Zetor Zetor
399
BLOG

Mój wymarzony ustrój (dedicated to Chevalier des Arts)

Zetor Zetor Polityka Obserwuj notkę 34

Ludzkość zna trzy systemy sprawowania władzy – monarchię, oligarchię i demokrację. Mają one swoje zalety, mają swoje wady. Wad tych nie da się wyeliminować, chyba że … systemy się połączy. Oczywiście hybryda monarchii z demokracją (demonarchia) nigdy nie będzie w pełni posiadać zalet obu ustrojów, ale może wyeliminować ich wady. Poniżej opis ustroju moich marzeń – ale najpierw napiszę, czemu nie pasują mi trzy powyższe.

Monarchia to doskonały system wykonawczy – władza w jednych rękach, szybkie decyzje, brak „wojen na górze”. Nie bez przyczyny na czas wojny zwiększa się w demokracji uprawnienia prezydenta – kiedy liczy się szybkość i efektywność, demokracja zawodzi. Jednak errare humanum est. Jeden człowiek, stojący u steru państwa, może okazać się zgubą dla kraju, choćby wciągając go w wyniszczającą wojnę wbrew interesom obywateli. Trudno też, by jedna osoba stanowiła prawo. Absolutna monarchia prowadzi, zgodnie z tocquevillowską zasadą, do okrutnej tyranii, zatem odpada.

Oligarchia jest czymś w pół drogi między monarchią a demokracją. Dalej jednak arystokraci mogą lekceważyć interes ogółu, no i traci ona jednak efektywność monarchii. Ma za to jedna zaletę – podobnie jak w monarchii, byle kto nie decyduje o skomplikowanych sprawach państwowych. No i nie decyduje jeden człowiek.

Demokrację zaś mamy. Można powiedzieć – demokrację totalną, demokrację absolutną. W tym ustroju kucharki i spawacze, czerpiący wiedze o świecie z telewizji i kolorowych tabloidów, codziennie manipulowani i oszukiwani przez „drobnych krętaczy” i wielkich pijarowców, wyznaczają kadry na stanowiska państwowe. A ponieważ „kadry decydują o wszystkim”, jest jak jest.

Proponuję więc (tak naprawdę nie ja, bo to pomysł niemłody, zarówno jeśli chodzi o  ideę, jak o szczegóły) połączenie wszystkich trzech ustrojów – władz wykonawcza w  ręku króla, ustawodawcza – arystokracji, a budżet – demokratyczny.

Król jest głową państwa, odpowiedzialną za politykę zagraniczną, Wodzem Naczelnym i Prezesem Rady Królewskiej, czyli rządu. System prezydencki, tyle że z dożywotnim prezydentem posiadającym prawo wyznaczenia następcy (musi być akceptacja jednej trzeciej Senatu) i własną gwardię, czyli osobiste wojska na tyle małe, by nie były w stanie samodzielnie rozpocząć dużej wojny czy wprowadzić absolutyzmu, ale wystarczające do realizacji ambicji, które posiada każdy władca. Ich działania nie mogłyby powodować zagrożenia kraju ani być w razie potrzeby dodatkowo finansowane. Miałyby one obowiązek barć udział w każdej wojnie prowadzonej oficjalnie przez państwo.

Senat stanowi prawo. Zarówno czynne, jak i bierne prawo wyborcze do Senatu jest obwarowane wieloma cenzusami: wieku (tu zarówno dolna jak i górna granica, w dzisiejszych czasach, powiedzmy, 45 do 85 lat), zamożności, wykształcenia, niezależności, długości posiadania obywatelstwa, a gdy idzie o bierne prawo wyborcze, także zdrowia. Długa kadencja i wybory cząstkowe (wymienianie jednej trzeciej izby), połączone z długim okresem wchodzenia prawa w życie i ograniczoną ilością ustaw na rok, zapobiegały by negatywnym zjawiskom w rodzaju dzisiejszego „prawotoku” czy instrumentalizacji prawa. Wybory z listy krajowej, senatorów nie więcej niż stu. Pensja senatora – złotówka rocznie.

Sejm – zwoływany tylko dla uchwalenia budżetu, którego jednak minimalna wysokość, podana w % PKB, byłaby zapisana w prawie. Każda z ziem (powiatów) delegowałaby jednego przedstawiciela. Dieta poselska wystarczająca na godne życie, ale nie zapewnienie sobie przyszłości. Co roku nowe wybory, ziemie mają co kwartał możliwość odwołania posła nie reprezentującego ich interesów – jeżeli do lokalu wyborczego zgłosi się ponad połowa uprawnionych do głosowania i podpisze żądanie jego wycofania. Automatycznie wchodzi wtedy drugi wynik z poprzednich wyborów. Oczywiście ten demokratyczny element działa tylko wtedy, kiedy podatki są dla wszystkich równe, a relacja między nimi a budżetem oczywista – czyli wtedy, kiedy obowiązuje podatek pogłówny (budżet dzielimy na liczbę obywateli i każdy wpłaca część na niego przypadającą). Sejm wypowiada też wojnę – chyba że jest to wojna obronna bądź prewencyjna, wtedy król potrzebuje jedynie potwierdzenia tego faktu na tajnym zebraniu Sądu Najwyższego.

Oczywiście w tym modelu nadal rządzą ułomni, głupi i źli ludzie i wybierają ułomni, głupi i źli wyborcy. Dlatego potrzeba mu pewnych niezmienialnych  zasad, które sprawią, że nawet najgorsi władcy i wyborcy nie uczynią z państwa sprawiedliwego państwa zbrodniczego. Ponieważ zaś bez tych zasad – bezwzględnego poszanowania życia człowieka i jego wolności, godności i własności -  żaden ustrój nie może się obyć ani jeden dzień dłużej, aktualna pozostaje recepta Kisiela: „wziąć za mordę i wprowadzić liberalizm”.

Zetor
O mnie Zetor

Twórca - raz na miesiąc, leniwy do imentu. Libertarianin - tyle wolności ile można tyle atlantyckiego imperializmu żeby zlikwidować jeszcze gorsze państwa. Amerykanin - i do tego nacjonalista! Przykład na to jak można nim zostać nie mając obywatelstwa i nigdy nie ruszając się z Europy. Transhumanista - religia taka, popularna szczególnie w Dolinie Krzemowej; głosi ze przy tym tempie postępu technicznego ludzie zaczną niedługo posiadać cechy boskie, a przynajmniej nadludzkie, takie jak dodatkowe zmysły czy nieśmiertelność, i z tego każdy już sobie sam wyciąga wnioski. Można sobie wierzyć, znajdować w tym pociechę, czuć się wyjątkowym i w imię tego tworzyć i zabijać, jak w przypadku każdej innej religii. GG: 7211588 - nabluzgaj mi w cztery oczy ;)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka