To nie będzie tekst o samej kampanii tylko o ludziach.
Z jednej strony katoliccy teologowie, dziennikarze związani z Więzią czy Tygodnikiem Powszechnym czy Klubem Inteligencji Katolickiej o których pierwszy raz usłyszałem dziś przy emisji spotu kampanii Przekażmy Sobie Znak Pokoju.
Tacy zwykli "okularnicy", z pewnością wrażliwi, może naiwni, oczytani, poważnie traktujący swoją wiarę w życiu tak zawodowym jak i prywatnym. Mili ludzie, z którymi nie trzeba się zgadzać a pewnie dobrze by się dyskutowało.
Z drugiej strony tuzy i "książęta" polskiego kościoła, arcybiskupi Dziwisz, Nycz, Gądecki. I cały KEP.
Autorytety religijne, etyczne i moralni przewodnicy. Znani z dziesiątków newsów, skrutów homilii, czy innych wystąpień..
Która grupa ma rację?
No i pytanie kto i jak zostanie bardziej potępiony?
Czy pedał który kochał się z facetami przez całe swoje życie?
Czy też hipokryta, który kłamał i oszukiwał zgodnie z ustalonym wzorcem dla całej organizacji w "drobnych" sprawach krzywdzenia dziaci kościoła przez kościelnych dewiantów?
Nie wiem o co chodzi gejom. Zachowują się jak Żyd, który w jarmółce poszedł zapisać się do Waffen SS. Na grzyba im szukanie, akceptacji tam gdzie jej nie ma od 2tys lat?
To że paru intelektualistów pochyliło się nad nimi w akcie miłosierdzia i humanizmu nie oznacza niczego więcej niż sam akt.
Czy to naprawdę taki fun być katolickim gejem w kościele w który taki Dziwisz pełni nadal tak zaszczytne funkcje?