Feterniak Feterniak
1227
BLOG

Echa Pucka - czyli jak PiS dalej nie radzi sobie na Pomorzu

Feterniak Feterniak PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 40

Trochę dni już minęło od wydarzeń w Pucku. Gdy pisałem swoją refleksję w momencie trwania uroczystości, de facto przed głównym punktem obchodów (choć zamieściłem chwilę po), to w najczarniejszych snach nie przypuszczałem, że złośliwy los tak spuentuje moją konstatację na temat powszechnego zlekceważenia przez ogólnopolskie media stulecie zaślubin. Bo prawdziwym ciosem w plecy stał się fakt, że o wydarzeniu zrobiło się głośno – ale tylko i wyłącznie w kontekście agresywnych okrzyków pod adresem Andrzeja Dudy i propagandowego strzału w stopę w wykonaniu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej.


Przez dobrych kilka dni media żyły opisywaniem tego,co, kto krzyczał, kto  z kim się witał, a kto jak reagował. Co ciekawe nawet takie intensywnie opisywanie tej uroczystości nie przełożyło się, na choćby marginalne odnotowywanie co w tym Pucku świętowano i dlaczego. Bodaj tylko Wirtualna Polska i Natemat, próbowały szukać jakiegoś kontekstu całej uroczystości, ale niestety były to poszukiwania tak mocno politycznie zaangażowane, że bardziej zaciemniły niż cokolwiek wyjaśniły.

Zaś ja to wszystko obserwowałem z pewnym zaciekawieniem jak ekipa rządząca, u progu kampanii prezydenckiej wykorzysta ten dar od politycznych przeciwników do zdobycia punktów, w tym najtrudniejszym z trudnych dla siebie, terenie.

No i, obiektywnie, wykorzystała kiepsko. Nie wiedzieć czemu pierwszą „złota myślą” było uczepienie się wizji, że Prezydenta znieważał tylko objazdowy cyrk KOD-u. W tę narrację poszli zwłaszcza miejscowi działacze PiS, a kilku z nich z wojewódzkim radnym Kazimierzem Klawitrem wydało szybko oświadczenie, że prawdziwi gospodarze tej ziemi – Kaszubi - od czci i wiary odsądzają nasłane z Warszawy bojówki partyjne. Sami bowiem, nigdy, ale to nigdy Prezydenta by nie obrażali w ten sposób. Owe oświadczenie, potraktowane jako oficjalny głos największej kaszubskiej organizacji – Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego, rozpropagowały we środę wszystkie media. Przy czym te przychylne rządowi z narracją w duchu autorów tekstu, zaś opozycyjne ze złośliwym wyliczaniem, że jest to prywatny głos trzech zwolenników obecnego rządu, z których dwóch jest prominentnymi działaczami pomorskiego PiS.


Najśmieszniejsze, że nadgorliwi w pokazaniu swojego zaangażowania działacze całkowicie przykryli ostry i zdecydowany (acz nie insynuujący „najazdu partyjnych bojówek”) głos prezesa Zrzeszenia Jana Wyrowińskiego. Który najpierw kilkukrotnie w mediach (m.in. w Radiu Gdańsk we wtorek rano), a potem w osobnym oświadczeniu ostro potępił ataki na prezydenta, wyrażając jednocześnie ubolewanie, że doszło do takiego zdarzenia na imprezę, które jego stowarzyszenie współorganizowało.

No i sęk w tym, że bodaj tylko Radio Gdańsk (i to w którymś kolejnym newsie na ten temat) owo oświadczenie Wyrowińskiego opublikowało, tymczasem dla politycznych piarowców to powinien być hit. Jan Wyrowiński to ni mniej, ni więcej tylko emerytowany senator PO (był nawet wicemarszałkiem Senatu), któremu nikt na pewno nie może przypisać politycznego sprzyjania Andrzejowi Dudzie czy PiSowi. Ale kto bym tam chciał w kampanii wykorzystać, że jakiś tam emerytowany, bo emerytowany, ale jednak prominentny działacz z innego obozu broni naszego prezydenta... I to w imieniu wielkiej organizacji społecznej. Lepiej popromujmy dwóch radnych z naszą legitymacją partyjną, wprowadzając jeszcze ludzi w błąd, że reprezentują kogoś innego poza sobą.

Oba oświadczenia do przejrzenia tutaj:

https://radiogdansk.pl/wiadomosci/item/106088-oswiadczenie-dzialaczy-zkp-w-sprawie-wydarzen-w-pucku-chcemy-stanowczo-odciac-sie-od-autorow-skandalicznych-ekscesow/106088-oswiadczenie-dzialaczy-zkp-w-sprawie-wydarzen-w-pucku-chcemy-stanowczo-odciac-sie-od-autorow-skandalicznych-ekscesow


Ale jak się okazało gorliwe odcinanie się miejscowych Kaszubów nic nie dało. Nie minęło kolejnych parę dni i TVP oraz zaprzyjaźnione z nią media doniosły, że to sama burmistrz Pucka Hanna Pruchniewska zorganizowała antyprezydenckie bojówki z mieszkańców swojej miejscowości.


https://wpolityce.pl/polityka/487213-burmistrz-pucka-zaangazowana-w-skandaliczna-akcje-kod?fbclid=IwAR0UMiGOw1qY4rf43nz-nraFI9D3Z3Xn7x42IDcLcsWCFJuLwWHx7_Ls7no

No i tak naprawdę to już całkiem wywróciło wszelkie kampanijne zdobycze, jakie mógł Andrzej Duda na Pomorzu wynieść z tych gorszących zajść. Informacji o osobistym zaangażowaniu burmistrz nie zdementował nikt z wcześniej twierdzących (jako świadkowie), że gwizdała i krzyczała tylko grupa przyjezdnych Kodziarzy. No i widać wyraźnie, że sporo osób, nie będących partyjnymi fanatykami, a mocno zgorszonych tym co miało miejsce w Pucku i w sposób niejako naturalny bardzo pozytywnie po tym uwarunkowanych w stronę Prezydenta Dudy, po tym newsie zmieszała się dość mocno.


Bo z tego wynika, że albo partyjni działacze PiS kłamali w żywe oczy twierdząc, że wśród lżących prezydenta nie było nikogo miejscowego. Albo, że partyjni propagandziści dalej tkwią w swojej zaśplepionej antypomorskiej fobii tak mocno, że gotowi są oskarżać miejscowych o wszystko co najgorsze nie tylko wbrew faktom, ale nawet własnemu politycznemu interesowi. Z kronikarskiego obowiązku dodajmy, że wbrew twierdzeniom miejscowych działaczy PiS, to krzyczeli w Pucku jednak i obywatele tego miasta oraz jego okolic, między innymi dość widoczna grupa rybaków, których trudno posądzić, że przypłynęli z Warszawy....


Zaś na koniec, jak mowa o tajemnicach poliszynela, to najlepiej by było dla Andrzeja Dudy, jakby sprawy Pucka raczej za dokładnie nie badać. Bo w tej wymianie oświadczeń, opinii i oskarżeń pojawiać się zaczęły sprawy nie do końca przysparzające mu wyborczych punktów. Pierwszą był głos szefa IPN, który z oburzeniem poinformował, że burmistrz Pucka, wbrew wcześniejszym ustaleniom, nie pozwoliła mu zabrać głosu przy odsłanianiu tablicy poświęconej Antoniemu Miotkowi, którą IPN ufundował.  W odpowiedzi burmistrz Pucka z widoczną złośliwością odesłała pretensje do Kancelarii Prezydenta, bo to ona bardzo szczegółowo ustalała i ostatecznie zatwierdzała cały program dnia. Czy jest bez winy wątpię, ale papiery na umycie rąk pokazała mocne.


Kolejny cios objawił się przy okazji wspomnianego oświadczenia prezesa Wyrowińskiego, który wyrażając ubolewanie atakiem na prezydenta, zwrócił uwagę na sprawę, która tego dnia zbulwersowała wielu zaproszonych do Pucka delegacji i pocztów sztandarowych. Otóż pomimo tych szczegółowych, wielotygodniowych ustaleń z wspomnianą Kancelarią oraz pisemnych ponoć porozumień z Służbą Ochrony Państwa, ta ostatnia w Pucku pokazała się z jak najgorszej strony wprowadzając olbrzymi chaos. Całkowicie bowiem nie panowała, kto gdzie może wejść i stanąć. Nie wpuszczono bowiem na uroczystą mszę (a co za tym idzie dalszą cześć uroczystości) znacznej części miejscowych delegacji i sztandarów, a problemy z wejściem miał nawet wspomniany prezes (który przecież w programie zabierał głos tuż przed prezydentem!). Wielu uczestników tych zdarzeń wręcz z niedowierzaniem przyjęło fakt, że oto w super widowiskowe miejsce w porcie SOP wpuścił jakieś lotne bojówki z Warszawy, a nie pozwolił wejść przewidywanym wcześniej gościom z ustalonej listy! O tym, że komentowano to wręcz jako ustawkę nie muszę chyba mówić. Ci bardziej przychylni zaś ręce łamali nad nieudolnością służb. Co istotne nikt z Kancelarii Prezydenta nie poczuł się do tego by choćby zaprzeczyć, tak zarzutami w sprawie IPN, jak i mocnymi głosami zniesmaczenia ze strony gości, których nie dopuszczono na przewidywanej dla  nich strefy. Że takie milczenie jest gorsze niż błąd, to chyba nie muszę nikomu tłumaczyć.

I tak się właśnie popisowo marnotrawi dary losu. Trudno się nie powstrzymać od opinii, że mamy na Pomorzu jednak pecha braku obrotnych i czujących polityczne wiatry decydentów w PiSie. Bezrefleksyjne i emocjonalne pójście na przysłowiowy żywioł w tak kapitalnej dla toczącej się kampanii sprawie woła o pomstę do nieba. I niech nikogo nie zwiedzie fakt, że Kidawa-Błońska i jej ludzie też na Pucku popłynęli. Na prezydenta kandyduje bowiem więcej niż dwie osoby i nie bez kozery w tłumie Kaszubów przy okazji uroczystości słyszeć można były dyskusje o tym a na ile ten Hołownia do katolicki kandydat...


Jakby tego było mało, to przy okazji debaty o budżecie posłowie PO nie powstrzymali się przed tradycyjną wrzutką, czyli poprawką by rząd rzucił ekstra pieniądze ma most w Tczewie. Którą obóz rządowy tradycyjnie odrzucił (a kontekst po idiotycznych działaniach wojewódzkiego konserwatora i jego ministerialnych promotorów jest dla władzy dziś bardzo niekorzystny). Jednak tym razem miast wyjaśnień, że nie ma co się  martwić, bo pieniądze będą z innych źródeł, to miejscowy poseł Smoliński woli zbierać podpisy pod ogłoszeniem powiatu tczewskiego strefą wolną od ideologii LBGT. To rzecz jasna jest pierwszorzędną sprawą dla powiatowych szkół średnich, które po zeszłorocznej akcji z mostem i idących za nią wydatków starostwa, stoją przed realnym zagrożeniem, że zabraknie im pod koniec roku pieniędzy. Troska o to by zamiast tym, martwić się bardziej o propagandę nigdy tu nie widzianych ideologów genderu i spółki, na pewno przysporzy obozowi rządzącemu wielkie poparcie...



Feterniak
O mnie Feterniak

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka