niktt niktt
1021
BLOG

Opowieść o ciotce

niktt niktt Rozmaitości Obserwuj notkę 13

 

Takie opowiastki jak ta, pojawiają się w każdej rodzinie. Jakiś czas żyją własnym życiem, mają swą historię, dramaturgię, no i mają niekiedy długie prosperity. Lecz w pewnym momencie zapadają w niebyt - niezauważalnie i dyskretnie odchodzą w niepamięć.

Odchodzą tam wraz z niegdysiejszymi bohaterami. 

Ciotka Kazia miała hotel. Miała przed wojną hotel w Łowiczu. W czasie wojny też go miała. Może nawet nie był to hotel, a raczej zwykły klub. Tak, to był klub. Klub spółdzielców, czy coś takiego. Ciotka żywiła i poiła tam różne łowickie indywidua. Dawała też im nocleg. Ciotka Kazia uchodziła więc w rodzinie za osobę zamożną. Może nie tyle zamożną - co zaradną. Niezwykle zaradną. I twardą!

Bo cóż tam hotel. Nawet nie tyle hotel, co klub. Klub spółdzielców. Co prawda znaczenie słowa "spółdzielca" było przed wojną zgoła inne aniżeli po wojnie, to jednak nawet wedle tego przedwojennego znaczenia - to też nie było wiele. Miała ciotka nieco ponad dwadzieścia lat i była przystojną - jak mawiał dziadek wżeniony w ciotkową siostrę, a mą babcię - niewiastą.

Była więc ciotka kobietą piękną, o cerze śniadej, spojrzeniu żywym i twardym charakterze. I miała też ciotka narzeczonego Maruszewskiego. Kochała go - jak twierdzili ci co to jeszcze pamiętali - miłością namiętną. Bo ten Maruszewski był też, tak jak ciotka przystojny, miał jak i ona cerę śniadą, oczy bystre, a spojrzenie równie wartkie. Charakteru jednak równie ciotkowemu twardego Maruszewski nie miał. Gdy wybuchła wojna zmobilizowany Maruszewski dał się natychmiast Niemcom zabić gdzieś w mokradłach rzeki Bzury. A mieli się ponoć żenić z ciotką na dniach.

Czas mijał, Łowicz w niemieckich rękach pozostawał, a w ciotkowym klubie, czy też jak kto woli, w hoteliku, od Niemców aż się roiło. Jednak ciotce z oczu sen spędzał leżący w bezimiennym grobie ukochany Maruszewski. Wydębiła więc od hotelowych Niemców jakieś ważne niemieckie zezwolenia, wynajęła fumankę, wzięła dwóch fornali i nocą pojechała szukać Maruszewskiego w nadbzurowym pobojowisku. Od bitwy minął prawie rok. Noc była ciepła, mglista i wilgotna.

Widzę tę mą ciotkę, piękną wówczas dziewczynę, jak w świetle furmańskiej latarni, pośród smrodu rozkładajcych się zwłok i w mglistej nadrzecznej poświacie przeciska się przez sterty gnijących trupów. Jak przewala z fornalami jedno ciało po drugim, jedno po drugim, w poszukiwaniu ukochanego Maruszewskiego. Wyobrażam sobie te płynące wolno godziny beznadziejnego poszukiwania. Widzę wilgotną ciemność oświetloną skąpym światłem olejowej latarni i surrealistyczną ponurość rozwłóczonych wokół nadgniłych bohaterów. Czuję panujący wszędzie smród. Szukała ciotka Maruszewskiego przez wiele nocy. Ale znalazła go! Poznała go po złotym krzyżyku na łańcuszku. I to co z niego pozostało zapakowała na furmankę i powiozła do Łowicza, aby przyzwoicie pogrzebać.

Po wojnie zaś miała ciotka Hotel pod Orłem w Białogardzie, bo ten łowicki komuniści jej zabrali. 

Odwiedźmy Białogard- mówię mej matce - Chcesz?  Zawiozę cię tam. To tylko nieco ponad sto kilometrów.

Jasne, że chce! Bardzo chce. Bo każdy chce choć na chwilę wrócić do bezpowrotnie utraconej młodości. Do niegdysiejszych zapachów, do wyblakłych kolorów. Do mglistych zdarzeń, do słów, do gestów nic już nieznaczących. Do uśmiechów co mówiły kiedyś tak wiele, a dziś nie mówią niczego. Chce bardzo!

Moja matka - dziś osiedziesięcioletnia staruszka - pod koniec lat czterdziestych jako panienka z biednych łódzkich Chojen spędzała u swej zamożnej ciotki w Białogardzie letnie wakacje. Ileż razy zanudzała nas potem opowieściami o białogardzkich nadrzecznych ogródkach z różami pnącymi się po ażurowych bramkach, o koślawych schodkach schodzących wprost do otaczającej miasto wąskiej rzeczki. O tym raju utraconym.

No i oczywiście o Hotelu pod Orłem - najpiękniejszym ponoć w mieście - gdzie rezydowała ciotka Kazia ze swym nowym, już powojennym mężem - sybarytą i bon vivantem.
 

