wybor wybor
38
BLOG

Letarg

wybor wybor Polityka Obserwuj notkę 1

Już w poniedziałek kampania prezydencka zapadła w letarg. We wtorek - dzięki powodzi - letarg się pogłębił. Spotkania Bronisława Komorowskiego ze studentami w Częstochowie właściwie nikt nie zauważył poza tymi, którzy mieli taki obowiązek. Podobnie, jak wywiadu Jarosława Kaczyńskiego w „Rzeczpospolitej”. O wiele większe zainteresowanie - jeśli chodzi o polityków - wywołał Donald Tusk, który oświadczył, że należy zapamiętać kto i co „spie…”. Zresztą po udziale w niedzielnym talk show z szalikiem w dłoni premier najprawdopodobniej nieprędko zechce się zaangażować w promowanie kandydata PO i skupi się na promowaniu swojej osoby, co mu całkiem dobrze od jakiegoś czasu wychodzi.

Ratowanie tematyki wyborczo-prezydenckiej w mediach przez snucie rozważań na temat możliwości przesunięcia wyborów z okazji powodzi i stanu klęski żywiołowej nie wypadło najlepiej. Komorowski zresztą od razu pospieszył z zapewnieniem, że nic z tego. Prawne uwarunkowania zarówno stanu klęski żywiołowej, jak i związanego z nim przesunięcia wyborów są tak kłopotliwe, że istotnie musiałby nastąpić średniej wielkości Armagedon, żeby ktokolwiek w Polsce chciał się do takiej możliwości faktycznie odwoływać.

Na dodatek - w związku z powodzią? - padła część serwerów Onetu i rozmaici blogowi harcownicy stracili do czasu naprawy możliwość pozorowania, że kampania toczy się żwawo do przodu.

W tej sytuacji w atmosferze letargu pozostaje rozważanie, co chciał osiągnąć Tadeusz Cymański, który oświadczył z rana: „Jarosław Kaczyński może wzbudzać wściekłość, sprzeciw, ale nie obojętność. Kaczyński to był, i jest, facet, który walczy. To jest jego siłą”. I czy uzgodnił tę wypowiedź przynajmniej ze sztabem Kaczyńskiego. Bo do niego samego chyba dostępu aktualnie nie miał.

wybor
O mnie wybor

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka