Zajtenberg Zajtenberg
1179
BLOG

Układ okresowy jest kwantowy

Zajtenberg Zajtenberg Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 15

Jak zestawu czterech liczb kwantowych dołożymy zakaz Pauliego, można spróbować „wygenerować” układ okresowy. Spróbujemy się zabawić w konstruktora konfiguracji elektronowej mając liczby opisane w poprzedniej notce i wspomniany zakaz Pauliego. Czyli bierzemy jądro o ładunku Z i próbujemy umieścić wokół niego Z elektronów, zakładając sobie przy tym, przynajmniej na początku, że stany elektronów w tych atomach są „podobne” do stanów w atomie wodoru – z punktu widzenia rachunków oznacza to, że zaniedbujemy oddziaływanie pomiędzy elektronami. To brutalne ograniczenie, ale jak zabawa, to zabawa – od razu napiszę, że dla samej konstrukcji układu okresowego założenie stanie się istotne dopiero przy trzecim okresie, czyli dla atomów powyżej liczby atomowej Z>10

Żeby zabawa się udała, trzeba jeszcze założyć, że im większa liczba l tym większa energia elektronu, oprócz tego regułę Hundta o ułożeniu spinów, no i najważniejsze: że atomy najbardziej lubią przebywać w swoich stanach podstawowych czyli w stanach o najmniejszej energii. Elektrony o podobnych energiach[1] pogrupujemy w tzw. powłoki.

Startujemy. Mamy jeden elektron i jądro. Najniższa możliwa energia wymusza, że będzie miał liczbę kwantową n = 1. Narzuca to ograniczenie na liczby l i m związane z momenty pędą – obie muszą być równe zero. Liczba spinowa jest dowolna[2]. Dokładamy drugi elektron, by zrobić sobie atom helu. Patrzymy gdzie mógłby mieć najniższą energię – ano też w stanie n = 1, l = 0, m = 0 tylko liczbę spinową będzie miał przeciwną do tego pierwszego. Tym sposobem zapełniliśmy tzw. pierwszą powłokę tworząc gaz szlachetny[3]. Tym sposobem określiliśmy konfigurację pierwszego okresu – składa się z dwóch pierwiastków.

n

1

2

l

0 (1s)

0 (2s)

1 (2p)

m

0

0

–1

0

1

H wodór (Z = 1)  ↑                               
He hel (Z = 2)  ↑ ↓                             

Konfiguracje elektronowe z „tradycyjnym” przedstawieniem liczb spinowych jako strzałek – tak jak w książce z chemii.

Bierzemy się atom z Z = 3 (lit). Konfiguracja dwóch pierwszych elektronów pokrywa się z atomem helu, dokładamy trzeci. Najniższe dostępne miejsce, to n = 2, l = 0, m = 0. Dla n = 2 możliwe są również stany gdy l = 1, ale mają większą energię. Dla Z = 4 (beryl) następny elektron (te same liczby n = 2, l = 0, m = 0 i przeciwnie skierowana liczba spinowa) zapełni kolejną podpowłokę s. Procedurę układania następnych elektronów pominę pokazując jedynie wynik w tabeli:

n

1

2

l

0 (1s)

0 (2s)

1 (2p)

m

0

0

–1

0

1

Li lit (Z = 3)  ↑ ↓   ↑                         
Be beryl (Z = 4)  ↑ ↓   ↑ ↓                      
B bor (Z = 5)  ↑ ↓   ↑ ↓   ↑                  
C węgiel (Z = 6)  ↑ ↓   ↑ ↓   ↑      ↑           
N azot (Z = 7)  ↑ ↓   ↑ ↓   ↑      ↑      ↑    
O tlen (Z = 8)  ↑ ↓   ↑ ↓   ↑     ↑      ↑ ↓ 
F fluor (Z = 9)  ↑ ↓   ↑ ↓   ↑     ↑ ↓   ↑ ↓ 
Ne neon (Z = 10)  ↑ ↓   ↑ ↓   ↑ ↓   ↑ ↓   ↑ ↓ 

Konfiguracje elektronowe dla okresu drugiego. Widać związek pomiędzy liczbą n a numerem okresu.

Sposób wypełniania podpowłoki p (l = 1) dla kolejnych pierwiastków ustala reguła Hundta, o której więcej napiszę w następnej notce. Chodzi o to, że po w przypadku gdy podpowłoka nie jest całkowicie zapełniona, suma spinów musi mieć maksymalną wartość – czyli elektrony w podpowłoce muszą być maksymalnie niesparowane.

