teesem teesem
353
BLOG

Jak rozwalić sufit? Stwórzmy bank

teesem teesem Gospodarka Obserwuj notkę 6

 

Nad nami jest sufit. Nie możemy go przebić. Gdy próbujemy się rozbiec, podstawiają nam nogi.
Tak wygląda w wielkim skrócie sytuacja większości aspirującej do samodzielności ekonomicznej. Oczywiście, jak ktoś chce to może, ale nie wyżej niż pozwala sufit i jeśli tylko poświęci dość czasu oraz wysupła kapitał początkowy, który mu umożliwi opłacanie składek nim w ogóle coś zdoła zarobić...

Nie oznacza to, że niczego się nie da i trzeba czekać na wybuch trzeciej wojny światowej, która wzorem pierwszej zniesie porządki narzucone od zewnątrz lub wykreowane przez rodzimych kacyków.


Człowiek jako jednostka nigdy nie będzie miał zbytniej siły przebicia. Tak gospodarczo, jak politycznie.
Jako samodzielni obywatele mamy w demokracji głos warty tyle, co każdego innego wybory, niezależnie od jego poglądów. Jako samodzielni kapitaliści jesteśmy w stanie stworzyć firmę, która zatrudni do 100 osób, przy naprawdę świetnym pomyśle na biznes i solidnym zastrzyku finansowym na starcie.

Politykę i ekonomię łączy fakt, że działanie wspólne może przynieść o wiele większe korzyści, przy jednocześnie mniejszym zaangażowaniu środków.  Politykę i ekonomię łączy też to, że jedno bez drugiego nie da się uprawiać z sukcesem. I gdy prawo jest uciążliwe dla przedsiębiorcy, tak jak obecnie, to ekonomia musi stworzyć fundamenty dla politycznej siły zdolnej zmienić prawo tak, aby nie przeszkadzało.

Słowem - potrzebny nam kapitał. Którego nie mamy za dużo. Ten duży jest w obcych bankach. Bankach, które nawet jeśli nam pożyczają, robią to na lichwiarskich warunkach, zyski eksportując do krajów matek.

Czyli potrzebujemy własnego banku.
Czy ja napisałem, że nie mamy za dużo kapitału?
To źle napisałem. Mamy. Ale nie pojedyczno. Indywidualnie jesteśmy w stanie uruchomić sklep spożywczy, ale nie projekt budujący nową jakąś, nową technologię, budujący i zmieniający ją w przemysł, w zapotrzebowanie rynkowe.
Dlatego musimy działać wspólnie. Potrzebny nam własny bank. Bank spółdzielczy (lub w formie spółki akcyjnej). Stworzony przez spółdzielnię (lub spółkę akcyjną), której byśmy byli członkami(akcjonariuszami). I w którego zyskach każdy z członków spółdzielni(spółki) partycypowałby proporcjonalnie do wniesionego przez siebie wkładu.

W Polsce bank spółdzielczy musi posiadać kapitał zakładowy w wysokości 1mln euro. Bank będacy formą działalności spółki akcyjnej taki kapitał musi mieć pięciokrotnie wyższy. Ponadto trzeba uzyskać zgodę KNB w przypadku banku spółdzielczego i chyba Ministra Finansów w przypadku banku akcyjnego. Zgoda zależna jest od spełnienia kilku warunków, o których innym razem.

Bank ów różniłby się od innych banków tym, że przypominałby pewnego rodzaju demokratyczne porozumienie udziałowców. W tym sensie demokratyczne, że to udziałowcy decydowaliby - większością głosów - na co przeznaczyć środki zgromadzone w banku. Statut banku określałby priorytety. Np. to, że środki są przeznaczone na projekty mające korzystnie wpłynąć na rozwój Polski. To bardzo ogólne określenie, ale w tej notce dalej nie chcę się posuwać. Pierwszeństwo inwestycji zdobywałyby projekty pochodzące od członków spółdzielni (spółki), o ile oczywiście biznesplan budziłby zaufanie.

Demokratyczność podejmowanych decyzji miałaby m.in. na celu właśnie obudzenie zaufania do działań wspólnych. Nie za pośrednictwem wszelkiego rodzaju autorytetów, szermanych osobistości, cwaniaków z talentem do oracyjnych wystąpień i ładną prezencją. Bezpośrednio.

Bardziej szczegółowy zarys projektu przedstawię w następnych notkach. Zachęcacm do dyskusji.

teesem
O mnie teesem

najlepiej radzę sobie z wymyślaniem nowych koncepcji najgorzej z ich realizacją...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka