dziennikarz nagle pała miłością do bulteriera, który kiedyś kąsał, a teraz się łasi. Ku uciesze trwającego drugą kadencję nierządu i korupcji. I rychłego upadku eurolandu.
 
Nie ukrywam jednak – mówi - że szczególnie w ostatnim czasie czułem się, jakbym był w kolonii karnej połączonej z przedszkolem, a nie partii politycznej. W tej paszkwilanckiej wypowiedzi, od razu, w jednym zdaniu popełnia dwa błędy. W Kolonii karnej przetrzymywani są skazani w izolacji od społeczeństwa. Kurski był wręcz promowany, także w unii, i bezkarnie latał po salonowych mediach żaląc się na złego Kaczora, co to jest „dyrygentem, któremu batuta pomyliła się z batem”. Drugi błąd to oczywiście porównanie do przedszkola, które ma tyle wspólnego z kolonią karną, co manna kaszka z czarnym chlebem.
 
Nie wiem, kto bardziej miał rację, czy ten, kto podważył teorię względności czy ten, który stwierdził, że polityk składa się w 95% z powietrza i z 5% bon motów. Jak widać powietrze ma to do siebie, że uchodzi a wraz z nim pamięć zerwanych z uwięzi słów, jak chociażby:
"PiS to partia Jarosława Kaczyńskiego Zostało zbudowane na jego autorytecie, nie na dyktaturze. Zdecydowana większość ludzi jest w PiS ze względu na Kaczyńskiego tak jak ja. Gdyby go nie było, to pewnie mnie nie byłoby w PiS. Jego pozycja nie jest zagrożona. Ci wszyscy, którzy mówią, że ktoś chciałby podnieść rękę na Jarosława Kaczyńskiego muszą wiedzieć, że Jacek Kurski mu tę rękę odrąbie. Sądzę, że podobnie zachowałby się Ziobro." (Dziennik 1.01.2010r.).
 
          Odrąbać rękę, która żywi, jest, jak widać nietrudno, choć mało elegancko. Tych, którzy wcześniej próbowali, zmiotła fala braku zaufania do puczystów, prócz jednej, którą z morza ocaliła platforma. Ale przecież, jak mówią, przyzwyczajenie to druga natura, więc i do kolonii karnej można przywyknąć. Szczególnie, gdy żywi i broni. Gdy wokół morze relatywizmu, w którym już dawno utonęła prawda i moralność, „kolonia karna” pozostaje oazą, w której nie szczególne bohaterstwo, ale właśnie ten Herbertowski „smak”  przesądza o jej jakości w dobie zakłamania historii i niszczenia wszystkiego, co polskie. „Prawdziwy” mężczyzna jednak lubi zmiany i mocne wyzwania, zbuduje nowy kuter, bardziej prawicowy od prawicy i bardziej solidarny od Solidarności i wyruszy przez bałwany i spienione kryzysem fale w poszukiwaniu nowych wrażeń, tej idei fix, którą żyją mali chłopcy, strojąc się na podwórku w indiańskie pióropusze, przypinając sobie gwiazdę szeryfa wygraną na odpuście i przyjmując nowe role, byle tylko gwarantowały władzę, niezależność i były nadzieją na zwycięstwo.
              Pierwsza rola w Porozumieniu Centrum i szefostwo w kampanii wyborczej 1993 roku to fascynacja Jarosławem Kaczyńskim. Później współpraca z Janem Olszewskim i Ruchem Odbudowy Polski oraz szybki awans na prezesa gdańskiego oddziału ROP i na rzecznika prasowego, niestety, okupiony porażką wyborczą. Co robi dalej nasz „bohater”, zamiast posłuchać dobrych rad przyjaciół? Odchodzi z dotychczasowego ugrupowania, organizuje własną frakcję, tzw. "Stowarzyszeniem ROP" i wkrótce przystępuje do Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego wchodzącego w skład AWS. Ten transfer był opłacalny do roku 2001. Zdobył mandat radnego sejmiku pomorskiego, pełnił też funkcję wicemarszałka województwa pomorskiego. W wyborach do Sejmu w 2001 kandydował z listy Akcji Wyborczej Solidarność Prawicy w okręgu toruńskim otrzymując 3072 głosy. W tym samym okręgu, z ostatniego miejsca na liście AWSP miał startować były minister rolnictwa Jacek Janiszewski. Tuż przed oddaniem listy do komisji wyborczej Jacek Kurski samowolnie dopisał przed Janiszewskim inną osobę o takim samym nazwisku. Za manipulowanie listą kandydatów został usunięty ze Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego. Wstępuje do Prawa i Sprawiedliwości. Marzy mu się prezydentura Gdańska, ale nie otrzymuje miejsca na liście kandydatów w wyborach samorządowych 2002 r.
 