Trochę delikatnie należy potraktować rozmieszczanie elektronów w podpowłoce ze względu na liczbę m. Dopóki nie mamy wyróżnionego kierunku (np. w postaci zewnętrznego pola magnetycznego) kolejność mogła by być dowolna, ale istnieje przecież kierunek wypadkowego spinu[4], więc uwzględniając oddziaływanie pomiędzy orbitalnym a spinowym momentem magnetycznym podpowłoki, można przyjąć, że badamy składową L właśnie względem tego kierunku. Muszę napisać, że podręczniki (a zajrzałem do kilku z chemii i fizyki) szafujące klatkowymi obrazkami konfiguracji elektronowej nie skupiają się ne tym problemie. Napiszę więcej: dane były sprzeczne. Uzupełniłem dane tak, by pasowały do reguły Hundta.

Metoda Hatree-Focka

Dwa pierwsze okresy w 100% odtwarzają strukturę wyliczoną dla atomu wodoru. Dla następnych okresów już tak nie jest. Nie jest to dziwne, skoro zaniedbaliśmy oddziaływanie między elektronami. Zapełnianie możliwych stanów, jakie dostaliśmy z analizy atomu wodoru robione było z „punktu widzenia jądra”. Natomiast spojrzenie „od strony elektronów” wygląda nieco inaczej: elektrony znajdujące się bliżej jądra ekranują jego ładunek dodatni. Czyli elektrony na wyższych powłokach nie czują całego ładunku jądra, bo te z niższych powłok częściowo go zrównoważyły.

Wprowadzenie tego pomysłu do aparatu obliczeniowego zawdzięczamy sporej grupie fizyków, z których najbardziej znani są Hartree i Fok. Właśnie ich nazwiskami nazwano metodę, która uwzględnia efekt ekranowania jądra [5]. Obliczone funkcje falowe w dalszym ciągu można parametryzować liczbami n, l, m i s, ale okazuje się, że energie silnie zależą od liczby l, co na przykład powoduje, że elektrony z orbitali d (l = 2) i n = 3 mają większą energię od tych z orbitala s (l = 0) dla n = 4. Oznacza to, że przy odtwarzaniu układu okresowego trzeba będzie uważać i przy ustalaniu zawartości powłok brać pod uwagę nie tylko liczbę n, jak w przypadku dwóch pierwszych okresów.

Jak komuś się chce, to może samemu wyrysować sobie konfiguracją elektronową dowolnego pierwiastka, pamiętając o kolejności konfiguracji (poniżej mały cytat za licealną książką z chemii, poprawiłem flamastrem obrazek, bo był całkowicie niejasny):

image

Trzeba zachować przy tym trochę ostrożności, bo im więcej elektronów, tym więcej wyjątków w postaci tzw. promocji.

Im dalej w las

Żeby nie było, że sukces goni sukces, napiszę teraz o problemach. Napisałem w poprzednim odcinku, że złożoność rachunkowa równania Schrodingera/Pauliego szybko rośnie z liczbą atomową Z, więc trzeba stosować przybliżenia. Problem pojawia się, gdy trzeba uzasadnić wybór takiej a nie innej metody przybliżeń – na przykład porządne uzasadnienia metody Hatree-Focka pokazujące, na ile jego rozwiązanie może różnić się od rozwiązania ścisłego, pojawiły się kilka dekad po powstaniu metody.

Do tego dochodzi problem skali: Energia elektronów jest z grubsza proporcjonalna do kwadratu ładunku jądra Z2, powoduje to, że dla dużych Z (ujemne) energie termu sięgają już MeV. Różnice energii mające wpływ na własności chemiczne i fizyczne – te dotyczące elektronów z powłoki walencyjnej – są rzędu eV. Żeby oddać strukturę poziomów energetycznych, by wyniki obliczeń mogły być przydatne, dokładność obliczeń musiałaby sięgać malutkiego ułamka promila. Co prawda w wielu przypadkach wystarcza ograniczenie się do ostatniej powłoki, ale wiele interesujących spraw tkwi i w niższych poziomach elektronowych.

Elektrony czy term?

Na koniec jeszcze małe wytłumaczenie. Uważniejszy czytelnik przypomni sobie, że jak cząstki są nierozróżnialne – co skutkuje zakazem Pauliego – to raczej nie powinno się mówić, że w danym stanie jest jeden elektron, w innym drugi, a jeszcze w innym następny. Rzeczywiście ścisły opis takiego układu mówi, że mamy układ kilku elektronów znajdujących się w jednym stanie „zbiorczym” ≡ konfiguracji ≡ termie. W ścisłym podejściu nie powiemy, że każdy z elektronów ma swoją poszczególną energię, ale że cały układ czyli term ma jedną „zbiorczą” energię.

