MRZ MRZ
487
BLOG

List otwarty do Gdynian

MRZ MRZ Rozmaitości Obserwuj notkę 3

 

 

Drodzy Gdynianie!

 

Zwracam się do Was jako Wasz rodak z głębi Kraju.

           Z oczywistych względów geograficznych, jesteście społecznością graniczną naszego Państwa. Wasze piękne Miasto jest nie tylko Waszym domem ale i naszą wspólną, polską bramą. To kogo zatrudnicie do administrowania Waszym Miastem wpływa silniej na obraz całego państwa niż nasze skromne wybory gdzieś w interiorze.

Dlatego zwracam się do Was z prośbą, byście w przyszłości, w wyborach prezydenta miasta, kierowali się nie tylko sprawnością administracyjną czy marketingową skutecznością kampanii politycznej kandydata. Byście brali pod uwagę również takie cechy jak: uczciwość, prawdomówność i poczucie przyzwoitości. A najlepiej również honor.

           Rozumiem, że cechy te rzadko są przez wyborców brane pod uwagę, w dzisiejszych zmerkantylizowanych czasach. Że często wydają się staroświeckie i niepraktyczne.

Jako wykładowca marketingu, postaram się wykazać, że tak do końca nie jest. Celem mej prośby do Was jest bowiem działanie marketingowe; mające na celu wypromowanie marki pod nazwą – POLSKA. By nazwa ta, przez pokolenia budziła szacunek zarówno u obcych jak i u nas samych. By pojęcie – „człowiek z Polski” oznaczało kogoś, przed kim należy odczuwać respekt, kogo trzeba szanować, kogoś, kto nie jest popychadłem.

           Otóż, w marketingu, jednym z najważniejszych zagadnień jest określenie tzw. targetu, czyli grupy docelowej.

Określmy wiec z kim mieliśmy do czynienia podczas ostatniego zdarzenia na gdyńskiej plaży. Mamy dwie grupy uczestników: naszych rodaków – plażujących kibiców Ruchu Chorzów oraz meksykańskich wojskowych marynarzy przebywających tam jako zagraniczni goście, a więc osoby znajdujące się (słusznie!) pod szczególna opieką gospodarza - Pana Prezydenta Wojciecha Szczurka. W naszych rozważaniach interesuje nas target zewnętrzny czyli właśnie owi Meksykanie. Od razu możemy założyć, że grupa kilku meksykańskich wojskowych marynarzy w żaden sposób nie jest reprezentatywna dla całej populacji Meksyku ani tym bardziej latynoskiej. Choć zapewne, odróżnia się ona od naszej rodzimej populacji w specyficzny sposób, który możemy umownie nazwać „latynoskim temperamentem”, a który obejmował będzie takie zagadnienia kulturowe jak poczucie wspólnoty, honoru, rozumienie mowy ciała czy podejście do spraw damsko-męskich.

Jak więc możemy, używając naszych, rodzimych kodów kulturowych określić mężczyzn, którzy:

  •  przebywają w miejscu publicznym w stanie nietrzeźwości
  •  zachowują się agresywnie wobec napotkanych mężczyzn
  • obmacują publicznie obce sobie kobiety i klepią je po pośladkach, naruszając ich cześć i nietykalność osobistą
  •  w przypadku odtrącenia przez taką kobietę – biją ją w twarz
  • na interweniującego wobec tak postępującego napastnika rzucają się w systemie „kilku na jednego”
  •  w walce z nieuzbrojonymi mężczyznami używają ostrych narzędzi, takich jak noże i tzw. „tulipanki”

Nie mogę wykluczyć, że wśród meksykańskich wojskowych marynarzy zachowanie takie jest powszechnie przyjęte i żyją oni w/g standardów opiewanych w szantach o pijackich burdach w portowych tawernach i zamtuzach. Jednakże w tym wypadku goście Pana Prezydenta Wojciecha Szczurka znajdowali się w zupełnie odmiennym otoczeniu kulturowym. W potocznym języku polskim takich mężczyzn określa się jako bandziorów czy zakapiorów.

Jakie przesłanie winni otrzymać ludzie tego pokroju, z całego świata, by w przyszłości, inni im podobni, odczuwali większy szacunek do polskiego społeczeństwa? Czy wystarczy do tego potępienie czynników oficjalnych lub mediów? Czy ludzie - bandyci tego pokroju nie darzą respektem raczej brutalnej siły? Czy najlepszym „marketingiem narodowym” nie jest pokazanie zagranicznym zakapiorom, iż przemoc seksualna wobec polskich kobiet w obecności polskich mężczyzn kończy się pobytem szpitalnym; a podstępny napad na nieuzbrojonych Polaków z użyciem noży kończy się tak jak w kraju ludzi honorowych skończyć się powinien.

Oczywiście nie wszyscy są w stanie dać tego typu odpowiedź zagranicznemu bandytyzmowi. Przez całe wieki, za taki właśnie marketingowy wizerunek własnego narodu, zniechęcający obcych do pomiatania Polakami – odpowiadało wychowanie polskich mężczyzn w duchu honoru.

Dlatego dziś, my wszyscy Polacy, winniśmy wdzięczność tym dzielnym Panom, którzy na gdyńskiej plaży odważyli się wystąpić przeciw uzbrojonym żołnierzom meksykańskim, w obronie napastowanej polskiej kobiety i podstępnie ugodzonego nożem Polaka. Czyli w obronie polskiego honoru.

 

           Dlatego też, drodzy Gdynianie, zwracam się do Was z prośbą byście w następnych wyborach wybrali na prezydenta kogoś, kto przynajmniej rozumie, jeśli już nie czuje, pojęcie honoru. W ostateczności, kogoś kto, ma poczucie przyzwoitości, by móc bandytów - nożowników, popełniających przestępstwa na terenie Gdyni nazwać bandytami. A stających w obronie honoru kobiety plażowiczów, rannych w nierównej walce z uzbrojonymi, wyszkolonymi przestępcami – bohaterami. No i oczywiście kogoś, kto jest na tyle uczciwy by nie tylko mówić prawdę ale i by nie kłamać publicznie; bo tego rodzaju zachowania u jakiegokolwiek prezydenta miasta budzą odrazę i zasługują na powszechne potępienie.

MRZ
O mnie MRZ

Liberalny konserwatysta, rzymski katolik. Filozof przyrody, cyniczny sceptyk rzeczywistości rozdarty między chłodną logiką a ironicznym warcholstwem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości