Dziś uroczyście odsłonięto tablicę upamiętniającą pomordowanych przez niemieckiego okupanta, mieszkańców Powiśla Dąbrowskiego. Uroczystość miała miejsce na cmentarzu wojennym w lesie "Buczyna".
Podczas II wojny światowej w lesie „Buczyna” w Zbylitowskiej Górze zostało rozstrzelanych około 10 tys. obywateli polskich i różnych narodowości. Są wśród nich między innymi mieszkańcy Powiśla Dąbrowskiego. Na znajdujących się tam trzech tablicach upamiętniono mieszkańców między innymi ziemi tarnowskiej, tuchowskiej i nowosądeckiej. Na terenie cmentarza nie było żadnej tablicy poświęconej mieszkańcom ziemi dąbrowskiej. Tablicę ufundował samorząd powiatu.
Z pozyskanych dokumentów z zasobów Archiwum Państwowego w Krakowie Oddział w Tarnowie wynika, że w lesie Buczyna w grudniu 1939 roku rozstrzelanych zostało 34 mieszkańców powiatu dąbrowskiego. Historie tych osób zebrała inicjatorka tego przedsięwzięcia Pani Felicja Skwirut, siostra dwóch braci Gilów z Hubenic, młodych dwudziestokilkuletnich chłopców, którzy również zostali zabrani z rodzinnego domu i wywiezieni do Buczyny na rostrzelanie. Rozstrzelano następujące osoby
Ćwików
Kozaczka Maciej lat 60
Dąbrówki Breńskie
Chmura Stanisław lat 47
Machaj Tadeusz lat 18
Hubenice
Gil Stanisław lat 26
Gil Zygmunt lat 22
Kanna
Jurczyk Mieczysław lat 21
Kaczówka Franicszek lat 59
Kochanek Stanisław lat 46
Skóra Jan lat 55
Ząbek Michał lat 45
Kłyż
Owca Tadeusz lat 24
Kupienin
Babiarz Czesław lat 32
Białek Franciszek lat 45
Białek Stanisław lat 29
Curyło Józef lat 33
Kowal Paweł lat 62
Laskówka Delastowska
Liguz Jan lat 47
Mędrzechów
Kleszczyńska Zofia lat 47
Odmęt
Słomiak Stanisław lat 35
Samocice
Kurpaska Karol lat 22
Łata Stanisław lat 27
Skrzynka
Łos Józef lat 46
Suchy Grunt
Mikus Antoni lat N
Żurek Franicszek lat 22
Tonia
Kowal Marcin lat 30
Wola Mędrzechowska
Bzduła Władysław lat 20
Dudek Tadeusz lat 22
Krajewski Stefan lat 29
Zalipie
Janeczek Józef lat 26
Lizak Władysław lat 28
Łos Antoni lat 64
Mastalerz Zygmunt lat 30
Żelichów
Drewniany Franciszek lat 19
Drewniany Stanisław lat 58
Ja brałem udział w tej uroczystości jako członek rodziny zamordowanego, jednym z zabitych przez nazistów jest mój dziadek-Stanisław Slomiak. Jego historię przypominam poniżej
Stanisław Słomiak (ur. 7.02.1904r. w Odmęcie – zm. 11.12.1939r.) syn Mikołaja i Marii z domu Dadej. Rolnik, prowadzący wraz z żoną Marią z domu Nowakowską ur. 18.03.1908r. córką Leona i Marii z domu Karamara (ślub – Szczucin 1925 .r) kilkumorgowe gospodarstwo rolne. Dodatkowym źródłem utrzymania był niewielki sklepik z podstawowymi artykułami takimi jak nafta, zapałki, papierosy, sól itp. Ponadto gra na skrzypcach i klarnecie w wiejskiej kapeli uzupełniała domowe dochody. Instrumenty przechowywane są do dziś jako cenna pamiątka. A potrzeby były niemałe aby utrzymać siedmioosobową rodzinę. Najstarszy syn Włodzimierz miał w chwili wybuchu wojny 13 lat, najmłodszy Marian, zaledwie 2 lata. Pozostali synowie to Antoni i Adolf oraz córka Genowefa. Odbył zasadniczą służbę wojskową, jedyne zdjęcie Stanisława jakie się zachowało to zdjęcie w mundurze kaprala Wojska Polskiego. Po wybuchu wojny udał się wraz z sąsiadami na tzw. "uciekinierkę”, której był organizatorem. Nie otrzymał karty mobilizacyjnej liczył że, przyłączy się wraz z kolegami do walczących oddziałów. Wyruszyli w nocy 5/6 września docierając aż do rumuńskiej granicy. Wrócili po 6 tygodniach, w drugiej połowie października. W wyprawie brali udział: Słomiak Stanisław, Drewniany Antoni, Janus Ignacy, Ukleja Roman. W dniu 9 grudnia wraz z żoną wyjechali do Szczucina po zakup towaru do prowadzonego sklepu. W czasie ich nieobecności na teren posesji przybyli Niemcy z posterunku Gestapo w Mędrzechowie celem aresztowania. Powodem było nieoddanie w terminie posiadanej broni (pistoletu). Broń Stanisław Słomiak oddał na posterunek w Mędrzechowie po terminie. Była to realizacja zarządzenia komendantów wojskowych, ogłoszonego w Tarnowie . Bezwzględnie wykonywanego przez Wójta Mędrzechowa – folksdojcza Leopolda Wendlanda. Aresztowanych przewieziono do Tarnowa i rozstrzelano 11 grudnia 1939 r. w okolicach Zbylitowskiej Góry. Żona Maria była w chwili aresztowania w zaawansowanej ciąży. Trzy miesiące później urodziła syna, który niedługo zmarł.
Niestety historia jak widać nei jest zbyt dokładna, liczę ze z czasem poznam więcej szczegółów.