Inspirowanie działań pseudokibiców przez radykalne ugrupowania polityczne jest teorią znaną nie tylko obecnemu rządowi, który wszędzie za plecami chuliganów widziałby najchętniej politykierów. Już w latach 70. przyklejano łatki polityczne ekscesom na stadionach angielskich, niemieckich, czy włoskich. Przeróżne sympatie mają też kluby futbolowe w Izraelu. Są lewicowcy i prawicowcy.
Jakoś przy okazji futbolu się przyzwyczailiśmy do wybryków z paleniem stadionów i zamieszkami miejskimi włącznie. Co się jednak stało na meczu tenisowym w Izraelu? Raczej niezbyt żywiołowa publika tenisowa, bijąca swoją agresją chyba tylko tą z zawodów w curlingu, wybuchła nagle nienawiścią i to nie narodową, czy rasową lecz religijną. Krzyczano przecież „katolickie suki”, nie jakieś tam „polskie”, tylko „katolickie”. O co tu chodzi, komuś w Izraelu nagle nie podoba się katolicyzm? Może polskie było za mało…
Ciężko orzec, ale prawdą jest, iż tak się stało. Co ciekawsze, stało się na oczach jakichś chyba służb i to podobno najlepszych na świecie. Stało się w kraju, gdzie czujność i dbałość o bezpieczeństwo stoją na najwyższym poziomie. No i co, nikogo nie złapano z chuliganów? U nas z tysięcznych tłumów można wyłowić tych złych, a tam nie dało rady. Trochę to dziwne…
Najgorsze, co mnie osobiście niepokoi, że za 2 miesiące z okazji 70 rocznicy likwidacji getta warszawskiego przyjadą do stolicy tysiące Żydów z całego świata i spotkają się z falą antżydowskich nastrojów, które wzbudziły już, co widać po reakcjach w Internecie, wypadki podczas meczu polskich tenisistek.
Czy ktoś sobie zada wtedy pytanie o inspiracje polityczne tego co zaszło?