niktt niktt
608
BLOG

Utopia Saline Royale

niktt niktt Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

 

Utopia rozumiana jako marzenie o czymś lepszym, o czymś co inspiruje i skłania do sensownej aktywności. Jako coś co towarzyszy nam przez całe życie, błąkając się po zakamarkach naszych myśli, aby co jakiś czas zająć nas nieco bardziej. Takie złudne marzenie o rzeczywistości lepszej od tej, w której przyszło nam żyć? A może to tylko zabawa intelektualna? Niegroźne przeciąganie liny na polu niemożliwego? Rzecz błaha i bez znaczenia?

Jak często jednak rzeczy z pozoru błahe stają się później groźnymi, przerażającymi, czy wręcz zbrodniczymi. Ileż to razy drobny szczegół przekreślił komuś życie i zmienił je tak, że uczynił aż nieznośnym? Ile razy jakaś maleńka, niedokręcona śrubka, jakaś głupia blaszka rzucona przez kogoś niedbale, zmieniła niespodziewanie bieg spokojnej egzystencji, nagle czyniąc kogoś kaleką? Jak często wspaniała, choć utopijna idea powszechnej szczęśliwości wprowadzona później w życie, zmieniała się z biegiem lat w ponury dramat, w koszmar i w udrękę współobywateli?

Częstokroć więc beztroskie igraszki, te z pozoru niewinne intelektualne zabawy, rzeczy niekiedy piękne z założenia, bądź drobne ze swej istoty w ostatecznym rozrachunku uczyniły wiele nam zła. Stanowczo zbyt wiele.

Nie mógłbym więc powiedzieć, że w Saline Royale w Arc-et-Senans znaleźliśmy się przypadkowo, bo byłaby to nieprawda. Powiem wprost - szukaliśmy tam utopii! Szukaliśmy materializacji idei utopijnego miasta, które w połowie XVIII wieku zaprojektował francuski architekt i wizjoner - Claude Nicolas Ledoux. Bo właśnie tam owo miasto w wersji nienaruszonej stoi jak wół.

To budowla niezwykła. Budynki, a w zasadzie samo założenie urbanistyczne zaprojektowano tak aby całość tworzyła półkole zwrócone ku jednemu obiektowi – znajdującemu się w samym centrum Domowi Dyrektora. Półkolisty kształt jest dowodem, iż twórcy nie udało się zrealizować w całości tego koszmarnego projektu – a jedynie jego połowę. Ta druga, dopełniająca okrąg połowa, pozostała, chwała Bogu, tylko na papierze. Można ją sobie obejrzeć w którejś z muzealnych gablot. Jest dokładnie taka sama jak i pierwsza!

Estetycznie założenie jest piękne! Jest tutaj symetria i doskonałe proporcje, które ucieszą każde oczy. Każdy szczegół, każdy element harmonijnie współgra z całością. Spokojne pastelowe barwy, równo przycięte żywopłoty, jasny żwir układnie wijących się ścieżek syci nas, zgłodniałych rzeczy pięknych. A mimo to żyć tutaj i pracować nie sposób. Owa uładzona rzeczywistość, to ponad wszystko uprzykrzające się uporządkowanie stanowić musi udrękę dla każdego komu przyszło tutaj egzystować. To koszmar nawet dla tych, którzy przebywać tu będą dłużej niż godzinę.

Przechadzając się pośród tej równo przyciętej trawy, krocząc poprzez przysypane piaskowym żwirem jasne, choć w istocie ponure przestrzenie, przychodzi na myśl Auschwitz. Bo tutaj, tak jak i tam, stworzono tylko i przede wszystkim miejsce dla niewolniczej pracy. Dla pracy maksymalnie efektywnej i bezdusznej, dla pracy będącej towarem, którego należy uzyskać jak najwięcej, jak najmniejszym kosztem. W obu miejscach człowieka potraktowano instrumentalnie. Wyzuto go z wszelkich potrzeb. Wszelkie sprawy naszego zwykłego życia uczyniono nieważnymi, niewartymi zastanowienia twórcy tego wielkiego dzieła. Nie ma tu miejsca na nieuwagę, na rozgardiasz, na ludzki wymiar małych spraw.

Jest tu za to, wyprany z wszelkiej emocji egzystencjalny porządek stale utrzymywany pod czujnym okiem nadzorcy zerkającego z Domu Dyrektora. Wszystko co ludzkie, co nadaje smak naszemu życiu nie zajęło uwagi pana Claude'a Nicolasa Ledoux. Czymś równie pięknym, lecz w realizacji równie gorzkim i w istocie nieludzkim, była idea utopijnych socjalistów – tworzona dokładnie w tym samym czasie co Saline Royale w Arc-et-Senans.

Tak jak towarzysząca nam przez stulecia utopia stworzenia idealnego miasta, której emanacją było Saline Royale, z biegiem lat uległa ostatecznej degeneracji, aby w końcu dojść do stworzenia zbrodniczego miasteczka niewolniczej pracy w Auschwitz, tak wzniosłe idee utopijnych socjalistów w końcowej fazie realizacji znalazły swój tragiczny epilog w zbrodniczym komunizmie.

To jednak nie koniec mego zaskakującego spaceru po Saline Royale. Bo oto nagle i nieoczekiwanie spojrzałem na tyły domów tworzących owo zaklęte półkole. I ujrzałem tam niespokojne ogrody.

Ktoś w uporządkowanym świecie utopijnej idei wpadł na świetny pomysł stworzenia tam szalonych ogrodów, gdzie możliwe jest wszystko. Jak utopia to utopia!

Zupełnie niespodziewanie zacząłem nagle wpadać na coraz bardziej niezwykłe ogrodowe pomysły. Tu woda ściekała z rozkwitłych parasoli, a tuż obok gołębie zasiadły za kurtyną z wikliny rozpostartej niczym sieć nad szpalerem zieleni. Z pomiędzy liści dobiegał szmer muzyki, niespokojny rytm bębnów, czy wątłych piszczałek. Gdzieś wzmagał się szum poruszonej wiatrem fontanny, albo łoskot rozkołysanej kładki rozpiętej nad sztucznym stawem.

To zaskakujący kontrast z zimną strukturą tego utopijnego miasta Claude'a Nicolasa Ledoux. Z jednej strony sztywność niemal wojskowego drylu, z drugiej łagodność i swoboda ogrodu. Pastelowa szarość budynków i chłód myśli architekta w opozycji do ciepła pomysłów czułego ogrodnika. Witalność przyrody i zimna estetyka. Swoboda i reżim. Wolność i zniewolenie.

Zobacz galerię zdjęć:

niktt
O mnie niktt

mam wątpliwości

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości