Po tragedii w Odesie internet zalała fala rosyjskiej, antyukraińskiej propagandy. Także w sieciach społecznościowych, gdzie rosyjscy specjaliści zaczęli produkować świadków.
Jednym z nich "został" Igor Rozowskij, lekarz z Odesy. Na FB "opowiedział" on mrożącą krew w żyłach opowieść, jak to ukraińcy nacjonaliści nie pozwalali mu pomagać ofiarom pożaru w Odesie i grozili mu, że jego i innych Żydów też spalą.
Szybko okazało się, że żaden lekarz o takim nazwisku w Odesie nie istnieje, a zdjęcie użyte na profilu FB to fotka rzeczywiście lekarza. Ale dentysty. I nie z Odesy, ale z Rosji, z republiki Karaczajo-Czerkiesskiej.
Kiedy rosyjskie kłamstwo wydało się profil zniknął.