Chodzimy po Białogardzie. Poruszamy się jakoś inaczej niż zwykle. Z namaszczeniem, czy co? Idziemy wolno, pod rękę z matki zadumą, a mym zaciekawieniem. Tyle zmian. Jak to możliwe. Wszystko razem takie poplątane. Nie do rozwikłania. To tu. Nie, to tam. Chyba jednak to nie tu.

Popatrz, tutaj wuj miał garsonierę.

Wuj pracował w jakimś urzędzie mieszkaniowym czy coś w tym guście i rozdzielał poniemieckie lokale. Bez trudu więc przydzielił sobie garsonierę, o której ciotka oczywiście nic nie wiedziała. Chociaż ciotka o garsonierze nie wiedziała, to i tak o zdrady wuja, całkiem słusznie, podejrzewała. A o zdradę z niejaką Majerówną podejrzewała go w szczególności. Bo wuj był kobieciarzem i namietnym hazardzistą. Lubił ryzyko, kochał życie i czerpał z niego garściami. Źle skończył - ale to już całkiem inna opowieść.

Chodźmy tu, w tę uliczkę.To tutaj ciotka nakryła wuja z Majerówną. Majerówna uciekała tamtą ulicą przy murze. Nawet nie była ubrana. A mówiąc wprost - była kompletnie naga. A tam na rogu była restauracja. Wuj zaprosił mnie do niej kiedyś na kolację i to tam po raz pierwszy w życiu zapaliłam papierosa. Wuj mnie poczęstował. To była naprawdę wykwintna knajpa. A teraz nie ma tu niczego.

Nie ma też ciotkowego Hotelu pod Orłem. Rozpytujemy mieszkańców. Nie pamiętają hotelu o takiej nazwie. Owszem, był kiedyś na Wojska Polskiego hotel, ale to był hotel Polonia. Zresztą też już go nie ma. Teraz jest tam hotel bez żadnej nazwy. Po prostu hotel.

Idziemy tam. To ponure gmaszysko przebudowane nie wiadomo przez kogo i po co. Bez charakteru, bez stylu, bez ducha. Zresztą zamknięte. Matka zagląda do środka przez szybę. Ktoś jednak otwiera nam drzwi. Tak, to ten hotel. To hotel ciotki Kazi - ale jakże niepodobny. Ani z zewnątrz, ani wewnątrz. Wszystko wewnątrz podzielono bez sensu. Sale bankietowe oddzielono od hotelowej reszty. Pozrywano secesyjne ozdoby, zniszczono piękną klatkę schodową.

Wszystko jest inne- mówi matka - Tylko stare schody zostały.

I o dziwo, matka przyjęła te zmiany z niezwykłym spokojem. Nawet z rozrzewnieniem. Jako coś nieuchronnego, coś czego się spodziewała i coś co zdarzyło się, bo zdarzyć się musiało. Jako coś oczekiwanego, a nawet bezwzględnie koniecznego.

To ja byłem poruszony. Dlaczego zniszczono tak piekne wspomnienia? I mnie i matce.

Matce przede wszystkim. Ale mnie także. Opowieści, które mnie nudziły i denerwowały stworzyły przecież we mnie świat bajkowego białogardzkiego miasteczka, gdzie w hotelowym Edenie matka spędzała letnie wakacje.

Po co więc zrywano secesyjne ozdoby, skoro tak pięknie komponowały się w tych opowieściach. Współgrały z otoczeniem opuszczonych niemieckich domostw. Jeszcze ciepłych pomieszczeń, szyb obrazów i okien jeszcze drżących od gardłowych niemieckich zgłosek. Współgrały z różami wspinającymi się po ażurowych bramkach posadzonymi niemieckimi rękami.

Wszystko przepadło, wszystko znikło... 

Ciotkę z Hotelu pod Orłem władza ludowa wykurzała wielokrotnie. Wykurzała ją domiarami. A ciotka za każdym razem zaciskała zęby i domiary spłacała. Kobietę, która tak jak ciotka, przez wiele nocy wygrzebywała z pośród stert rozkładających się trupów ukochanego Maruszewskiego, nie tak łatwo było złamać. Nie docenili ciotki nowi władcy. Liczyli na łatwy łup, ale się przeliczyli. Łup nie był więc łatwy - bo ciotka zaparła się i domiary spłacała.

Ale i ciotka władzy ludowej nie doceniła.

Przy trzecim, czy nawet czwartym domiarze miał już on tak niebotyczną wysokość, że ciotka musiłaby spłacać go do końca życia. A i to nie wiadomo czy spłaciłaby w całości. Musiała więc poddać się. 

Z jej dobytku już nic nie zostało. Wszystko przepadło, wszystko jej zabrali. Cały ten jej hotel, hotelowe i prywatne meble, wszystkie jej i wuja ubrania, futra, sprzęty domowe - no po prostu wszystko! Została pustka i kilka bezwartościowych sprzętów.

Siedziały więc obie, ma matka z ciotką przy takim koślawym, nędznym stoliku i w pewnej chwili ciotka mówi tak:

Wszędzie szukali, wszystko mi zabrali, ale dolarów nie znaleźli. A ja mam je tu przyklejone, o tu - pod blatem tego stolika, przy którym teraz siedzimy.



 


 

niktt
O mnie niktt

mam wątpliwości

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości