dezerterka dezerterka
362
BLOG

Moja Argentyna za mną nie tęskni...wyznania polskiej emigrantki

dezerterka dezerterka Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

 

Z pamiętnika poznańskiego nauczyciela


    Kiedy byłam dwunastolatką, a  moja świadomość narodowa, kobieca, religijna zaczynała się dopiero co kształtować, wiedziałam już czego od życia chcę. Miałam wytyczony, jasno zdeklarowany, życiowy cel, do którego postanowiłam uparcie dążyć. Co było tym celem? Bardzo prosto i banalnie -  przysłowiowe bycie kimś. Chciałam, żeby mama była ze mnie dumna i żyby mogła odetchnąć, że niczego mi nie brakuje, żeby brat brał ze mnie przykład i żebym spoglądając w lustro czuła, że zrobiłam w życiu coś wielkiego. Tego właśnie chciałam.

 

Ucz się dziecko, ucz...


    Jedyną drogą, jaką znałam w tym kierunku było odpowiednie wykształcenie. Toteż uczyłam się pilnie, jak tylko mogłam, czytałam książki, wyrywałam się do odpowiedzi, zgłaszałam do olimpiad ogólnopolskich, zdobywałam nagrody, dobre stopnie, ostatecznie nieprzeciętnie dobre swiadectwa. Koleżnki mnie nie lubiły, a chłopaki obrzucali wyzwiskami typu zasrany kujon.
    Po podstawówce wybrałam najlepsze w moim mieście liceum ogólnokształcące jako gwarancję wymarzonych studiów wyższych. Matura zdana na piątki i miłość do języka polskiego zdecydowały, że spokojnie dostałam się na prestiżową uczelnię w jednym z najpiękniejszych miast Polski - Toruniu. Tam ukończyłam dwa kierunki i uzyskałam dwa dyplomy magisterske: polonistyki i germanistyki. Marzyłam o tym, aby badać tendencje we współczesnym języku polskim w kontekście rozwoju mediów na arenie międzynarodowej. Po studiach jednak nigdzie nie znalazłam zatrudnienia, a stypendium na badania naukowe najzwyczajniej w świecie nie zostało mi przyznane. Pozostałam z niczym.

 

...czyli bajka o złotym kluczu  

   Po długich poszukiwaniach pracy, depresyjnych oczekiwaniach na odpowiedź od potencjalnych pracodawców i próbą uczynienia z sobą czegokolwiek, po miesiącach pełnych zaciągania długów i pogłębiających się dramatów finansowych, otrzymałam propozycję pracy w szkole. Trzydzieści kilometrów od mojego miasta, w małej,  wiejskiej podstawówce z wdzięcznymi, brudnymi dziećmi wiecznie zapijaczonych i zdegenerowanych popegieerowskich tatusiów. Miałam być kimś, ukochaną panią nauczycielką, w którą dzieciaczki wpatrują swoje wielkie i ciekawe życia oczy....

                    c.d.n.

dezerterka
O mnie dezerterka

Jestem jaka jestem

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura