Ten pytajnik w rytule to retorycznie.
Nie mogłem wyjść z podziwu gdy się dowiedziałem że ktoś kogo uważałem za bezrobotnego dostał bez trudu kredyt kiedy odmówiły go osobie naprawdę dobrze sytuowanej kolejne banki. Sytuacja się wyjaśniła kiedy dobrze się jej przyjrzałem. Bezrobotny tak naprawdę nie jest bezrobotnym chociaż od lat nie otrzymuje od pracodawcy ani złotówki wynagrodzenia, mało tego swoim prywatnym samochodem wykonuje przez kilka dni w miesiącu (dla "pracodawcy") usługi,odpracowując w ten sposób płacony przez "pracodawce" ZUS.
Co miałem robić?- zadał pytanie "bezrobotny" Układ jest prosty, ja i rodzina mamy ubezpieczenie, wysługę lat liczoną do emerytury, zdolność kredytowa, on czyli "pracodawca" moją niemałą (średnia krajowa) chociaż teoretyczną pensje.Z czego żyję z rodziną? Z prac dodatkowych na czarno.
Przekręt? Niewątpliwy.
Co Państwo @ sądzą o jego bochaterach bo przyznaje że sam mieszane uczucia.