Politycy, dziennikarze, i innej maści komentatorzy reprezentujący lub popierający tzw. obóz dobrej zmiany, używają jako aksjomatu tezy o tajnym porozumieniu solidarnościowych elit z komunistami podczas spotkań w Magdalence. Celem tego spisku był swoisty podział wpływów w nowo kształtowanej rzeczywistości, a efektem grabież majątku narodowego i zablokowanie dobrych efektów przyszłej transformacji ustrojowej.
Według tej interpretacji, trzecia rzeczpospolita to potworek władany przez kondominium żądnych władzy i bogactwa zdrajców z Solidarności oraz cynicznych komuchów zabezpieczających swoje interesy.
Apologeci takiej wizji najnowszej historii Polski postrzegają obecną zmianę sterów władzy, jako symboliczny koniec tej zgniłej epoki, oraz początek prawej i sprawiedliwej przyszłości.
Sternikiem nowego kursu jest mąż opatrznościowy, zawsze wierny ideałom, zawsze broniący prawdy historycznej zdefiniowanej jak wyżej - naczelnik Jarosław Kaczyński.
Symbolem - poległy na rosyjskiej ziemi brat naczelnika, Prezydent Lech Kaczyński.
Dlatego niezwykle tajemniczo, wręcz należałoby napisać - obrazoburczo brzmią słowa Lecha Kaczyńskiego w wywiadzie dla Polskiego Radia udzielonym w roku 2009.
Pozwolę sobie zacytować przedmiotowe fragmenty tej wypowiedzi :
mówię jasno - nie było spisku w Magdalence.
- Niektórzy twierdzą, że był jakiś spisek w Magdalence, że tam po cichu między sobą pewne sprawy uzgodniono. Byłem uczestnikiem wszystkich tych posiedzeń i mówię jasno: nie.(...)Natomiast później była pewna interpretacja Okrągłego Stołu jako takiej umowy między równouprawnionymi dwoma elitami - społeczeństwo się nie liczy, jedna elita zagwarantowała drugiej, że z czasem ona straci władzę, ale nic, włos jej z głowy nie spadnie, jeszcze do tego będzie miała przywileje ekonomiczne, w nowym ustroju będzie mogła zająć miejsce w tych górnych warstwach społecznych.
Otóż nie było takiej umowy przy Okrągłym Stole i tego rodzaju interpretacja jest fatalna."
Istnieje kilka możliwych wyjaśnień dla tej wypowiedzi.
1. Lech Kaczyński mówi prawdę i wie co mówi. To oznacza że interpretacja najnowszej historii Polski prezentowana przez tzw patriotyczny obóz jest nieprawdziwa. Mit założycielski trzeszczy w szwach.
2. Lech Kaczyński mówi prawdę, ale nie wie o wszystkim. To by oznaczało, że jego teza o uczestniczeniu we wszystkich spotkaniach jest nieprawdziwa. Wydawało mu się że uczestniczy, ale dał się wykołować i wymanewrować i tak naprawdę nie uczestniczył. Prawdę znają ci co nie uczestniczyli, i wiedzą lepiej od Lecha Kaczyńskiego, w czym tenże uczestniczył.
3. Lech Kaczyński kłamie. Jako że był ważnym członkiem solidarnościowej elity dogadującej się z komunistami w Magdalence stosował tą samą strategię zakłamywania rzeczywistości, jak pozostali. Czyli prawdą są jedynie jego słowa o uczestniczeniu we wszystkich spotkaniach, kłamstwem natomiast to, że na tych spotkaniach nie było żadnego spisku i tajnego porozumienia.
Przyjmując za prawdziwe wyjaśnienia nr 1 - i szanując Lecha Kaczyńskiego - obóz prawicowy powinien ładnie przeprosić pozostałych uczestników Magdalenki i zrewidować swoje poglądy.
Zgadzając się z wyjaśnieniem nr 2 - obóz prawicowy potraktuje Lecha Kaczyńskiego jako bezmyślną marionetkę, która uczestnicząc w Magdalence, nie wiedziała co się dzieje.
Zgoda z wyjaśnieniem nr 3 natomiast - oznaczałaby straszną obrazę zmarłego prezydenta i zanegowanie symbolu i mitu założycielskiego nowej Polski pod świetlanym przywództwem jego brata.
Poza powyższymi wyjaśnieniami pozostają jedynie zachowania irracjonalne, typu wyparcie, eskapizm i agresja.