wybor wybor
384
BLOG

Zero dzielone przez zero

wybor wybor Polityka Obserwuj notkę 8

"Nie dziel cholero przez zero" uczono dawniej dzieci dosadnie, ale za to zdecydowanie i bez pozostawiania wątpliwości. Niestety, wszystko wskazuje na to, że działania zdecydowane i niepozostawiające wątpliwości zostały przez sztaby wyborcze kandydatów, zwłaszcza dwóch głównych, wykreślone z planu zajęć. Jedyne, na co może liczyć wyborca, to odmieniane przez wszystkie przypadki puste hasła i banalne deklaracje, które przygotowane są w ten sposób, aby za żadne skarby nie miały charakteru nie tylko zobowiązania, ale nawet obietnicy.

Tradycyjnie już w weekend swoją szansę na zaistnienie w tegorocznej kampanii prezydenckiej wykorzystał Kościół katolicki. Po raz kolejny nie zmarnował okazji, aby dac do zrozumienia, po stronie którego z kandydatów się opowiada. W błędzie są ci, którzy przypuszczają, że podstawowym kryterium popierania kandydata jest dla Kościoła w Polsce zgodność jego słów i działań z kościelnym nauczaniem. Kościół myśli praktycznie i dlatego nie popiera, jak należałoby się spodziewać, Marka Jurka, lecz Jarosława Kaczyńskiego, który co prawda lubi się pokazywać w pobliżu ołtarza, ale jakichkolwiek deklaracji w ważnych dla Kościoła w kwestiach takich jak aborcja czy in vitro absolutnie nie składa, natomiast szefową swojego sztabu uczynił Joannę Kluzik-Rostkowską, przy której poglądy Bronisława Komorowskiego, ostentacyjnie i wbrew Kościołowi popierającego in vitro, są bardzo ortodoksyjne. Warto dla przypomnienia poczytać sobie, co "Nasz Dziennik" wypisywał o niej, gdy była w rządzie.

Inaugurując swoja kampanię w Zakopanem Kaczyński nada nie musiał dużo mówić, ponieważ całą kampanię odpracował za niego tamtejszy ksiądz Marian Mucha, następca ks. Mirosława Drozdka, którego "Tygodnik Podhalański" oskarżył o współpracę z komunistyczną bezpieką, a potem tłumaczył się, że chciał tylko publicznie postawić pytanie, czy nim był. Następnego dnia w Piekarach Śląskich, gdzie Kaczyński był prywatnie, w kandydat PiS w ogóle nie musiał się odzywać, ponieważ miejscowy biskup, który znany jest z tego, że na stanowych pielgrzymkach nie wita po nazwisku nawet największych tuzów polityki, w tym roku odstąpił od tej zasady i imiennie przywitał Jerzego Buzka, jako szefa Parlamentu Europejskiego i "premiera Jarosława Kaczyńskiego". Buzek nie dostał żadnych oklasków, natomiast Kaczyński spore, których abp Damian Zimoń nie starał się w żaden sposób przerwać lub choćby tylko uciszyć. W ten sposób Kaczyński uzyskał wobec stu tysięcy mężczyzn więcej niż mógłby osiągnąć na jakimkolwiek największym nawet wiecu zorganizowanym na Śląsku. Tylko gratulować.

Na gratulacje nie zasłużył Bronisław Komorowski. Nie dość, że gadał dużo, to czynił to na terenie kościelnym, tłumacząc się mętnie, że wiecuje nie w kościele, ale przed nim. Ciekawe, czy pytał gospodarzy Lichenia, jaki jest ich pogląd na temat wygłaszania przez niego wyborczych przemówień na ich terenie. Sądząc po tym, że wysłali do mediów specjalnego delegata w koloratce, który bardzo mocno odcinał się od wyczynów, a nawet od obecności Komorowskiego, można domniemywać, że raczej nie namawiają na co dzień pielgrzymów nawiedzających ich sanktuarium do głosowania na kandydata PO. A i sami pielgrzymujący sołtysi nie wyglądali na zachwyconych Komorowskim. Już lepiej by zrobił, gdyby z całą liczną rodziną poszedł na Marsz Życia, ale czego by tam miał szukać zwolennik in vitro?

Jeżeli ktokolwiek liczył, że kandydaci zamierzają powiedzieć coś konkretnego na temat swojej wizji Polski, a zwłaszcza, że zamierzają je skonfrontować z kimkolwiek, powinien stracić złudzenia po zapoznaniu się z koncepcją debat, wymyśloną w sztabie Kaczyńskiego. Jak widać po programie pierwszej debaty, tej z Jadwigą Staniszkis, chodzi o to, aby gadał kto inny, a nie kandydat. Zresztą sam Kaczyński też zaczyna opowiadać o znaczeniu słuchania... Komorowski nawet nie udaje, że jest zainteresowany jakimkolwiek debatowaniem czy konfrontowaniem na poziomie konkretów. O tym, w jaki sposób zamierza rozmawiać z wyborcami świetnie świadczy jego pierwszy spot. On jest "konkretnie z Polski". Wysoki poziom konkretyzacji.

wybor
O mnie wybor

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka