Już dziś!
Wyłącz system na Krakowskim Przedmieściu
...i zobacz Salon24.pl w realu!
Na ekranach ustawionych przed domem Bez Kantów przeczytaj komentarze o 1989. Dołącz własny.
Z domu, z Twojego miejsca
w Polsce lub z komputera
na Krakowskim.
Zrób użytek z wolności:
zabierz głos!
Wracamy do debaty. Poniżej wypowiedzi naszych bliższych i dalszych sąsiadów. Co myślą o Polsce i 1989 roku?
Do zobaczenia na Krakowskim Przedmieściu!
Elżbieta Ciżewska
Johanna Möller, Niemcy
Myśli o 1989
Pierwsza scena, która przychodzi mi do głowy, kiedy myślę o roku 1989: moja mama, która kontrolowała i reglementowała nasze korzystanie z telewizji, zagania nas przed telewizor: „Przypatrzcie się dokładnie, to jest historia!”. Miałam dziesięć lat, wtedy byłam przede wszystkim zszokowana, że zostałam wezwana do oglądania telewizji. Ale zauważyłam też euforię i emocje ludzi, którzy przedostali się przez mur. Dla nich zaczęło się coś nowego i dobrego. Dziwne było też to, że mój tata nie kupował już słodyczy, które regularnie wysyłał w paczkach na wschód. Swoją drogą, obce dzieci dostawały to, co dla nas w ogóle nie wchodziło w rachubę.
Później miałam kontakt z niemiecką historią w osobie naszego ewangelickiego pastora. Siedział on w więzieniu Stasi, zdradził go jeden z jego najlepszych przyjaciół, ale został zwolniony wraz ze swoją żoną jeszcze przed przełomem roku 1989. Gdy upadł mur, rozpoczął się dla niego czas konfrontacji z historią, w której w sposób naturalny uczestniczyła cała parafia. Na prowincji, w północnej Westfalii, ludzie nie byli przyzwyczajeni do intelektualnych kazań i do pastora, który pisał książki. To nie wszystko: pewnego razu przyjechał do nas Wolf Biermann, jego przyjaciel, i śpiewał w jego mieszkaniu cierpkie pieśni, których przesłania – choć byłam już 15-latką – nie rozumiałam ani nie czułam. NRD i jej koniec był dla mnie niejasnym, ale ważnym wydarzeniem, z którym mój pastor nie umiał sobie poradzić.
Polska w moim odbiorze tych wydarzeń nie grała właściwie nigdy żadnej roli. Moje zainteresowanie tym krajem i jego zupełnie obcym językiem było nowe i przez to fascynujące. Miałam dosyć francuskiego i angielskiego. Dopiero gdy zaczęłam podróżować po Polsce i poznawać jej mieszkańców, zaczęłam się interesować najnowszymi wydarzeniami, które pokazywały rolę Polski w upadku bloku wschodniego. Potrzebowałam wiele czasu, żeby rozplątać wszystkie nitki i zrozumieć polityczne gry.
Moje pierwsze założenie brzmiało: w Solidarności działali dobrzy Polacy, źli musieli zatem być po stronie aparatu państwowego. Ale ten podział nie dał się długo utrzymać. Jak przyporządkować takich polityków jak bracia Kaczyńscy? Zdobyli popularność populistyczną propagandą i doprowadzili do podziałów w obozie Solidarności. Jak należy rozumieć solidarność zawartą w nazwie tego ruchu? Czy polska przeżywa okres post-komunizmu, czy demokratyzacji? Na razie nie mam odpowiedzi na te pytania.
Dzisiaj wiem, że konfrontacja z Solidarnością i wydarzeniami 1989 roku jest jeszcze dużym, nierozwiązanym problemem dla polskiego społeczeństwa. Polska rzeczywistość pokazała mi, że moje zachodnioniemieckie patrzenie na świat z czasów dzieciństwa, które rozdzielało dobre od złego, nie wystarcza. Trzeba się mocno wysilić i przestawić na inny tor myślenia, gdy w telewizji „arte” ogląda się dokument pokazujący walkę zwykłych ludzi, wspólnie z Lechem Wałęsą, przeciwko reżimowi. Mało kto na europejskim zachodzie rozumie, dlaczego Wałęsa należy do najbardziej kontrowersyjnych postaci polskiej elity politycznej. Rok 1989 był politycznym nowym początkiem dla Polski, ale od 20 lat oznacza również intensywne poszukiwanie polskiej tożsamości.
Elżbieta Ciżewska, Paweł Piotrowicz, Szymon Brzeziński