Przed chwilą serwisy podały informację o zabiciu na przedmieściach Damaszku przez powstańców syryjskich rosyjskiego generała Władimira Piotrowicza Kodżijewa
STało się to kilkadziesiąt godzin po komunikacie władz syryjskich jakoby "oczyściły" Damaszek z rebeliantów i kilkanaście godzin po przjściu premiera na stronę rebeliantów.
Ostatni przyczółek Rosjan na Bliskim Wschodzie topnieje w oczach.
Rosja oczywiście podała że w składzie armii w służbie czynnej nie ma generała o takim nazwisku. Nawet dzieci zrozumiały że wojskowi wysyłani na syryjski front mają zmienione nazwiska. Rodzina dowie się że zginął na manewrach lub katastrofie lotniczej. O skali i możliwościach rosyjskich fałszerstw przekonaliśmy się po katastrofie smoleńskiej.
Ostatnimi którzy dają się oszukać rosyjskiej dezinformacji są , mam nadzieję - coraz mniej liczni Rosjanie.