zbigniewstefanik zbigniewstefanik
3693
BLOG

„Tak” czy „nie” dla muzułmańskich uchodźców w Polsce? To źle postawione pytanie

zbigniewstefanik zbigniewstefanik Polityka Obserwuj notkę 167

    Czy Polska powinna przyjąć ponad dwa tysiące muzułmańskich imigrantów? Tego wszak oczekują od nas instytucje Unii Europejskiej oraz państwa śródziemnomorskie, które są członkami UE.

    Zachodnia Europa coraz gorzej radzi sobie z narastającą falą imigracji z państw arabskich, krajów ogarniętych przez krwawe, a nawet bardzo krwawe militarne tarcia, spory i wewnętrzne konflikty. Włochy, Hiszpania, Grecja i Francja chcą pomocy od pozostałych członków Unii Europejskiej w rozwiązaniu problemu tzw. boat peoples, których na wybrzeże europejskiej części Morza Śródziemnego przybywa coraz więcej.

    Część imigrantów przyjmować, resztę odsyłać i w tym czasie wypracować jakąś strategię, która umożliwiłaby zahamowanie nielegalnej emigracji do Unii Europejskiej - oto, jak może się zdawać, przedstawia się stosunek unijnych instytucji i zachodnich członków UE (zwłaszcza tych śródziemnomorskich) wobec zjawiska nielegalnej imigracji. Krótko mówiąc, dla zachodniej Europy nielegalni imigranci stają się coraz większym problemem, a zachodnioeuropejskie państwa nie mają pojęcia, jak sobie poradzić z tym problematycznym dla nich zjawiskiem. Tak więc, skoro ani zachodnia Europa, ani instytucje UE nie mają pomysłu na to, co zrobić, w jakim kierunku podjąć działania i jaką zastosować strategię, to zostało opracowane rozwiązanie awaryjne, polegające na podzieleniu się ciężarem problemu nielegalnej emigracji, na którą w Unii Europejskiej pomysłu nie ma tak naprawdę żaden rządzący…

    Polska jest członkiem Unii Europejskiej, z czego wynikają dla Polski przywileje i obowiązki. Dzisiaj w UE oczekuje się, że polski rząd zachowa się solidarnie wobec krajów Europy zachodniej i przyjmie ponad dwa tysiące muzułmańskich imigrantów. To na początek…

    Co będzie dalej? Czego, w związku z rozwiązywaniem problemu nielegalnej emigracji, zażądają od Polski jej zachodni partnerzy w przyszłości? Tego w tym momencie nie wiadomo. Dwa tysiące na początek, a później - to się okaże...

    Zdawać by się mogło, że Polska stoi przed następującym dylematem: przyjmować, czy też nie przyjmować muzułmańskich uchodźców? Jednak warto zastanowić się, czy rzeczywiście pytanie brzmi: « tak » albo « nie » dla muzułmańskich uchodźców w Polsce? Zdaje się, że błędem jest postawienie tej kwestii w ten sposób, albowiem naszemu krajowi bardzo trudno będzie odmówić w tej sprawie europejskim partnerom. A jeszcze trudniej będzie Polsce zapobiec napływowi muzułmańskich imigrantów na swoje terytorium.

    Od momentu przystąpienia Rzeczpospolitej do paktu militarnego NATO i do politycznej organizacji, jaką jest Unia Europejska, nasz kraj stał się częścią świata zachodniego. Przyłączenie się do zachodniego świata umożliwiło Polsce bezprecedensowy rozwój gospodarczy. Jednak umiejscowienie Polski w szeroko pojętym świecie zachodnim niesie za sobą koszta, które nasz kraj będzie musiał ponieść. Wszak problemy zachodniego świata to dzisiaj również problemy Polski. Nie uda się ani Polsce, ani jej obywatelom sprawić, że fala imigrantów z krajów arabskich, islamizm czy islamski terroryzm oraz związane z nimi zjawiska ominą Rzeczpospolitą « szerokim łukiem ».

    Polska jest częścią Unii Europejskiej, korzysta z funduszy europejskich, w przeszłości korzystała z pomocy państw zachodnioeuropejskich, a więc Polska będzie musiała uczestniczyć w rozwiązywaniu problemów Europy zachodniej, nawet jeśli w dniu dzisiejszym te problemy Polski nie dotyczą - taki « niewypowiedziany » komunikat płynie z Brukseli do Warszawy, kiedy trwają ustalenia, jakie państwo przyjmie do siebie muzułmańskich uchodźców i ilu ich będzie. Warto również dodać, że dyskusje, które prowadzi Polska z instytucjami Unii Europejskiej i zachodnimi partnerami, nie dotyczą tego  « czy », ale tylko i wyłącznie « ile »  Rzeczpospolita przyjmie uchodźców z Syrii, Iraku, czy z innych arabskich krajów ogarniętych wojną.

    Nie warto się łudzić, że do krajów zachodnioeuropejskich trafi argument, iż spośród państw członkowskich w UE Polska jest najbardziej zaangażowana w udzielanie wsparcia Ukrainie i Ukraińcom. Śródziemnomorskich krajów członkowskich UE sprawa ukraińska -  mówiąc wprost - nie obchodzi. Zaś dla pozostałych państw zachodniej Europy, temat Ukrainy to wyłącznie kwestia polityczna, a rządzący tymi państwami są gotowi udzielić Ukrainie jedynie wsparcia politycznego; tak, aby zachować polityczną poprawność, ale nic, absolutnie, nic poza tym. Tak więc Polska – mówiąc kolokwialnie - nie wywinie się od przyjmowania muzułmańskich imigrantów tłumacząc, że już udzieliła (i zresztą nadal udziela) daleko idącego wsparcia Ukrainie i Ukraińcom. W Europie zachodniej nie wzbudzi to… ani większego posłuchu, ani większej wyrozumiałości dla naszego kraju.

    Trzeba też mieć na uwadze to, że Polska należy do strefy Schengen. A więc ten, który wjedzie do przestrzeni Schengen może po niej przemieszczać się swobodnie i udać się w dowolne miejsce na tym obszarze. W takim przypadku zatrzymanie fali muzułmańskiej imigracji, kiedy ta przecież już przekroczyła granice zony Schengen jest praktycznie niemożliwe. Oczywiście, można każdego wylegitymować. Ale kiedy są otwarte granice, to czy można skutecznie kontrolować przepływ osób pomiędzy państwami?

    Polska jest co prawda krajem na dorobku i pod względem zamożności w dniu dzisiejszym nie dorównuje państwom Europy zachodniej, jednak Rzeczpospolita coraz bardziej i coraz szybciej goni zachodnią Europę. Nasz kraj się rozwija, nasz kraj się bogaci, zaś kraje Europy zachodniej przeżywają kryzys gospodarczy, a niektóre z nich wręcz recesję. To wszystko powoduje, że (ogólnie rzecz biorąc) Europa zachodnia ubożeje. Poziom atrakcyjności naszego kraju dla imigrantów jest uzależniony od jego stanu posiadania. Rozwijająca i bogacąca się Polska będzie przyciągała coraz więcej imigrantów - w tym muzułmańskich. To nieuniknione.

    Nasz kraj znalazł się w impasie.

    Co prawda z jednej strony świadomość dotycząca nieuchronnych problemów integracji uchodźców muzułmańskich z polskim społeczeństwem jest (jak może się zdawać) w Polsce powszechna. Co więcej, w Rzeczpospolitej jest również powszechna świadomość, iż polityki integracyjne i asymilacyjne społeczności muzułmańskich zakończyły się w krajach Europy zachodniej niemal całkowitą porażką. Całkowita klęska zachodnioeuropejskich tzw. polityk integracyjnych i asymilacyjnych społeczności muzułmańskich uzmysławia, jak ciężko sprawić, aby przybysze z krajów arabskich i muzułmańskich stali się częścią społeczeństw państw zachodniego świata. Jednak z drugiej strony, Polska nie jest w stanie zrobić niczego, aby sprawić, żeby imigranci o muzułmańskim wyznaniu nie znaleźli się w naszym kraju. Należy spodziewać się, że w przyszłości muzułmańskich uchodźców, czy imigrantów trafi do Polski więcej, niż dwa tysiące. Za dziesięć, dwadzieścia lat, tak, jak w krajach Europy zachodniej, będą w naszym kraju istniały duże muzułmańskie społeczności i żadna kampanijna retoryka, żaden polityk, żaden rząd tego nie zmieni. Albowiem pytanie nie brzmi: « tak », czy  « nie » dla muzułmańskich uchodźców, tylko: « jak sprawić, aby muzułmańscy imigranci i uchodźcy stali się częścią społeczeństwa i nie tworzyli zbiorowości alternatywnej, w kontrze do wspólnoty polskiej ».

    Muzułmanie będą w przyszłości stanowili dużą grupę mieszkańców Polski. To nieuniknione. Ale jak uniknąć błędów popełnionych przez kraje Europy zachodniej? Błędów,  które doprowadziły do całkowitej porażki niemal wszystkich przedsięwzięć, na rzecz integracji, czy asymilacji muzułmańskich imigrantów ze społeczeństwami państw zachodnioeuropejskich?

     

* * *

 

Niepublikowane na portalu Salon24 teksty mojego autorstwa, znajdą Państwo na moim blogu, pod adresem:

 

http://www.zbigniew-stefanik.blog.pl/

  

oraz w serwisie informacyjnym Wiadomości24, na stronie:

 

http://www.wiadomosci24.pl/autor/zbigniew_stefanik,362608,an,aid.html

 

Zapraszam Państwa do ich lektury i merytorycznej dyskusji.

Szanowni Państwo, nazywam się Zbigniew Stefanik. Ze względu na pojawiające się od pewnego czasu zarzuty pod moim adresem, w pierwszej kolejności pragnę Państwa poinformować, że jestem osobą niewidomą, co znacząco utrudnia mi korzystanie ze wszystkich możliwości, które oferują media internetowe, na których publikuję moje artykuły. Niestety, z powodów technicznych nie mam możliwości odpisania na komentarze, które, Szanowni Czytelnicy, umieszczacie pod moimi notkami. Mimo to, za niezależny od mojej woli brak odpowiedzi, wszystkich Czytelników najmocniej przepraszam! Pragnę jednak podkreślić, że mam możliwość czytania Państwa komentarzy i bez wyjątku zapoznaję się z nimi wszystkimi. Dlatego bardzo proszę o nie zrażanie się moim brakiem technicznych możliwości niezbędnych do odpowiedzi na komentarze i aktywne włączenie się do dyskusji. Zapraszam wszystkich Czytelników do komentowania moich tekstów. Wszystkie Wasze komentarze są dla mnie cenne, te nieprzychylne również. Jednocześnie, drodzy Czytelnicy, informuję Was, że jeśli będziecie chcieli, bym odpowiedział na Wasz komentarz, dotyczący jakiegoś mojego artykułu, to możecie go Państwo przesłać na następujący adres e-mail: solidarnosc.stefanik@laposte.net. Gwarantuję, iż odpowiem na wszystkie Państwa ewentualne uwagi i komentarze - drogą e-mailową. Jednocześnie przepraszam za niedogodności, które wynikają z kwestii niezależnych ode mnie oraz z góry dziękuję za wyrozumiałość. Urodziłem się w Polsce, lecz od ponad dwudziestu pięciu lat mieszkam we Francji. Z wykształcenia jestem politologiem i europeistą, ukończyłem Instytut Studiów Politycznych w Strassburgu oraz College of Europe w podwarszawskim Natolinie. Obecnie jestem publicystą, polsko-francuskim obserwatorem i komentatorem zarówno polskiego, jak i europejskiego życia politycznego. Posiadam polskie i francuskie obywatelstwo. Na co dzień żyję pomiędzy Strassburgiem i Wrocławiem, między Francją i Polską. Aktualnie nie jestem członkiem żadnej partii politycznej w Polsce. Do czasu wyborów parlamentarnych, które odbyły się w październiku 2011 roku, byłem aktywnym uczestnikiem polskiego życia politycznego. Początkowo działałem w krakowskich strukturach PiS. W szeregi tej partii wstąpiłem w maju 2005 roku. Następnie współpracowałem z posłanką Aleksandrą Natalli-Świat, jako jeden z jej asystentów. Po katastrofie smoleńskiej postanowiłem opuścić partię Prawo i Sprawiedliwość. Swoją rezygnację ogłosiłem w sierpniu 2010 roku. Opuszczenie partii - z którą współpracowałem przez ponad pięć lat - było dla mnie niezwykle trudną decyzją. Wpływ na nią miały przede wszystkim dwie kwestie. Po pierwsze, podjąłem tę decyzję ponieważ nie potrafiłem zaakceptować retoryki Jarosława Kaczyńskiego i jego najbliższych współpracowników, która niemal od 10 kwietnia 2010 roku zaczęła przypominać postulaty skrajnej prawicy. Po drugie, nie mogłem się zgodzić na sposób, w jaki liderzy PiS traktowali najwyższych przedstawicieli Najjaśniejszej Rzeczypospolitej; rządzących, którzy zostali przecież wybrani większością głosów w demokratycznych wyborach. Po wystąpieniu z Prawa i Sprawiedliwości zaangażowałem się w budowę partii Polska Jest Najważniejsza. Z ramienia tej partii w 2011 roku zostałem kandydatem do Sejmu RP w okręgu wyborczym nr 3. Jestem zwolennikiem politycznego centrum. Moje poglądy na problemy gospodarcze są bardziej zbliżone do wizji społecznej, niż liberalnej. Jestem zwolennikiem państwa opiekuńczego, jednak na ściśle określonych zasadach. W mojej opinii państwo powinno być opiekuńcze, dopóki nie dławi inicjatywy społecznej i gospodarczej. Uważam bowiem, że to właśnie indywidualna inicjatywa jest główną siłą, która napędza rozwój gospodarczy i społeczny; jest niezbędnym czynnikiem dla utworzenia silnej klasy średniej, jak również dla społeczeństwa obywatelskiego. Jestem zwolennikiem państwa o świeckim charakterze, mimo, iż jestem ochrzczonym i wierzącym katolikiem. Uważam jednakże, że wiara to indywidualna sprawa każdego obywatela. Dlatego państwo nie powinno popierać, ani finansować żadnej wspólnoty religijnej. Jestem zwolennikiem polskiej integracji z Unią Europejską, bowiem uważam, iż dla Polski to bezprecedensowa szansa na udoskonalenie naszego Państwa i na niespotykany dotąd rozwój gospodarczy. Jednakże - w moim przekonaniu – o integracji europejskiej nie można mówić, iż jest dobra lub zła. Rozpatrywanie jej w takich kategoriach jest błędem! Integracja europejska jest po prostu konieczna w zglobalizowanym świecie, gdzie gospodarcza i polityczna konkurencja jest bezwzględna i nie pozostawia żadnego miejsca dla osamotnionych państw, które pozostawałyby poza ponadregionalnymi wspólnotami. Świat się zmienia, należy się więc zmieniać razem z nim! Tylko w zintegrowanej i silnej Unii Europejskiej można budować silną Polskę, gdyż pojedyncze państwa nie mają żadnych szans na sprostanie gospodarczej konkurencji i społeczno-politycznym wymogom świata w dwudziestym pierwszym stuleciu. Stąd konieczność polskiej integracji z Unią Europejską, bez której Polska nie ma żadnych szans na rozwój, żadnych szans na obiecującą przyszłość pod względem znaczenia politycznego w Europie i na świecie. Zapraszam wszystkich do zapoznania się z moimi artykułami, w których pragnę podzielić się z Państwem swoim punktem widzenia na tematy związane z wydarzeniami na polskiej i europejskiej scenie politycznej. Zapraszam także do kulturalnej i merytorycznej dyskusji. Mam świadomość, iż polityka budzi wiele bardzo silnych emocji. Mimo to byłbym wdzięczny za debatę pozbawioną niepotrzebnej agresji i zacietrzewienia.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka