W burzliwym czsie kiedy uwaga społeczeństwa polskiego zajęta jest wydarzeniami na Ukrainie rząd RP podjął decyzje w sprawie budowy w Polsce elektrowni jądrowej. 28 stycznia 2014 roku zapadła decyzja o rozpoczęciu budowy w roku 2019 a zakończenie przewidziano na rok 2024.
Jak wiadomo pomysł to nie nowy, przeciwna jest mu olbrzymia większość społeczeństwa. Opór jest tak duży że swego czasu przerwano rozpoczętą już budowę i tylko niedokończone obiekty w Żarnowcu świadczą że miał miejsce.
Od tamtego czasu nie zmieniło się nic co taką decyzje by uzasadniało. Wręcz przeciwnie doszło argumentów przeciwko. Po tragedii w Fukuszimie i pośpiesznym wycofaniu się z energetyki jądrowej naszych zachodnich sąsiadów którzy wygaszają sześć działających siłowni jądrowych wydawało by się że i rząd polski wyciągnie stosowne wnioski. Do tego dochodzą argumenty w postaci coraz bardziej realnych wiadommości o posiadaniu własnego gazu (łupkowego) i trwającej budowie gazoportu w Świnoujściu które uniezależnią nasz kraj energetycznie od rosyjskiego dyktatu. Pamiętajmy też o budowie elektrowni jądrowej na Litwie w Ignanalinie w której mają udział polski PGE.
Co więc skłoniło rząd do takiej decyzji?
Stare polskie przysłowie mówi że "Jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze".
Do wydania czy zarobienia? -zapytam.