Zobaczmy jednak, typowe postępowanie odtwarzające taki stan zbiorowy. Dla uproszczenia wyprowadzeń – wszak ma to być poglądowy szkic – zaniedbam spin i ograniczę się do dwóch cząstek. Startuje się od przybliżenia: stan termu jest „podobny” do układu: Obie cząstki są w stanach „wodoropodobnym”. Pierwszy ma liczby kwantowe nα, lα, i mα. Zbiorczo te liczby oznaczę sobie symbolem α (bo trudno byłoby pisać wzór, gdzie indeks ma jeszcze jeden indeks). Liczby drugiego elektronu oznaczę sobie jako β (mając na myśli: nβ, lβ, i mβ,). Mam więc dwie wyjściowe funkcje falowe φα i φβ. Kandydat na stan termu jak ma się składać z tych dwóch i jeszcze ma spełniać zakaz Pauliego – funkcja falowa ma być antysymetryczna ze względu na zamianę cząstek. Spełnienie obu warunków zapewnia:

\psi_{α β}(r_1, r_2) = (1/\sqrt2)( φ_α(r_1) φ_β(r_2) - φ_α(r_2) φ_β(r_1))

Teraz do równania dołącza się człony odpowiedzialne za odpychanie między elektronami i liczy poprawki. No i okazuje się, że te poprawki nie psują parametryzacji za pomocą liczb (nα, lα, mα) i (nβ, lβ, mβ). Wciąż można używać reprezentacji liczb kwantowych. Obliczony stan jest „podobny” do stanu od którego wychodziliśmy w obliczeniach, choć jego postać matematyczna (jest jak widać splątany na całego ☺) może sugerować coś innego.

Dlatego też zarówno fizycy jak i chemicy używają powszechnie stwierdzeń, że dany elektron znajduje się na takiej a nie innej powłoce, podpowłoce… Nawet jeśli powiedzenie takie nie jest do końca ścisłe.


[1] Jak nie będziemy zaniedbywać wzajemnego oddziaływania elektronów, to pojęcie energii pojedynczego elektronu nie ma sensu. Podejście ścisłe bowiem operuje energią układu wszystkich elektronów. Taki „zbiorczy” stan nazywa się termem i nie da się jego energii rozdzielić na sumę energii poszczególnych elektronów. No bo gdzie przydzielić energię odpychania między elektronami?

[2] W dokładności wymaganej przez chemię, póki nie włączymy zewnętrznego pola magnetycznego energia elektronu w atomie wodoru nie zależy od liczby spinowej. Ale jak się dokładniej przyjrzeć, to elektron znajduje się słabym w polu magnetycznym jądra. Powoduje to zróżnicowanie energii. Przeskoki między tymi poziomami są obserwowane jako słynne promieniowanie 21cm. W naszej zabawie możemy jednak zignorować ten efekt.

[3] Wszelkie zmiany chemiczne zmieniają konfigurację elektronową i przy zapełnionych powłokach jest to trudne – zabrana czy dostarczona porcja energii byłaby zbyt duża, żeby atomy te w miarę chętnie tworzyły związki chemiczne.

[4] Żeby nie drażnić osób wyobrażających sobie spin klasycznie, trzeba zaznaczyć, że chodzi o kierunek w którym dany stan spinowy jest stanem własnym operatora spinowego momentu pędu z największą wartością własną.

[5] Wprowadzenie ekranowania jądra przez Hartree’go i Foka to pierwsza poprawka do modelu nieoodziałujących elektronów. Żeby model był jak najbardziej zbliżony do rzeczywistości wprowadza się kolejne poprawki uwzględniające np. oddziaływanie elektronów z polem magnetycznym utworzonym przez inne elektrony. W terminologii atomowej nazywa się to sprzężeniami j-j i L-S.

Zajtenberg
O mnie Zajtenberg

Amator muzyki "młodzieżowej" i fizyki. Obie te rzeczy wspominam na blogu, choć interesuję się i wieloma innymi. Tematycznie: | Spis notek z fizyki | Notki o mechanice kwantowej | Do ściągnięcia: | Wypiski o fizyce (pdf) | Historia The Beatles (pdf)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie