Kraków. Przerwa między jednym a drugim spotkaniem. Co robić? Przejść się nieśpiesznie po Rynku. Rynku jaki pamiętam z jego nieodłącznymi elementami.
Z kwiaciarkami.
Z Sowińcem karmiącym gołębie.
Aż tu nagle znikąd na Rynku pojawia się TO.
UFO? Złudzenie optyczne? Nieudane dzieło marnego happenera? Nic z tych rzeczy.Wygląda jak kabina prysznicowa. Stoi ku uciesze turystów. Marne nawiązanie do piramidy Luwru? Przełamanie stylu? Piramida na miarę naszych możliwości? Nie odgadłem co autor miał na myśli. Sprawdzam szybko, czy to nie dzieło Czesława Bieleckiego, który zaprojektował gmach TVP. Wszak po nim można się czegoś podobnego spodziewać, ale nie, to wcale nie on.
Od razu skojarzył mi się cytat z –Misia- „To nasze, przez nas wykonane i to nie jest nasze ostatnie słowo”. Można drżeć co będzie dalej.Kraków to naprawdę zbyt niezwykłe miasto, żeby szpecić je takimi dziwadłami.