witoldrepetowicz witoldrepetowicz
129
BLOG

Fałszowanie historii to zbrodnia

witoldrepetowicz witoldrepetowicz Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

Istnieje subtelna granica między błędami wynikającymi z ignorancji a świadomym fałszowaniem historii. Jedną z osób, która je przekroczyła jest Ryuuk. Dlatego apeluję: zajmij się człowieku astronomią bo ze zmyślania gwiazd będzie mniej szkód niż ze zmyślania faktów historycznych. Jeszcze to jakiś uczeń przeczyta i weźmie na poważnie.

Fałszowanie historii to jak widac problem. Kiedyś była to domena rezimów totalitarnych, dziś każdy może sobie napisać cokolwiek w internecie, ba wydać książkę. I nie musi podawać źródeł swoich rewelacji historycznych, które okazują się być totalną konfabulacja autora albo pomieszaniem z poplątaniem faktów i zmyśleń. Ot taki przykład z rzeczonego już Ryuuka - w swoim ostatnim wpisie napisał on, że Maksymilian II porozumiał się z Iwanem Groźnym w sprawie wspólnej wojny przeciwko Polsce i jej rozbioru, to z kolei miało świadczyć o tym że prymas Uchański, ktory jakoby samowolnie ogłosił Maksymiliana II królem Polski dążąc w ten sposób do przesladowań innowierców był zwykłym zdrajcą. Dopełnieniem tej mrożącej krew w żyłach historii miała być groźba klątwy papieskiej dla Stefana Batorego, która powstrzymała go przed wkroczeniem do Moskwy i planowaną już detronizacją Iwana IV - fakt ten ostatni wątek owego kryminału godnego arcykapłana współczesnej konfabulacji historycznej Dana Browna był już autorem pewnego klakiera owego Ryuuka, którego nicka z litości przemilczę.

Problem w tym, iż Ryuukowi pomylił się Maksymilian II z Maksymilianem I, który w istocie zawarł antyjagiellońskie porozumienie z Moskwą tyle że nie z Iwanem IV tylko Wasylem III i było to ponad 60 lat wcześniej. Co więcej porozumienie było krótkotrwałe bo już w 1515 r. doszło do zjazdu wiedeńskiego (którego "brokerami" byli m.in. Radziwiłowie za co otrzymali zreszta od cesarza tytuł książęcy) w trakcie którego uregulowano wszystkie sprawy sporne między Cesarstwem, Czechami, Wegrami, Polską i Litwą. Uchański zaś w istocie ogłosił cesarza królem, zrobił to jako interrex w imieniu Senatu, ktory taką decyzję podjął zgodnie z regułami elekcyjnymi obowiązującymi za Jagiellonów. Wielu bowiem zapomina, że tron jagielloński był elekcyjny i choć w większym lub mniejszym stopniu była to formalność ale to Senat dokonywał wyboru władcy. Warto pamiętać również, iż możne elity Rzeczypospolitej - bez względu na wyznanie, należały do najbardziej światłych w Europie. Serce dumą się napełnia gdy czyta się na przykład opis pewnego francuskiego dworzanina dotyczący wjazdu poselstwa polskiego pod przewodnictwem wojewody sieradzkiego Olbrachta Łaskiego do Paryża w sprawie objęcia tronu przez księcia Anjou Henryka, gdzie porównanie paryskich dworzan z polskimi posłami wypada skrajnie niekorzystnie dla tych pierwszych. Wracając jednak do banialuk Ryuuka - próba zniweczenia reform elekcyjnych z 1573 r. tj. wprowadzenia elekcji viritim nie była "zdradą" jak grzmi ów Ryuuk lecz byłaby zbawieniem, gdyż wolna elekcja była pomysłem nieszczęsliwym. Delikatnie mówiąc. Z kolei ani Maksymilian II ani równiez jego nieco obłakany syn Rudolf II, miłośnik okultyzmu i kabały, nie byli ani fanatykami religijnymi śniącymi o palonym miesie heretyków ani również opętanymi wczesną myślą Kulturkampfu germanizatorami.  Stosunek Habsburgów austriackich  - i nie tylko ich - do reformacji w XVI w. był sprawą bardziej polityczną anizeli religijną i kierowali się oni głównie obawami o decentralizację i załamanie się jedności państwa. Karol V nie miał skrupułów by porwać medycejskiego papieża i dokonac słynnego sacco di Roma co naprawde świadczy o nim jako o "fanatycznym papiście". Konfabulacji o klątwie papieskiej grożacej Batoremu, o groźbie detronizacji Iwana IV w okolicach 1580 r. oraz o polskich wojskach stojących już pod murami Kremla w czasie wojny inflanckiej nie warto nawet komentowac. Można się tylko zaśmiać. I modlić by żaden uczeń tego nie wziął na poważnie.

Ów Ryuuk raczył też obarczyć spisek papiesko-habsburski z udziałem Moskali i Uchańskiego odpowiedzialnością za ... rozbiory. Otóż okazuje sie, że w obliczu tego "porozumienia Maksymiliana II i Iwana Groźnego" (tego którego nie było) Batory musiał oddać kuratelę nad chorym psychicznie księciem pruskim Albrechtem Fryderykiem Hohenzollernem "Hohenzollernom brandenburskim" co otworzyło drogę do rozbiorów. Otóż tymi "Hohenzollernami brandenburskimi" był książę karniowski Jerzy Fryderyk Hohenzollern, bratanek ostatniego wielkiego mistrza Albrechta. Oczywiście z tej samej linii margrabiów Ansbach a nie margrabiów brandenburskich. Dość istotnym "szczegółem" układu z 1525 r. kończącego ostatnią wojnę polsko-krzyżacką było to, że do tronu książecego w Prusiech ma prawa wyłącznie linia Hohenzollernów - Ansbach a nie margrabiów brandenburskich. Nowy układ oddający Prusy margrabiom brandenburskim zawarł dopiero Zygmunt III. No ale dla Ryuuka to "dzielenie włosa na czworo" oraz "szczegóły heraldyczne".

Czytając bloga Ryuuka widac, iż ma on misję opisania historii papiestwa jako historii zła nieustającego. I ma do tego prawo bo to wolny kraj. Choć lamenty nad przesladowaniem katarów czy krytyka papieży za ich styl życia w epoce Renesansu w ustach osób głoszących poglądy liberalne brzmi jak aberracja. No cóż, czego się jednak nie robi gdy ignorancja historyczna miesza się z antypapieskim fanatyzmem. O wojnach religijnych zresztą jeszcze napiszę ale tu kolejne fałszerstwo Ryuuka: otóż Katarzyna Medycejska i jej synowie na francuskim tronie mieli być jakoby katolickimi fanatykami i jakoby to miało spowodować, iż postanowili oni wyrżnąć hugenotów. Ciekawe co zatem potem robił nóż dominikanina Jacquesa Clementa w brzuchu Henryka III, "typowego" fanatyka religijnego zresztą, oddającego się zapewne z chęci "umartwienia" namiętnościom łóżkowym ze swoimi dworzanami.

Chciałbym zachęcić wszystkich do wypisywania kolejnych fałszerstw z blogu Ryuuka. Jak Ryuuk wyda "książkę" co w jednym z wpisów zapowiadał, to będzie dobry materiał na publikację recenzji.

 

Liczy się dla mnie przede wszystkim człowiek, jednostka, która ma prawo do wolności dopóty dopóki nie narusza wolności drugiego człowieka.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura