niktt niktt
521
BLOG

Droga do Betlejem greckiej mitologii

niktt niktt Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

 

Dolina Lasithi położona jest pośrodku wysokich gór Dikti. Sama dolina też jest wysoko, bo na wysokości 800 m n.p.m. Zawsze stanowiła, a i do dzisiaj stanowi rajską oazę wszelkich upraw na Krecie. Zamontowano w niej tysiące malowniczych, metalowych wiatraków, które kiedyś służyły nawadnianiu pól.

Już samo wdrapanie się do wnętrza tej doliny, której wrót strzeże ponura przełęcz ozdobiona ruinami wiatraków o kamiennych podstawach - zupełnie różnych od wiatraków w dolinie, bo innym służącym celom - a więc już wdrapanie się na tę wysokość stanowi nie lada wyzwanie. Wąska i kręta droga wije się wyżej i wyżej. Pełna jest niesamowitych zakrętów w kształcie agrafek. Pokonanie tego zajęło nam prawie półtorej godziny.

W zielonej dolinie Lasithi pociętej płachetkami pól i warzywnych zagonów uprawiane jest absolutnie wszystko. Zboża i orzechy, oliwki i jabłka, winogrona i ziemniaki. Wszędzie widoczni są zapracowni kreteńczycy, którzy swój rolniczy urobek wożą tam i z powrotem w kompletnie zdezelowanych toyotach. A pomiędzy kreteńczykami, pomiędzy ich polami i plątaniną niezliczonych dróżek, na rowerach, pieszo i w wypożyczonych samochodach wałęsają się kolorowi turyści. Jedni i drudzy koegzystują obok siebie. Jedni i drudzy są dla siebie wyrozumiali, życzliwi i pełni tolerancji.

No i wiatraki.

To skomplikowane konstrukcje z zamocowanymi na skrzydłach żerdziami do przytwierdzania płócien. Żerdzie posadowione są na specjalnym mechanizmie, który pozwalał na ustawienie wiatraka odpowiednio do kierunku wiatru. Ten dość skomplikowany, choć w gruncie rzeczy prosty mechanizm, przenosił siłę wiatru na tłok czy też śrubę (tu wynikł pomiędzy nami z Grażynką spór), która to śruba (albo tłok) odpowiednim czerpakiem wydobywała ze studni wodę i wlewała ją do rowów melioracyjnych. Wiatraków, a w zasadzie metalowych konstrukcji pozostałych po nich, jest tutaj tysiące. Ale działa ich już bardzo niewiele. Siłę wiatru zastąpiła elektryczność. Dzisiaj pompy napędzane są prądem.

Wiatraki to tylko piękne wspomnienie po malowniczym i jak motyl ulotnym pomyśle bezimiennego inżyniera, sprzed wielu lat.

Zatrzymaliśmy się w maleńkiej osadzie po środku doliny aby w szewskim warsztacie napić się kawy. Kawa była doskonała, zrobiona z dużą wprawą przez tegoż szewca, w czasie przerwanej przez niego szewskiej roboty. Szewcowi anonsował nas pokruszony ze starości stuletni Kreteńczyk ubrany w zielonkawe bryczesy i w barwnie utkany fartuszek. Na głowie miał czarną chusteczkę z frymuśnie pozaginanymi rogami. Nie mierzył więcej niż 140 cm wzrostu, a do tego był zgarbiony i podpierał się sękatą laską. Przypominał krasnala w stroju regionalnym.

Potem ruszyliśmy do groty Dikti, czyli do miejsca gdzie Rea urodziła światu Zeusa.

Kręta droga znów pełna agrafkowych zakrętów prowadziła pionowo pod górę. A jakie widoki na pracowitą dolinę Lasithi!!! Nie mogłem niestety napaść nimi zbytnio oczu, bo wczepiony w kierownicę z niepokojem wypatrywałem co czyha za każdym, następnym zakrętem.

Wreszcie dotarliśmy na miejsce. Parking płatny - 2E, w pobliżu dwie marne tawerny. Trochę ludzi. Trzeba jeszcze ostro wspiąć się pod sam szczyt. Jak wszędzie w Grecji tak i tu, właściciele osłów, a i same osły, proponują swe usługi. Niestety wszystko bardzo płatne!

Taka oto scenka:

Na wyczerpanym upałem ośle prowadzonym przez greckiego, podpierającego się laską staruszka (staruszek w istocie biegł u boku osła, a w zasadzie nawet nie tyle biegł, co był z tym zwierzęciem solidnym rzemieniem połączony), a więc na tym wyczerpanym ośle z przyczepionym doń staruszkiem bezczelnie rozpierał się, jak antałek gruby i ozdobiony kapeluszem typu panama, europejski turysta. Osioł mimo udręczenia biegł chyżo, staruszek też biegł żwawo mimo wieku, a on - ten utyty turysta, siedział wygodnie, machał od niechcenia kapeluszem i wyglądał jak personifikacja panującej na świecie niesprawiedliwości wynikającej po prostu ze źle dzielonych pieniędzy. Dzielonych jak popadnie.

Staruszek powinien ich dostać więcej!

Grota Zeusa jest na wysokości 890 m, a stamtąd schodzi się jeszcze do jej wnętrza 500 m w głąb. Wszystko w niej jest solidne. Schodki, poręcze, światło. Ludzi niezbyt wiele. Na dnie małe jeziorko. Wrzuciliśmy 5 centów, ale nie jestem przekonany czy chciałbym tam jeszcze wrócić. Grota Dikti robi wrażenie, lecz nie odbiega od innych, widzianych przez nas grot i jaskiń. W żadnej innej nie urodził się jednak Zeus.

Można śmiało powiedzieć - znaleźliśmy się w Betlejem greckiej mitologii.

niktt
O mnie niktt

mam wątpliwości

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości