Z bólem serca przyglądam się poczynaniom obecnego selekcjonera reprezentacji polski, Franciszka Smudy. I chociaż na piłce nożnej się nie znam, ani się bardzo nie interesuję, nie mogę nie zauważyć jak wielki błąd on popełnia rezygnując prawdopodobnie z najlepszych zawodników z polskim obywatelstwem: Boruca, Piszczka, Wasyla.. wszystkich ich łączy niesamowity talent i konflikt z selekcjonerem. Ale chyba najbardziej razi powód "wyrzucenia" ich z reprezentacji Polski. Jesteśmy narodem, który lubi pić alkohol i dobrze się bawić, nasza reprezentacja składająca się z obywateli, nie może być lepsza od całego narodu, tak samo więc i oni sportowcy piją i korzystają z młodości. Rezygnacja z nie-sportowych powodów, budzi mój sprzeciw. Powstaje pytanie jak daleko pracodawca może kontrolować prywatne życie swoich pracowników. Dzisaj wyrzuca się za winko, a kto wie czy jutro Smuda nie będzie patrzył do łózek, zabraniał spotkań z żonami? I chyba ktoś powinien przypomnieć smudzie stare chińskie powiedzenie "nie ważne jakiego koloru jest kot, ważne, żeby łapal myszy". Dzsiaj Piszczek strzelil decydującą bramke w meczu na szczycie niemieckiej pierwszej ligi, kto wie czy wlaśnie jego korków nie zabraknie w decydującym momencie w meczu o życie. Smuda, staropolskim zwyczajem, zostanie wywieziony na taczce jesli nie wyjdziemy z grupy. A wszystko wskazuje, że reprezentacja zagra trzy wielkie mecze: otwarcia, ostatniej szansy i o honor. Wielka szkoda, że selekcjoner jest tak mało pragmatyczny, a tak bardzo malostkowy. I nie potrafi przyznać się do błędów. Jednej rzeczy nauczyłem się jako pracodawca i tą radą się ze Smudą podzielę: kary powodują tylko to, że ludzie robią wszystko, aby następnym razem nie zostać złapani, a więc robią to co robili tylko że bardziej skrycie, dlatego mądry pracodawca nagradza za zachowanie, nawet drobnym prezentem za 4zł., aby przyzwyczaić ludzi do tego, co jego zdaniem robią dobrze.