Czy Rosja się zatrzyma?
Odpowiedź jest prosta. NIE!!!
Udało się w Gruzji, na Krymie, co dalej?
Posłuszni Orkowie już dziś sieją zamęt na wschodniej Ukrainie.
Kto następny?
Gdzie spojrzy oko Saurona?
Na Mołdawię (Naddniestrze), Estonię, Łotwę, Litwę, Finlandię a może na Polskę?
Nie łudźmy, się kwestią czasu jest, gdy Mordor znów ruszy bronić praw „biednych i pokrzywdzonych”.
I wcale nie koniecznie muszą to być Rosjanie. Można bronić praw do samostanowienia każdego, kto o to poprosi. Na przykład takich tam Ślązakowców. Ci już przecież pisali petycje do Putina, co by rakiety z Królewca nie celowały w Śląsk tylko w Warszawę, bo oni wcale nie czują się Polakami…
http://wpolityce.pl/polityka/173776-skandaliczny-list-slazakowcow-do-rosji-skamla-o-uznanie-odrebnosci-slaska-od-rusofobicznej-polski-i-niekierowanie-rakiet-w-ich-strone
Teraz mogliby za przykładem Krymu ogłosić niepodległość i poprosić wujka Wołodię bratnią pomoc… I mamy atak „UFO” w Katowicach.
Atak trochę poważniej…
Oczywiście po połknięciu Krymu i Ukrainy może dojść do pewnej stabilizacji i wyciszenia konfliktu. Zachód znów zacznie robić interesy z „demokratą” Putinem. Będzie to trwać do kolejnej misternie przegotowanej akcji, dajmy na to w Estonii.
Dlaczego akurat tam? To przecież taki mały nieważny kraj i nikt nie będzie chciał za niego umierać…
Tylko, że jego aneksja, oderwanie części terytorium, czy wymuszenie specjalnych praw dla Rosjan, przy biernej postawie zachodu oznaczać będzie koniec NATO.
Rosja udowodni w ten sposób, że liczy się tylko brutalna siła i przemoc, a wszelkie amerykańskie i europejskie sojusze, traktaty i gwarancje są tylko funta kłaków warte. W geopolityce to jawne wyzwanie rzucone USA, jeśli ten kraj nie zrobi nic istotnego to nikt z nim nie będzie się już liczył.