Minister zdrowia Katarzyna Sójka zapowiedziała poprawę  jakości wyżywienia w szpitalach Fot. PAP/Leszek Szymański
Minister zdrowia Katarzyna Sójka zapowiedziała poprawę jakości wyżywienia w szpitalach Fot. PAP/Leszek Szymański

Ekspert nie ma złudzeń co do obietnic PiS. Nie wierzy w ich spełnienie

Redakcja Redakcja PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 58
Od dawna jesteśmy mamieni różnego rodzaju obietnicami przez poszczególne partie, nie chodzi tutaj wyłącznie o Prawo i Sprawiedliwość. I od wielu lat nic się nie zmienia. Ciężko zweryfikować, czy ich spełnienie jest realne. Nie sądzę więc, by przyniosły specjalny skutek w kampanii wyborczej – mówi Salonowi 24 prof. Wawrzyniec Konarski, politolog, rektor Akademii Biznesu i Finansów Vistula.

Prawo i Sprawiedliwość przedstawia w kampanii tak zwane konkrety. Są nimi między innymi inwestycje w odnowienie bloków z wielkiej płyty i poprawa jakości posiłków w szpitalach. Czy te zapowiedzi pomogą partii rządzącej w zdobyciu kolejnych głosów?

Prof. Wawrzyniec Konarski:
Myślę, że te zapowiedzi niespecjalnie pomogą partii rządzącej. Przede wszystkim są dość mało oryginalne. Jeśli chodzi o temat jedzenia w szpitalach, wpisuje się on w dyskusję wokół polepszenia jakościowego funkcjonowania szpitali. I w tej kwestii od dawna jesteśmy mamieni różnego rodzaju obietnicami przez poszczególne partie, nie chodzi tutaj wyłącznie o Prawo i Sprawiedliwość. I od wielu lat nic się nie zmienia.


Tu jednak dotyczy nie przebudowy całego systemu, ale konkretnej rzeczy – wyżywienia w szpitalach. Poprawy jakości posiłków, która faktycznie – co przyznają osoby, które miały nieprzyjemność zachorować na tyle poważnie, że konieczna była hospitalizacja – zostawia wiele do życzenia. Szczególnie dotyczy to szpitali w mniejszych ośrodkach, powiatowych. Program „dobry posiłek” ma to diametralnie zmienić, więc chyba mogą trafić do wyborców?

Cała sfera dotycząca ochrony zdrowia i wszystkiego, co się ze zdrowiem wiąże, a więc także kwestia żywienia w szpitalach, funkcjonowania personelu pomocniczego, w Polsce wygląda źle. Personel pomocniczy jest źle opłacany, szpitale są wciąż niedoinwestowane, istnieje problem z ich utrzymaniem.

W związku z tym, jeśli się teraz mówi o kolejnym pomyśle, który przecież będzie musiał generować konkretne pieniądze, to się pojawia pytanie, skąd na to brać pieniądze. W tej chwili nikt nie jest w stanie stwierdzić, na co w istocie starczy środków w przyszłym roku. Dlatego możemy jasno i wyraźnie powiedzieć, że przedstawiane pomysły są to jednak obietnice o charakterze słownym. Ciężko zweryfikować, czy ich spełnienie jest realne. Nie sądzę więc, by przyniosły specjalny skutek w kampanii wyborczej.

Jest też kwestia wspomnianych domów z wielkiej płyty, które mają być odnawiane. I faktycznie, w osiedlach zbudowanych jeszcze w PRL żyje wielu Polaków. Są w Polsce miejsca, gdzie całe blokowiska wymagają gruntownych remontów, są i takie, które nie wyglądają najgorzej. Widzimy tu jednak dwie narracje. Są mieszkańcy, którzy się cieszą, że ich bloki będą odnawiane, że wreszcie to nastąpi. Niektórzy poczuli się jednak urażeni, twierdzą, że na ich osiedlach żadnego dziadostwa nie ma. Uważają, że zostali potraktowani trochę jako gorszy sort. Czy dobór argumentów ze strony polityków partii rządzącej nie był tu błędny?

Oczywiście błędem jest stosowanie tego typu języka. Jeśli padają określenia typu „dziadostwo”, albo wcześniejsze „pogoniliśmy Ruska, pogonimy Tuska”, to jest to język, który nie bardzo pasuje do politycznego dialogu, z jakim powinniśmy mieć do czynienia w kampanii wyborczej.

Nie ulega dla mnie najmniejszej wątpliwości, że takie słowa w złym świetle stawiają autorów tego typu komunikatów. I na pewno w kampanii im nie pomogą.


Czytaj także:

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka