Jedynemu szpitalowi na terenie powiatu leskiego grozi zamknięcie, fot. Wikipedia
Jedynemu szpitalowi na terenie powiatu leskiego grozi zamknięcie, fot. Wikipedia

Tragiczna sytuacja szpitali powiatowych. Na przyjęcie trzeba czekać 4 lata

Redakcja Redakcja Służba zdrowia Obserwuj temat Obserwuj notkę 70
Szpitale powiatowe są jak lekarz pierwszego kontaktu. W większości przypadków to najpierw do nich zwracamy się o pomoc, a dopiero potem trafiamy do klinik albo szpitali wojewódzkich. Niestety kondycja finansowa powiatowych szpitali nie jest najlepsza. Z tego powodu w jednym z nich na przyjęcie czekało się ponad 4 lata.

Jedynej porodówce w Bieszczadach grozi likwidacja

W Polsce działa około 900 stacjonarnych szpitali ogólnych, z czego 320 to właśnie szpitale powiatowe. Ich liczba różni się w zależności od części kraju: najmniej jest ich w województwie lubuskim (8), a najwięcej w województwie mazowieckim (44). Jest jeszcze ponad 200 tzw. szpitali jednego dnia, to najczęściej placówki prywatne o ściśle określonej specjalizacji uzupełniające system.

Media regularnie donoszą o złej kondycji szpitali. Niektórym placówkom grozi po prostu zamknięcie. Teraz głośno jest o szpitalu w Lesku, który może zostać zlikwidowany ze względu na tragiczną sytuację finansową. Szpital musiał zaciągać kredyty, by móc wypłacić pensje pracownikom. Rada Powiatu Leskiego wprowadziła plan naprawczy, w ramach którego przewidziane jest zamknięcie i ograniczenie działalności kilku oddziałów, w tym porodówki, będącej jedyną w Bieszczadach. Mieszkańcy organizują protesty, nie wiadomo, jak wszystko się zakończy.


Pandemia poprawiła sytuację, ale tylko na chwilę

O tym, że jest źle wiadomo od dawna. Rok temu w Szkole Głównej Handlowej powstał raport na temat stanu finansów szpitali powiatowych. Okazało się, że na 211 z nich, aż 191 nie było w stanie spiąć budżetu. Wprawdzie przychody wzrosły o 1 mld zł, ale koszty działalności zwiększyły się bardziej, bo o 1,6 mld zł. Eksperci podkreślali, że kondycja finansowa szpitali już w 2021 roku była zła, a w 2022 roku znacznie się pogorszyła i tak naprawdę nawet wzrost wyniku często nie pozwala na przysypanie dziury, która już powstała w budżetach placówek.

Smutnego obrazu dopełnił też  najnowszy raport Najwyższej Izby Kontroli. W związku z ogłoszeniem stanu epidemii zmienił się sposób finansowania szpitali i wtedy sytuacja szpitali powiatowych poprawiła się. W latach 2019–2021 przychody ogółem szpitali objętych kontrolą NIK rosły i wynosiły odpowiednio: ponad 1,6 mld zł, 1,9 mld zł, prawie 2,4 mld zł (wzrost o 46 proc.), a na koniec I półrocza 2022 r. przekroczyły 1,1, mld zł. Podczas gdy w 2019 r. tylko osiem z kontrolowanych szpitali osiągnęło dodatni wynik finansowy, to w 2020 r. było ich już 13, a w 2021 r. – 16.

Najbardziej dochodowymi oddziałami były oczywiście oddziały utworzone w związku z epidemią COVID-19. Jednocześnie, także z powodu pandemii, spadała liczba pacjentów. W 2020 r., w porównaniu do roku 2019, o 37,5 proc. leczonych na oddziałach i o 23,5 proc. przyjmowanych w poradniach. Jednak już po pierwszym półroczu 2022 r. tylko trzy skontrolowane szpitale odnotowały zysk netto, zaś 19 poniosło stratę netto.

Ogromne długi szpitali powiatowych

Według stanu na 30 czerwca 2022 r., zobowiązania (inaczej mówiąc długi) szpitali powiatowych przekroczyły 7,3 mld zł, w tym takie, które należy natychmiast spłacić - prawie 777 mln zł. W okresie, który kontrolował przez NIK miało je 60 proc. szpitali powiatowych, z czego 36 proc. stanowiły długi powyżej 1 mln zł. Zdaniem Izby problemy finansowe szpitali powiatowych nadal będą rosły, bo przepisy wprowadziły obowiązkowe podwyżki pensji personelu medycznego.

Pogarszająca się sytuacja finansowa nie jest jedynym problemem. Kontrolerzy stwierdzili także, że prawie jedną trzecią aparatury medycznej wykorzystywano pomimo braku ważnych przeglądów technicznych, a w żadnym spośród 22 skontrolowanych szpitali kadra zarządzająca nie została wyłoniona w konkursach.

NIK zwraca uwagę też , że liczba pacjentów czekających na przyjęcie na oddział różniła się między poszczególnymi szpitalami i była uzależniona od wielkości placówki, zakresu udzielanych świadczeń oraz czasowego funkcjonowania jako „szpital covidowy”. Jeśli chodzi o czas oczekiwania na hospitalizację, rekordzistą był szpital w Nysie, gdzie na udzielenie świadczeń dla przypadków stabilnych pacjenci czekali nawet 1569 dni, czyli ponad cztery lata.

Tomasz Wypych

(Na zdjęciu: Jedynemu szpitalowi na terenie powiatu leskiego grozi zamknięcie, fot. Wikipedia)

Czytaj także:



Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo