« Problem w Polsce jest, że mamy płytką dumę i niską ocenę. Taka murzyńskość » - te słowa miał wypowiedzieć minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski w rozmowie z byłym ministrem finansów i wicepremierem Jackiem Rostowskim.
Od momentu publikacji nagrań rozmowy Sikorski - Rostowski minister spraw zagranicznych stał się przedmiotem wielowymiarowej krytyki. Można odnieść wrażenie, że wiele osób w Polsce poczuło się urażonymi stwierdzeniem o « murzyńskości ». Wielu Polaków przypisuje też Radosławowi Sikorskiemu skłonności rasistowskie. Jednak zbyt mało komentatorów i uczestników polskiej debaty publicznej zastanawia się nad zasadnością stwierdzenia « murzyńskość » w odniesieniu do Polski. Wydaje mi się, że warto poświęcić nieco więcej uwagi temu stwierdzeniu i zastanowić się, czy stwierdzenie « murzyńskość » nie ma swojego faktycznego uzasadnienia.
Jak Polska i Polacy są postrzegani na świecie? Jak traktują Polskę jej zachodnioeuropejscy partnerzy? Czy Polska jest traktowana przez swoich zachodnich partnerów jako równoprawny członek Unii Europejskiej? Czy polski głos jest traktowany w Unii Europejskiej serio? Czy zachodnioeuropejscy członkowie UE liczą się z tym, czego chce Polska? Czy główni gracze w Unii Europejskiej, czyli Francja i Niemcy, liczą się z Polską i czy biorą pod uwagę interes Rzeczpospolitej? Jaką rangę ma dla Stanów Zjednoczonych sojusz z Polską? Czy Polska naprawdę należy do grupy najlepszych sojuszników USA i czy Amerykanie faktycznie patrzą na Polskę, jako na państwo kluczowe, z punktu widzenia ich strategicznych sojuszów politycznych i militarnych?
« Murzyńskość » to pojęcie stworzone przez francuskich literatów w latach 30. XX wieku. Pojęcie to nie ma nic wspólnego z rasizmem, wręcz przeciwnie. Jest to pojęcie mające – według jego twórców – określać sytuację, w której znajdowała się skolonizowana przez Francję ludność afrykańska. Pojecie « murzyńskość » w tym kontekście oznacza więc, że jakaś grupa etniczna czy jakiś lud jest uznawany za należący do kategorii drugorzędnej, nieistotnej i nie mającej większego znaczenia dla kolonizatorów i przez to nie będącej w stanie wywierać wpływu na swój własny los. Pojęcie « murzyńskość », w rozumieniu wyżej wymienionego ruchu literackiego, odnosi się do grup, narodów czy ludów, które traktuje się przedmiotowo, odbierając im tym samym ich podmiotowość. Jednak pojęcie « murzyńskość » określa również stan świadomości o sobie skolonizowanej ludności. W tamtym czasie skolonizowana ludność miała w rozumieniu tego literackiego ruchu sama postrzegać siebie jako ludność drugiej kategorii, mało istotną, niezdolną do samostanowienia o sobie i traktowaną przez mocarstwa kolonialne przedmiotowo, wręcz instrumentalnie.
Czy w Polsce nie mamy do czynienia z « murzyńskością » XXI wieku? Czy Polacy nie mają zbyt często poczucia « murzyńskości »? Czy wobec nadchodzących z Zachodu trendów i wzorców kulturowych Polacy nie zachowują się w sposób przedmiotowy, po prostu przyjmując i nierzadko bezrefleksyjnie stosując zachodnie wzorce i modele kulturowe? Skąd, przykładowo, przyszła do Polski ideologia gender? Czy owa ideologia jest zgodna z polską tradycją i z polskim modelem kulturowym?
Być może narażę się niejednemu czytelnikowi. Jednak byłbym nieszczery, jeśli stwierdziłbym, że pojęcie « murzyńskość » nie ma prawa bytu w odniesieniu do Polski. Niestety, trudno nie odnieść wrażenia, że zjawisko « murzyńskości » w Polsce występuje, że zjawisko « murzyńskości » nie jest Polakom obce. Trudno nie odnieść wrażenia, że świat zachodni (ale być może też świat wschodni) Polski nie szanuje albo szanuje Polskę w minimalnym, niemalże niezauważalnym stopniu. Przykłady? Proszę bardzo.
Podczas kryzysu gospodarczego z ostatnich lat, państwo niemieckie wspierało swój przemysł (w tym przemysł motoryzacyjny), co jest niezgodne z prawem wspólnotowym Unii Europejskiej. Komisja Europejska odnotowała ten fakt i zwróciła Niemcom uwagę. Niemcy uwagę przyjęli, grzecznie i uprzejmie przeprosili. I co dalej? Niemcy nadal robili swoje... Kiedy zaś chodziło o to, żeby ratować polskie stocznie, tutaj Komisja Europejska i instytucje europejskie zareagowały bardzo energicznie i dla Polski niekorzystnie. Komisja Europejska zaczęła otwarcie grozić Polsce poważnymi sankcjami, jeśli polskie państwo będzie udzielało wsparcia rodzimym stoczniom. Komisja Europejska zażądała nawet, żeby polskie stocznie zwróciły pomoc finansową, którą uzyskały od polskiego państwa. Europejskie instytucje przypomniały władzom Rzeczpospolitej, że dotowanie swojego przemysłu czy jakiegokolwiek podmiotu funkcjonującego na rynku jest niezgodne z prawem wspólnotowym. Albowiem państwowe dotowanie rodzimego przemysłu (czy po prostu rodzimych podmiotów gospodarczych) jest sprzeczne z zasadami rynku wspólnotowego i godzi w unijne prawo, które reguluje zasady konkurencji na wspólnotowym rynku. Można odnieść wrażenie, że zdaniem unijnych instytucji, kiedy Niemcy czy Francuzi wspierają swój rodzimy przemysł, to jest to mniejszym problemem dla zasad panujących na rynku wspólnotowym, niż kiedy Polska usiłuje ratować swoje stocznie. A więc Niemcy mogą - wbrew wszelkim zasadom i unijnym normom - wspierać swoje podmioty gospodarcze i swój rodzimy biznes. Francuzi również mogą to robić. Ale Polacy już nie mogą.
Nasuwa się w związku z tym pewne ludowe powiedzenie: co wolno wojewodzie, to nie temu na zagrodzie. Czy instytucje Unii Europejskiej traktują Polaków jak „tego na zagrodzie”?
Jeszcze rok temu była mowa o możliwości objęcia stanowiska przewodniczącego Komisji Europejskiej przez Donalda Tuska. Ale ta możliwość już jest passé. Polski rząd ponoć walczył o stanowisko Komisarza do Spraw Energii dla Polaka. O tym również już nic nie słychać w polskiej przestrzeni publicznej. Jaka teka przypadnie polskiemu komisarzowi w odnowionej po eurowyborach Komisji Europejskiej?
Proponowanej przez rząd RP europejskiej unii energetycznej Niemcy mówią „nie”, a i Francja patrzy na ten projekt coraz mniej przychylnie. Nie będzie jednej ceny kupna dla wszystkich odbiorców rosyjskich surowców w Unii Europejskiej. Albowiem Niemcy (a można odnieść wrażenie, że również Francja) nie są zainteresowani, aby to Komisja Europejska negocjowała ze stroną rosyjską ceny kupna surowców dla wszystkich odbiorców w Unii Europejskiej. Kto na tym najbardziej traci? Polska…
Niemcy nie zgadzają się na znaczące (niezbędne z punktu widzenia polskiego bezpieczeństwa) zwiększenie obecności wojsk NATO w Polsce. Wyrażonym przez polskiego ministra spraw zagranicznych życzeniu, aby stacjonowały na stałe w Polsce dwie ciężkie brygady NATO, niemiecki minister spraw zagranicznych odpowiedział: „nie”.
Co do relacji polsko-amerykańskich, no cóż. W tej kwestii również warto sobie zadać szereg pytań.
Jakie Polska odniosła korzyści ze wspierania Stanów Zjednoczonych w ich interwencjach militarnych? Można odnieść wrażenie, że niezbyt wiele. Jakie wyniknęły plusy dla Polski z uczestnictwa polskich wojsk w ponad dziesięcioletniej misji bojowej w Afganistanie? Czy Polska skorzystała na wsparciu amerykańskiej interwencji w Iraku? Które stwierdzenie jest prawdziwe: czy to, że z amerykańskiego punktu widzenia Polska jest jednym z najbliższych i najlepszych sojuszników USA, czy to, że polscy żołnierze są dla amerykańskich wojskowych mięsem armatnim podczas militarnych interwencji ? O Wielkiej Brytanii mówi się, że jest ona dopełnieniem amerykańskiej polityki zagranicznej. A Polska? Czym jest Polska dla Stanów Zjednoczonych? Czym są Polacy dla Amerykanów?
Można zaryzykować stwierdzenie, że pojęcie « murzyńskości » ma swoje uzasadnienie nie tylko w odniesieniu do stosunków Rzeczypospolitej z partnerami zachodniej części Unii Europejskiej czy w ogóle do stosunków Polski z szeroko rozumianym światem zachodnim. Zjawisko « murzyńskości » występuje również w polskim społeczeństwie i przekłada się na sposób postrzegania polskiej kultury, polskiej historii i szeroko rozumianej polskości przez dużą grupę Polaków. Istnieje w Polsce przekonanie (i to u wielu obywateli RP), że wszystko, co polskie jest mało wartościowe, wręcz „obciachowe”. W niewystarczającym stopniu szanuje się w Polsce naszą historię. Natomiast zaczyna wręcz postępować w Polsce przekonanie, że polska historia jest « obciachowa ». « Skoro polskie powstania (z wyjątkiem powstania wielkopolskiego) nie przyniosły Polakom wolności i niepodległości, to powstania były złe ». Można nawet spotkać się w Polsce ze stwierdzeniem, że cała Polska historia to takie pasmo złych decyzji, niedopatrzeń i błędów.
Polska kultura (polska muzyka czy polska kinematografia) jest nadal w Rzeczpospolitej zbyt mało doceniona. Można odnieść wrażenie, że wielu Polaków uważa, iż polska kultura przegrywa pod względem jakości z kulturą amerykańską, francuską, brytyjską czy niemiecką. « Albowiem zachodnia kultura jest trendy. Zachodnia kultura jest wyszukana i wyrafinowana. Zaś polska kultura jest obciachowa, mało interesująca, mało ciekawa i w ogóle na niskim poziomie ». Z taką opinią można nierzadko spotkać się w polskiej przestrzeni publicznej.
Trudno zarzucić nieprawdę temu, kto mówi, iż pośród Polaków występuje kompleks niższości. Polacy zbyt często dają sobie wmówić antysemityzm przez świat zachodni. Antysemityzm występuje w Polsce - to fakt. Jednak zjawisko to nie jest tak wielkie i nie przybiera takich rozmiarów i takich implikacji, jak usiłują to udowodnić niektóre środowiska opiniotwórcze w zachodniej Europie czy w Stanach Zjednoczonych. Czy naprawdę jest tak, że każdy Polak kiedy się budzi rano, swój dzień zaczyna tym, że zastanawia się jak zaszkodzić jakiemuś Żydowi? Nie odnoszę takiego wrażenia. Jednak na Zachodzie Polacy bardzo często uchodzą za antysemitów, a Polska jest nierzadko przedstawiana przez niektóre środowiska opiniotwórcze zachodniego świata, jako kraj antysemicki.
Jednocześnie Polska i jej władze nie podejmują dostatecznie skutecznych działań, aby przeciwdziałać krzywdzącemu stereotypowi Polaka - antysemity. Trudno więc dziwić się, że na Zachodzie nierzadko używa się stwierdzenia « polskie obozy koncentracyjne ». Nawet prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama użył w przeszłości tego stwierdzenia …
Warto dodać, iż stereotypów krzywdzących Polaków na Zachodzie jest nadal niemało. Faktycznie - to się zmienia. Jednak zbyt wolno. Dlaczego? Dlatego, ponieważ sami Polacy nie protestują wystarczająco energicznie przeciwko tym stereotypom. Zamiast tego w Polsce istnieje jakieś niesamowite zapotrzebowanie na nieustanne przepraszanie za wszystko wszystkich narodów, wszystkich na Zachodzie i wszystkich dookoła. Kiedy jakąś grupa chuliganów obraża Litwinow na zwyczajnym meczu piłkarskim, polskie media robią z tego incydentu jakieś niesamowite zdarzenie. Zaś niektóre ośrodki medialne tworzą specjalne przestrzenie w Internecie, gdzie każdy Polak może przeprosić za ten incydent.
Przepraszajmy za to, za co powinniśmy przepraszać. Czyli przepraszajmy tych, wobec których zawiniliśmy. Ale warto przestać przepraszać cały świat za wszystko, ponieważ kraj, który przeprasza wszystkich za wszystko, można uznać co najwyżej za śmieszny i groteskowy. Niemcy przeprosili za II wojnę światową. Ciekawe kiedy Francuzi i Brytyjczycy przeproszą za kolonializm. Ciekawe kiedy Amerykanie przeproszą za Wietnam, a Moskwa za Afganistan. Jednak Polska nie musi się martwic. Albowiem Polacy zdążyli już przeprosić cały świat za czyny przeszłe, teraźniejsze i przyszłe. Polska zdążyła już przeprosić cały świat za to w czym zawiniła, za to w czym nie zawiniła i za to na co nie miała najmniejszego wpływu. Jedno jest pewne, pomimo różnych słabości, jakie Polska niewątpliwie ma do nadgonienia w kontekście europejskiej czy światowej konkurencji, w jednym Rzeczpospolita jest prawdziwą potęgą. W przepraszaniu Polska jest największą potęgą na świecie i nie ma w tej dziedzinie sobie równych... Nigdzie, w żadnym zakątku globu!
Polacy nie potrafią bronić swojej historii. Niemal nikt w Europie Zachodniej nie pamięta (albo po prostu nie wie), że to Polacy zatrzymali bolszewicki pochód na Zachód w 1920 roku. Na Zachodzie polski wysiłek zbrojny podczas II wojny światowej nadal nie jest doceniany i pozostaje zbyt mało znany. Dla opinii publicznej w świecie zachodnim to upadek muru berlińskiego nadal jest uznawany za przyczynę upadku bloku sowieckiego, jak również komunistycznego totalitaryzmu w środkowej i wschodniej Europie.
Polacy zbyt często bez żadnej refleksji przyjmują wszystkie zachodnie wzorce. Polski interes narodowy zbyt często nie jest brany pod uwagę, a czasem wręcz jest lekceważony przez państwa Europy Zachodniej i szeroko rozumiany zachodni świat. Polski głos zbyt często pozostaje zlekceważony czy też niezauważony, kiedy Polska alarmuje świat zachodni o zagrożeniach płynących ze Wschodu. Wszak dla Niemców, być może również dla Francuzów, współpraca z Rosją Putina nadal pozostaje istotnym elementem ich polityki zagranicznej. A współpraca z Polską? No cóż, nie można przecież jednocześnie zjeść ciastko i mieć ciastko...
Proszę o wybaczenie, drodzy Czytelnicy, ale jakoś nie potrafię poczuć się urażony stwierdzeniem Radosława Sikorskiego o « murzyńskości ». Odnoszę bowiem wrażenie, że, jakby to powiedzieć…, że najdelikatniej to ujmując - coś w tym jest...
* * *
Niepublikowane na portalu Salon24 teksty mojego autorstwa znajdą Państwo na moim blogu, pod adresem:
http://www.zbigniew-stefanik.blog.pl/
oraz w serwisie informacyjnym Wiadomości24, na stronie:
http://www.wiadomosci24.pl/autor/zbigniew_stefanik,362608,an,aid.html
Zapraszam Państwa do ich lektury i merytorycznej dyskusji.