Wtedy tak Lech Kaczyński tłumaczy jego wyrzucenie: - W polityce są wartości graniczne, a Jacek Kurski te wartości przekroczył. Obrażony Kurski przechodzi w 2002 r do Ligi Polskich Rodzin i jako kandydat LPR zostaje ponownie wybrany do sejmiku, obejmując funkcje wiceprzewodniczącego. Jest kandydatem LPR na stanowisko prezydenta Gdańska, ale  uzyskany wynik 8,53% głosów i nie pozwolił mu przejść do drugiej tury wyborów. W grudniu 2004 roku, po konflikcie z Robertem Strąkiem, który nie uwzględnił go na listach wyborczych do Parlamentu Europejskiego i Sejmu i decyzją Zarządu LPR Okręgu Pomorskiego Jacek Kurski został usunięty z partii. Przyczyną usunięcia były następujące powody:   warcholstwo polityczne, nieustanna krytyka innych działaczy pomorskiej LPR, konfliktowy charakter, przekazywanie szkalujących LPR informacji Gazecie Wyborczej i niestałość polityczna (był w 5 partiach w ciągu 9 lat).
 
           Poznając inne kolonie karne wraca syn marnotrawny do Prawa i Sprawiedliwości, ale w czasie kampanii prezydenckiej w 2005 roku, formułując karkołomną tezę o „dziadku w Wehrmachcie” zostaje usunięty ponownie i przywrócony, tylko z karą nagany, gdy teza okazała się prawdziwa. W wyborach parlamentarnych w 2007 Jacek Kurski po raz drugi uzyskuje mandat poselski, a dwa lata później z listy Prawa i Sprawiedliwości w okręgu wyborczym Olsztyn zostaje eurodeputowanym VII kadencji. W rankingu polskich europosłów za pierwszy rok, sporządzonym przez polskich dziennikarzy i ekspertów zajmujących się polityką europejską, uzyskał przedostatnią lokatę; należał też do posłów z najsłabszą frekwencją na posiedzeniach i głosowaniach z całego europarlamentu. „W poniedziałek i piątek nic się w Brukseli nie dzieje i ja wtedy tam nie bywam" – oświadcza z rozbrajającym wdziękiem. Od stycznia 2008 do lipca 2010 zasiadał w komitecie politycznym PiS. W styczniu 2011 ponownie wszedł w jego skład. 4 listopada 2011 komitet polityczny PiS zdecydował o jego wykluczeniu z partii. "Kochałempartię, oddałem jej najlepsze lata i pomysły - mówi, wystawiając nie tylko na próbę swą wiarygodność, ale i elementarne zasady kultury i odpowiedzialności politycznej.
           Zamiana posady strażnika w całej „kolonii karnej” na strażnika jedynego szeryfa Ziobro, nie rokuje nadziei na zwycięstwo rozłamowcom. Nikt nie kupi podróbki wyprodukowanej za cudze pieniądze, gdy może mieć oryginał. Tym bardziej, że program Solidarnej Polski to małpowanie PiS-u, za którym, jak cienie, podążają krok w krok „maltretowane” klony.  Bez strategii i programu,  bez logo i z ukradzioną nazwą.
 
Tekst opublikowany w nr.48/2011 Warszawskiej Gazety

Proponuję oryginalne danie: SŁOWA W SOSIE OSTRO-GORZKIM,produkt ciężko strawny i kaloryczny, okraszony szczyptą humoru i odrobiną ironii. ================================================= Sprzedaż: www.polskaksiegarnianarodowa.pl, United Express, Warszawa, ul. Marii Konopnickiej 6 lok 227, Tel. 502 202 900

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka