moge uwierzyc w szantaz i wymuszenie podpisania deklaracji wspolpracy; z trudem moge uwierzyc, ze poza sama deklaracja zadnej wpolpracy nie bylo (chociaz byloby to dziwne: skoro boni raz sie ugial pod szantazem, to dlaczego nie sprobowac zlamac go raz drugi i trzeci?); nie uwierzę jednak w szczerość spowiedzi na ledwiel dzien przed prawdopodobna nominacja na ministra.
daleki jestem od maszczenia sie na ludziach slabych czy na ludziach ktorych szantazem zmuszano do robienia rzeczy w jakims sensie niegodnych, jednak uwazam ze na przyznanie sie do wpolpracy michal boni mial cale lata: mogl sie przyznac 10 lat temu, 5 lat temu, rok temu - ba, nawet tuz przed wyborami. wtedy sytuacja bylaby zupelnie inna. w tej jaka mamy - michalowi boniemu mowie ZDECYDOWANIE NIE. i mam nadzieje ze GLOSNE ZDECYDOWANE NIE powie tez platforma: michal boni NIE MUSI byc ministrem, michal boni NIE MOZE byc ministrem!!!